Ks. Krzysztof Kocz pracuje w diecezjalnej księgarni i hurtowni św. Antoniego w Zielonej Górze. To właśnie tu nasze parafie zaopatrują się w bożonarodzeniowe opłatki.
Choć wydaje się, że wyrobienie opłatka jest proste, w naszym regionie nikt ich nie produkuje. Do diecezji zielonogórsko-gorzowskiej sprowadzane są z innych regionów Polski. Skąd konkretnie? To tajemnica! - Kiedyś robiło się je w klasztorach, ale dziś od tego się odchodzi - mówi ks. Waldemar Kostrzewski z parafii p. w. św. M. Kolbego w Gorzowie.
Opłatek po ślubowaniu
- By wyrabiać opłatki, producent musi złożyć ślubowanie, że będzie je wypiekał zgodnie z tym, co mówi Prawo Kanoniczne - mówi ks. Kocz. Kościelny wymóg jest taki, by do ciasta została użyta mąka pszenna bez żadnych sztucznych dodatków. Zgodę na produkcję opłatków musi wyrazić biskup.
Zobacz też: Wigilia po lubusku? Drugiej takiej nie ma!
Przy produkcji opłatków trzeba pracować niemal ze stoperem
Jak powstają opłatki? Na początku trzeba w odpowiednich proporcjach wymieszać mąkę pszenną z wodą. - Później ciasto jest przelewane do odpowiedniego naczynia i kiedy już „odstoi swoje”, zostaje rozlane na specjalne rozgrzane maszyny. Opłatki pieką się około minuty i 30 sekund. Następnie, po zdjęciu z maszyny, arkusze są wycinane na specjalnym wykrojniku, po czym wędrują na półkę i do nawilżarni. Stoją tam około godziny. Potem to już tylko pakowanie w kartony i opłatki ruszają w transport - mówi Marek Wierzbicki z wyrabiającej opłatki piekarni w Białymstoku.
Przy produkcji opłatków trzeba pracować niemal ze stoperem. Dlaczego? Jeśli ciasto przebywałoby w maszynie do pieczenia kilkanaście sekund krócej lub dłużej w maszynie, opłatek wyszedłby... żółty.
Skoro już mowa o kolorach, opłatki można też zabarwić. Jak to zrobić? - Do ciasta trzeba dodać szczyptę barwnika spożywczego - wyjaśnia piekarz Marek Wierzbicki. - Kolorowe opłatki przeznaczone są głównie dla zwierząt. Kiedyś była taka tradycja, że dzielono się opłatkiem również ze zwierzętami, dosypując im w postaci pokruszonej do paszy.
Co za różnica?
Opłatki, które trafiają na stół wigilijny, nie różnią się wcale od hostii i komunikantów, z których Kościół korzysta podczas mszy świętej. - Różnica pojawia się z chwilą odmówienia nad hostią i komunikantami modlitwy eucharystycznej. Dopiero wtedy stają się one Ciałem Chrystusa. Wcześniej to zwykłe upieczone ciasto. Tak jak opłatek, który ma znaczenie symboliczne
- mówi ks. Kocz. Hostie i komunikanty produkuje się jednak trochę inaczej od opłatków. One najpierw trafiają do nawilżarni, a dopiero później są wycinane.
Zobacz też: Wigilia Sybiraków pełna wzruszeń
Dzielenie się opłatkiem
Jak opowiada nam duchowny, zwyczaj dzielenia się opłatkiem wywodzi się ze starochrześcijańskiego obrzędu rozdawania chlebów przaśnych (skład ten sam, tylko jest on grubszy). - Nie miało to jednak związku z Bożym Narodzeniem, a z Eucharystią. Ten obrzęd znany był już od początków Kościoła - mówi ks. Kocz.
W Polsce zwyczaj dzielenia się opłatkiem pojawił się pod koniec XVIII wieku, kiedy Kościół zaczął rozdawać chleby przy okazji świąt. W kolejnym wieku zwyczaj był już rozpowszechniony na terenach, na których żyli Polacy.
Dzielenie się opłatkiem ma swoją symbolikę. - Jest ona związana z chlebem. Z jednego ziarna tworzy się jedna całość. Samo dzielenie się opłatkiem nawiązuje do spożywania chleba eucharystycznego. Dzielący się opłatkiem życzą sobie przy okazji, aby nie zabrakło im chleba. Tego zwyczajnego - powszedniego, ale też duchowego - mówi zielonogórski ksiądz.
Opłatkowy zwyczaj najpopularniejszy jest w Polsce. Polacy są też największymi eksporterami opłatków na świecie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?