MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Mikołajewicz: Lubię pracować z ludźmi

Anna Białęcka
Dariusz Mikołajewicz, ma 38 lat, żona Grażyna jest właścicielką rodzinnej firmy reklamowej, ma troje dzieci: 10-letniego Eryka, 3-letnią Lidię i 8-miesięczną Kasię.
Dariusz Mikołajewicz, ma 38 lat, żona Grażyna jest właścicielką rodzinnej firmy reklamowej, ma troje dzieci: 10-letniego Eryka, 3-letnią Lidię i 8-miesięczną Kasię. Fot. Anna Białęcka
Rozmowa z Dariuszem Mikołajewiczem, autorem wystawy fotograficznej w MOK

- Głogowskie Spotkania Jazzowe stały się okazją do zrobienia wystawy twoich zdjęć, związanych z jazzem. Czy długo się do niej przygotowywałeś?
- Można powiedzieć, że przez 17 lat, bo właśnie tyle lat temu zacząłem bywać na spotkaniach jazzowych. Robiłem zdjęcia, które trafiały do mojego archiwum. Teraz nadszedł czas, by je pokazać. Wystawa składa się z dwóch części. Pierwsza, to zdjęcia płynące z serca, osobiste. Druga to dokument, przedstawiam na niej znanych i nieznanych ludzi, którzy w Głogowie w związku z jazzem byli. Dla tych, którzy podróżują komunikacją miejską przygotowałem niespodziankę. W jednym autobusie miejskim wiszą moje prace, może umilą drogę do domu czy do szkoły. Zapraszam nimi do obejrzenia wystawy w Miejskim Ośrodku Kultury.

- Czyli fotografia jest ci bliska już od wielu lat.
- Można powiedzieć, że od dzieciństwa. Pierwsze zdjęcia robiłem jako ośmiolatek. Dostałem aparat na komunię. Już jako 10 - latek razem z moim kolegą robiliśmy odbitki w jego ciemni. Później zająłem się tym nieco poważniej. Robiłem zdjęcia dla lokalnego dziennika "Gazeta Nowa", który zmienił później nazwę na "Dziennik Zachodni". Byłem związany także z samorządowym tygodnikiem głogowskim, który zmieniał nazwę i przechodził różne koleje. Robiłem także zdjęcia dla ogólnopolskich gazet sportowych. Jednocześnie z żoną prowadziliśmy rodzinną firmę reklamową. I prowadzimy ją do dzisiaj.

- Co najchętniej fotografujesz?
- Nie mam jakiejś szczególnej, ulubionej dziedziny. Jeśli miałabym jednak coś wybrać, to portrety, ale to pewnie wynika przede wszystkim z tego, że lubię pracować z ludźmi. Dla mnie najważniejsze jest wyzwanie. Kiedy jest jakiś trudny obiekt do sfotografowania, to sprawia mi przyjemność.

- Skoro tak długo zajmujesz się fotografią, pewnie masz spore zbiory...
- Przy okazji przygotowywania wystawy jazzowej, przejrzałem moje zdjęcia. Faktycznie jest tego sporo, grube tysiące. Zdjęcia cyfrowe przechowuję w komputerze. Natomiast posegregowane negatywy zajmują w mojej firmie kilka wypełnionych po brzegi kartonów.

- Przeszedłeś poważny zakręt w sowim życiu, miałeś konflikt z prawem. Czy tamte zdarzenia sprzed lat mają wpływ na obecne twoje życie?
- To był efekt mojej głupoty. Na szczęście mam to już za sobą. Było, minęło. Kiedy wróciłem do Głogowa, środowisko przyjęło mnie bardzo dobrze. Myślę, że zadecydowało o tym to, jaki byłem, jakiego ludzie mnie poznali i zapamiętali wcześniej. Każdy człowiek może popełnić błąd. Popełniłem go i ja, a moje środowisko to zrozumiało. Bo ważne jest to, by błąd był nauczką na dalsze życie. Ale to już jest historia, nie chcę wracać do tego.

- Jakie masz pasje?
- Poza fotografowaniem? Fotografowanie. Ale zajmuje mnie także zbieranie aparatów fotograficznych. Mam już pokaźny zbiór, jest ich grubo ponad 300, najstarszy z końca XIX wieku.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska