Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy księgowa, która przez lata okradała Transwodkan kradła również w innej spółce?

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
Księgowa, która przez lata okradała Transwodkan, spółkę-córkę gorzowskich wodociągów, w tym samym czasie prowadziła księgowość innej spółki-córki PWiK.

- Poleciałem ze stanowiska, bo próbowałem wyjaśnić, czy tam też kradła - mówi nam zwolniony dyscyplinarnie prezes Transwodkanu.

Zgodził się na rozmowę pod warunkiem, że nie ujawnimy jego nazwiska. Długo nie chciał mówić o tym, dlaczego i jak został wyrzucony z pracy.

Zrobił to, by - jak tłumaczył - powiedzieć w końcu prawdę o tym, co wydarzyło się przed rokiem w Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji, największej miejskiej spółce, której majątek jest szacowany na ponad 200 mln zł.

Od tego, jak ta firma dba o swoje finanse, zależy to, ile my, wszyscy gorzowianie, płacimy jej za wodę i odprowadzane ścieki.

Zaczęło się przypadkiem

Był prezesem Transwodkanu, spółki-córki wodociągów, która zajmowała się transportem. Na stanowisku od 2002 r. W maju 2008 r., przypadkiem podczas przeglądania przelewów odkrył, że księgowa do podpisywanych przez niego druków dopisuje z przodu kwot cyfry, zwiększając np. wypłatę z 900 zł do 1.900 zł.

- Zgłosiłem to do prokuratury i zwolniłem ją dyscyplinarnie. Z dokumentów wynikało, że podkradała różne kwoty od 2004 r. W sumie zagarnęła dziesiątki tysięcy! - opowiada były prezes.

Dotarliśmy do jej oświadczenia. Napisała: ,,(...) Objęłam dużo obowiązków, a za swoją prace nie byłam należycie wynagradzana. Nie usłyszałam za nią nawet dziękuję''.

30 maja 2008 r., trzy dni po zwolnieniu księgowej, prezes odkrył w szafie reklamówkę z dokumentami. Były to przelewy, wyciąg bankowy, różne druki, umowy zlecenia i listy płac. Wszystkie sygnowane pieczątkami innej spółki-córki wodociągów, która zajmowała się naprawą i legalizacją wodomierzy. - Okazało się, że firma już nie działa, została zlikwidowana w 2007 r.

Co ciekawe, moja księgowa tam też przez lata zajmowała się finansami. Postanowiłem wyjaśnić, czy tam też podkradała pieniądze. Jestem przekonany, że tak, świadczą o tym choćby dwie dziwne umowy- zlecenia - opowiada były prezes.

Pokazał kwity przełożonym: Zenonowi Kaczmarkowi i ówczesnemu prezesowi wodociągów Leszkowi Rybce. - Od pierwszego usłyszałem, że mam nie grzebać w sprawie, bo firma już nie działa, a od drugiego, że mam zachować dyskrecję, żeby sprawa nie wyciekła poza firmę - opowiada. Musiał też oddać znalezione kwity. Zrobił to za pokwitowaniem 2 czerwca 2008 r.

To wszystko z rozżalenia

Rybka już w wodociągach nie pracuje. Odszedł z hukiem (mówił, że to kara za... odkrycie nieprawidłowości w spółce). Teraz jest sekretarzem Urzędu Miasta w Międzyrzeczu.

- Pamiętam tę sprawę. Wszystkie kwity przekazałem Kaczmarkowi. To on nadzorował tamtą spółkę. Wydało mi się oczywiste, że to wyjaśni. Skoro kobieta kradła w jednej firmie, to mogła i w drugiej. Nic więcej nie mam do powiedzenia - mówi nam dziś Rybka.

Kaczmarek (po odejściu Rybki to on rządzi wodociągami) jest wyraźnie zaskoczony, że pytamy ,,o tę starą sprawę''. - Były prezes Transwodkanu jest rozżalony i pewnie dlatego opowiada takie rzeczy - mówi.

Zapewnia, że kwity zostały przejrzane przez kierownictwo wodociągów i nie znaleziono w nich niczego podejrzanego.

- Nie było więc potrzeby zawiadamiać prokuratury. Jestem pewny, że księgowa w tej drugiej spółce nic nie ukradła - dodaje. Pokazuje nam opasłą teczkę z papierami. - To te kwity z szafy, proszę przejrzeć - mówi. Oglądamy. Nie ma wśród nich umów - zleceń, o których mówił były prezes. - To są wszystkie dokumenty - zapewnia tymczasem Kaczmarek.

Tłumaczy, że firmę zajmującą się legalizacją i naprawy wodomierzy zlikwidowano w 2007 r. bo przestała być dochodowa i nie było sensu przedłużać jej działania. - Tu naprawdę nie ma żadnego drugiego dna - zapewnia.

Poleciał za ciekawość?

Oficjalnie były prezes Transwodkanu został zwolniony dyscyplinarnie za brak nadzoru nad księgową. - Zabawne, bo to ja odkryłem jej oszustwa, ja zawiadomiłem prokuraturę i ja zamówiłem biegłego rewidenta, który prześwietlił księgowość. Poleciałem dlatego, że chciałem wyjaśnić, czy księgowa okradała zlikwidowaną przed laty spółkę - córkę wodociągów - utrzymuje.

Działalność wodociągów od czasu odejścia z nich Rybki bada miejska komisja rewizyjna. - Idzie nam to opornie, bo PWiK nie chce pokazać nam całej dokumentacji, o którą prosimy. Nie wiem, czy mają coś do ukrycia, ale dziwnie to wygląda. Do tej pory nie dostaliśmy żądanej dokumentacji przetargów i zamówień - mówi szef komisji Mirosław Rawa z klubu PiS.

Przyznaje, że od nas dowiaduje się o tym, że księgowa, która okradała spółkę-córkę wodociągów, pracowała jednocześnie w innej spółce-córce. - Sprawdzimy ten wątek. Najszybciej jak się da zaproszę na nasze posiedzenie byłego prezesa Transwodkanu. To musi być prześwietlone. Dziwi mnie, że PWiK nie czuło takiej potrzeby - mówi Rawa.

Dodaje, że prawnicy pracują już nad opinią, czy i kogo komisja powinna zawiadomić o braku współpracy ze strony władz miejskiej spółki. - Skończy się najpewniej na prokuraturze albo Najwyższej Izbie Kontroli - dodaje Rawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska