A no tyle, że to grono ciągle blokuje realizację projektu "Żagań off-roadową stolicą Polski". A nim zainteresowani są kierowcy-pasjonaci z całej Europy.
Projekt "Żagań off-roadową stolicą Polski" powstał na początku tego roku. Pisaliśmy o tym wielokrotnie na łamach "GL", ale jeszcze przypomnijmy - off-road, czyli sport rajdowy polegający na ściganiu się w terenie. - Idea jest bardzo prosta.
Za udostępnienie wyznaczonego terenu pasjonaci płacą "bilet wstępu" - wyjaśniał nam Paweł Lichtański z żagańskiego urzędu miasta.
Zmienili trasę
Od początku projekt napotyka na wiele przeszkód. Najpierw trasy zakwestionowało wojsko, ale w czerwcu udało się to "wyprostować".
Zostały wtedy już tylko dwie zgody do załatwienia - Wojewódzkich Konserwatorów Przyrody z Gorzowa i Wrocławia. Gorzów zgodził się szybko. - Nie wnoszę uwag do projektu. Ze względu na to, że planowana trasa będzie dostępna wyłącznie w soboty i niedzielę - wyjaśniał konserwator z Gorzowa Adam Ignacik.
Niestety kłopoty pojawiły się we Wrocławiu. -Trasy planowane są w granicach obszaru specjalnej ochrony ptaków, a także w sąsiedztwie strefy ochrony cietrzewia - uzasadniała swoją odmowę Halina Liberacka, dodając, że musi zlecić analizę specjalistom.
Aż 18 sierpnia do Żagania przyszła odpowiedź: "państwa wniosek zostanie skierowany na najbliższe posiedzenie Wojewódzkiej Rady Ochrony Przyrody, w skład której wchodzą przedstawiciele świata nauki. Otrzymają państwo zaproszenie na posiedzenie".
- Nie znamy terminu, ani nie mamy zaproszenia. Czekamy niecierpliwie, bo chcielibyśmy już ruszyć z projektem - tłumaczył nam we wrześniu P. Lichtański.
Rada w listopadzie
W końcu my zadzwoniliśmy do Wrocławia. - Rada zbierze się do 15 listopada. To grono ludzi działających społecznie, które na spotkanie czeka do momentu, aż zbierze się kilka spraw do rozpatrzenia. A ta żagańska jest jedyną. Ale naukowcy muszą się spotkać z przyczyn formalnych.
Przy okazji zajmą się żagańskim tematem - powiedział nam w środę Krzysztof Jarząb z biura prasowego wojewody dolnośląskiego. Dodał, że władze Żagania nie spełniły postawionych przed nimi zadań. - Mieli nam dosłać ekspertyzę naukową. Do dziś tego nie zrobili - dodaje K. Jastrząb.
- W lipcu dostaliśmy zgodę od lubuskiego konserwatora bez ekspertyz i analiz. Byłoby zupełnym absurdem, gdybyśmy zrobili taką analizę i zapłacili za nią dużo pieniędzy wiedząc, że tymi trasami jeżdżą czołgi - komentuje P. Lichtański. - To historia jak z powieści Franza Kafki.
A kierowcy czekają. - Gdyby to wystartowało, byłby hit na pół Europy. Kierowcy z całej Polski i wielu krajów europejskich regularnie dopytują, kiedy mogą zacząć jeździć na podżagańskim poligonie - podsumowuje Albert Gryszczuk, kierowca rajdowy i współautor projektu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?