Dla rodziny, sąsiadów, a nawet policjantów jest to historia, która nie mieści się w głowie.
Była niedziela. Rafał Ch. wrócił z pracy w Jeleniowie. Jego żona Eryka była z Wiktorią z wizytą u swojej rodziny. Rafał przyszedł po córeczkę i zabrał ją, prawdopodobnie na lody. Po pewnym czasie, około 16.00 zadzwonił do żony i oznajmił, że Wiktorii już nie ma. Nie żyje.
Zabił i podpalił
- W niedzielę po godz. 16.00 zobaczyliśmy dym nad domem Rafała - wspomina naczelnik ochotników z Brzeźnicy Piotr Szymoński.
Ochotnicy wyważyli drzwi od domu. Na strychu płonęły kołdry. Ogień szybko zgaszono. W domu nikogo nie było. Sąsiedzi zmartwieni telefonem Rafała jeszcze raz przeszukali pomieszczenia. - Na łóżku pod kołdrą leżała Wiktoria, miała zakrwawioną koszulkę, pod ubraniem zobaczyłem ranę - wspomina Szymoński, który zaczął ratować dziecko. Próbował szmatką i ręką tamować krwawienie. Potem reanimacją zajęli się strażacy, następnie lekarz. Niestety, bezskutecznie. Dziewczynka zmarła. - Miało przebite płuco i krwotok wewnętrzny - wspomina drżącym głosem Szymoński.
Rafał zabił dziecko, podpalił dom i uciekł. Znaleziono go w lesie kilkaset metrów od domu. Powiesił się na stalowej lince...
Dlaczego?
Od niedzieli w Brzeźnicy wszyscy zadają sobie to samo pytanie. Dlaczego Rafał zabił córkę?
- Przecież wszyscy widzieli jak bardzo ją kocha. Codziennie z nią chodził na spacery, nosił na barana, woził na rowerze - wspomina P. Szymoński.
Dziecko było bardzo związane z ojcem. - Kupował jej lody, widać było, że dbał, co się stało? Boże, co się stało? - zastanawia się sklepikarka z Brzeźnicy.
Sąsiad Rafała i Eryki nie może dojść do siebie. - Nie przypuszczałem, że coś takiego zrobi - mówi Kazimierz Kuczak. Tego samego zdania jest Krzysztof Harendarz. - Kochał dziewczynkę, nie wiem dlaczego to uczynił - mówi z niedowierzaniem.
Rafał i Eryka nie kłócili się. Przynajmniej nikt tego nie widział, ani nie słyszał. - Zawsze było w ich domu spokojnie. To porządna rodzina - mówi K. Kuczak.
Zszokowane są pracownice Ośrodka Pomocy Społecznej. - Nigdy nie było żadnych sygnałów ani wieści o problemach - mówi szefowa OPS Bernadeta Szumińska.
Sześcioletnia Wiktoria od września miała iść do zerówki.
- Przyszła z ojcem, zapisał dziecko - opowiada dyrektor Zespołu Szkół w Brzeźnicy Jan Kruk.
Tragiczna zazdrość
- Prawdopodobnie przyczyną tragedii była zazdrość - mówi sierż. sztab Marek Waraksa z zespołu prasowego lubuskiej policji.
Eryka pracowała za granicą. Z tego, co opowiadają sąsiedzi wynika, że do domu przyjeżdżała co dwa tygodnie.
- Dziś o dobrą i popłatną pracę trudno, dlatego zatrudniła się za granicą - mówi P. Szymoński.
Być może Rafał był zazdrosny o wyjazdy żony? Ponoć niedawno rozmawiali nawet o rozwodzie, ale o tym nikt w Brzeźnicy nie słyszał. - To plotki. Byłem blisko z Rafałem, nigdy mi o tym nie wspomniał - przyznaje K. Harendarz.
Policja i prokuratura usiłują wyjaśnić okoliczności tragedii. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie dlaczego zginęła Wiktoria? I prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się co skłoniło Rafała do popełnienia tak strasznego czynu. Eryka jest pod opieką policyjnych psychologów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?