Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla zysku sprzedawał dzieciom petardy

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
Chłopcy przyznali się, że petardy sprzedał im 49-latek. Zrobił to, choć powinien ich pogonić ze sklepu, bo nie mają 18 lat.
Chłopcy przyznali się, że petardy sprzedał im 49-latek. Zrobił to, choć powinien ich pogonić ze sklepu, bo nie mają 18 lat. fot. materiały straży miejskiej
Strażnicy zatrzymali mężczyznę, który 12- i 13-latkowi sprzedał fajerwerki. Grozi mu nawet do dwóch lat więzienia. Sprawę przejęła policja.

O tym, że na osiedlach już słychać strzały, choć zgoda na odpalanie petard jest tylko 31 grudnia i 1 stycznia, pisaliśmy dwa tygodnie temu. Ostrzegaliśmy, że robią to głównie maluchy, które nie powinny mieć rac w dłoni, bo zakazuje tego prawo (tekst ,,Jeszcze nie jest pora na wielkie strzelanie'' z 19 listopada). Wówczas straż miejska i policja obiecała nam, że będą sprawdzane punkty, gdzie handluje się wystrzałowym towarem.

Patrzyli przez szybę

W poniedziałek po południu strażnicy Piotr Turek i Paweł Jurewicz obserwowali sklep na os. Staszica. W pewnym momencie weszło do niego dwóch chłopców. - Przez szybę obserwowałem transakcję. Dzieciaki dostały petardy, sprzedawca zainkasował pieniądze. Wtedy weszliśmy do środka - powiedział nam dziś nam P. Turek.

12- i 13-latek przyznali się, że kupili fajerwerki. Wskazali też, kto im je sprzedał. 49-letni ekspedient nie krył, że zrobił to dla pieniędzy. - Przyznał się, oświadczając na dodatek, że sprzedaż dzieciom i młodzieży jest najbardziej opłacalna, bo to najlepsi klienci w tym czasie! - dodają strażnicy.

Przy okazji okazało się, że sprzedawca pracował w sklepie na czarno!

Może być grzywna

Za strzelanie petardami poza wskazanymi przez urzędników dniami grozi mandat w wysokości 500 zł albo grzywna do 5 tys. zł. Jeszcze większych kar mogą się spodziewać ci, którzy sprzedają nieletnim fajerwerki. To już przestępstwo, a nie wykroczenie. Za to można zapłacić grzywnę, dostać ograniczenie wolności albo iść do więzienia na 2 lata.

- Jednak kary jakoś nie działają. Co rusz dzieciarnia strzela, czyli gdzieś, ktoś im sprzedał draski i race - mówi Czesław Roztocki, którego spotkaliśmy wczoraj w Parku Róż. Liczy, że przyłapanie sprzedawcy z os. Staszica przemówi innym do rozumu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska