Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debiut literacki Leokadii Przybył

Renata Zdanowicz
Archiwum prywatne
„Zranioną miłość” poświęciła ludziom, którym życie nie szczędziło rozczarowań Pionierski tomik dedykuje zaś wszystkim szczęśliwie zakochanym bez względu na wiek. Leokadia Przybył rozmowa z autorką książek i wierszy

Przed nami leżą trzy nowiutkie książki, w twardych, przyciągających wzrok okładkach i z oryginalnymi ilustracjami. Jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?

Zawsze mnie interesował język polski. To był najlepszy mój przedmiot. Odkąd pamiętam, interesowały mnie wiersze. Pisałam je już w podstawówce. Po zdaniu matury wyjechałam do Poznania. Tam chciałam studiować, podjęłam pierwszą pracę. Odwiedzając rodziców, w pociągu zajmowałam sobie czas pisaniem.

Jednak pierwszy zeszyt zagubiłaś.
Przepadł gdzieś przy moich licznych przeprowadzkach, czego bardzo żałuję. To było takie dziecinne pisanie, później młodzieńcze. Dużo też recytowałam, zawsze byłam w kołach recytatorskich, brałam udział w konkursach, mam dyplomy.

Dzieliłaś się z kimś wtedy swoją twórczością, czy to takie pisanie do szuflady?
W domu rodzinnym wiedzieli, że interesuję się wierszami. Czasem siostrze coś pokazałam.

Na prawie ćwierć wieku zarzuciłaś całkowicie pisanie.
Zaczęła się praca. Poznałam swojego przyszłego męża. Założyłam rodzinę, urodziły się dzieci. Zapomniałam o pisaniu.

Dopiero rozpad małżeństwa, ogromny życiowy krach, zawrócił Cię na drogę literacką.
W najgorszym momencie mojego życia pisałam pamiętniki. Ten pierwszy, najtrudniejszy rok rozstania opisywałam dzień po dniu. Piszę je zresztą do teraz, ale już miesiącami. Tak, że całe życie mam spisane w skrócie, co najważniejsze się wydarzyło.

Pisanie miało być lekiem na depresję?
Wiadomo, każdy szuka ucieczki. Jeden w alkohol, drugi w jedzenie, trzeci jeszcze inaczej. A ja? Może też mi to pomogło, że zawsze byłam pogodną osobą. Wymyśliłam sobie terapię - wszystko to przeleję na papier, i zaczęłam pisać książkę, ale też nie od razu z myślą, że ją kiedyś wydam. Syn zawsze we mnie wierzył, mówił: mama, ty na pewno wydasz tę książkę.

Kiedy w Twoim życiu wszystko się poukładało, „Zraniona miłość” była już na ukończeniu.
Co rusz do niej zaglądałam. Pewnie do dzisiaj bym jeszcze zmiany wprowadzała, zmiany...

I wtedy pojawił się ktoś nowy.
To była ta iskra. Zaczęły się nasze rozmowy na skypie, sms-owe, mailowe, wszystkie wierszowane. Jak mi napisał, że wydaje książki popularno-naukowe, ma duże doświadczenie, wyczułam, że to chyba jest bratnia dusza. W życiu ludzie muszą się dobrać, mieć jakieś pasje, wspólne zainteresowania. Muszą mieć o czym ze sobą rozmawiać. Jak tego nie ma, wtedy się mijają.

Wysłałaś mu kilka rozdziałów swojej książki.
Zachęcał mnie, żebym ją wydała, ale ja nawet nie wiedziałam jak to ugryźć, nigdy tego nie robiłam. Nie znałam się na tym, a w dodatku to kosztuje. Trzeba mieć zaufane wydawnictwo.

Powiedział Ci, że masz dar.
W książce opisuję to, jak można czyjąś miłość zranić. To książka dla czytelnika, w której odnaleźć siebie może, zarówno mężczyzna, jak i kobieta, pomyśleć, że nie warto wierzyć i ufać bezgranicznie. Pierwsze wydanie jest tylko dla rodziny, inne dla czytelnika.

Wspomniałaś, że pisaliście do siebie wierszem.
I tak powstała pionierska książeczka, którą krótko określę, że jest dla kobietki do torebki, dla mężczyzny do saszetki. To też jest na faktach - rozmowa dwojga ludzi. Niewielki format i wierszowany język. Jak ktoś jedzie autobusem, lub mąż prowadzi auto, bardzo szybko się ją przeczyta.

Tomik „Miłość we współczesnych środkach przekazu” kierujesz też do młodzieży.
Nie godzę się z brakiem dbałości o język polski. Pisanie skrótami wypiera piękną polszczyznę. Postanowiłam, że muszę pokazać, że bez włączania skrótów można do siebie pisać, można też okazywać uczucie.

Przyznaj się, że ten tomik powstał trochę z Twojego zamiłowania do porządku.
Porządek musi być nawet w komórce. Zanim usunęłam sms-y z telefonu, dzień po dniu spisywałam je w zeszycie. Wcale nie musi być śmieszne, że w dowolnym wieku ludzie potrafią się odnaleźć, darzyć uczuciem.

Twoja kolejna książka, która zostanie wydana w przyszłym roku.
I ma już całkowicie wymyśloną przeze mnie fabułę, choć pomysły do niej czerpałam z obserwacji. Może powstanie dalsza część autobiografii. Tomik wierszy już jest w druku, a też planujemy wspólnie z moim mentorem napisać książkę o Świebodzinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska