Z naszą redakcją skontaktowała się głogowianka. Podejrzewa, że truciem kotów zajmuje się jej sąsiad, mieszkaniec domku na osiedlu. - Kiedy 7 sierpnia wróciłam z pracy, moja kotka zaczęła się dziwnie zachowywać - opowiedziała.
- Była bardzo smutna, czego wcześniej u niej nie widziałam. Usiadła w kuchni na krześle i zwyczajnie zsikała się pod siebie. Potem zasłabła. Dostała drgawek i piana leciała jej z pyska. Zadzwoniłam po pomoc do weterynarza, ale mnie uspokoił, że to być może z gorąca. Tymczasem moja kotka tak dziwnie się zachowywała, że aż bałam się do niej podejść. Wieczorem zwymiotowała, weszła do swojej budki i została tam do rana - co jej się nigdy wcześniej nie zdarzało.
Śladu po niej nie ma
Następnego dnia kotka wyszła z domu. Kręciła się w pobliżu, bawiła z jakimś innym kotkiem. - Z daleka widziałam sąsiada, który na swoim terenie podlewał rośliny, ale moim zdaniem jakoś dziwnie się zachowywał. Rozglądał się i zaglądał na bawiące się koty. Potem moja kotka zaginęła i do dziś nie wróciła. Wołaliśmy ją, przeszukiwaliśmy okolice. Śladu nie ma.
Głogowianka podejrzewa, że ktoś ją otruł. Może właśnie sąsiad? - Kiedy sprzątałam po mojej kotce, zauważyłam, że musiała się najeść kiełbasy. W domu jej czymś takim nie karmiliśmy. Może ta kiełbasa była z trucizną? - zastanawia się. Tym bardziej, że ten kot, z którym się przez jakiś czas bawiła, potem zachowywał się tak samo jak ona. Zasłabł i ciekła mu piana z pyszczka.
- Radzę, żeby ludzie uważali na swoje koty - mówi inny głogowianin. - Widziałem podtrutego kota na trawniku. Miał drgawki i toczył pianę z pyska. To było straszne. Doszedłem do wniosku, że koty musiały wchodzić na teren nieruchomości jednego z sąsiadów. I właśnie on je otruł.
Temat stary jak świat
Teraz tego nie da się udowodnić, bo po tych zwierzętach nie ma śladu. - To typowa sytuacja, z którą spotykam się od lat - mówi weterynarz Dariusz Buksa. Po prostu jedni ludzie lubią koty. Mają je w domach, dokarmiają w piwnicach czy na działkach. A są tacy, którzy ich nie lubią. - Przychodzą do mnie ludzie i twierdzą, że ich kot jest prawdopodobnie przez kogoś podtruty. Źle się czuje, chudnie, wymiotuje. Rzeczywiście, tak może być. Ale nie jestem w stanie tego sprawdzić.
Według niego temat jest stary jak świat i zdarza się nie tylko na os. Piastów Śląskich. Przede wszystkim na działkach. - Przez jakiś czas byłem działkowiczem. Wałęsające się koty mi nie przeszkadzały, były wręcz przydatne, bo polowały na nornice i myszy. Ale byli tacy, którym przeszkadzały. To odwieczny konflikt miedzy tymi, którzy lubią koty, a tymi którzy nie mogą ich znieść. A trutkę można kupić bez problemu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?