Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobre duchy, przybywajcie, czyli przebojowa komedia Lubuskiego Teatru

Zdzisław Haczek
Elżbieta Donimirska jako Anioł Stróż i Tatiana Kołodziejska jako duch Susie. Kolejne spektakle od 23 do 25 października
Elżbieta Donimirska jako Anioł Stróż i Tatiana Kołodziejska jako duch Susie. Kolejne spektakle od 23 do 25 października fot. Tomasz Gawałkiewicz
Biedna Pam Valentine. Wystarczy kilka zdań streszczenia "Przyjaznych dusz" - jednej z nowszych sztuk brytyjskiej pisarki, a już każdy fan filmowej twórczości Tima Burtona zakrzyknie - "Sok z żuka"!

[galeria_glowna]
Biedna Pam Valentine. Wystarczy kilka zdań streszczenia "Przyjaznych dusz" - jednej z nowszych sztuk brytyjskiej pisarki, a już każdy fan filmowej twórczości Tima Burtona zakrzyknie - "Sok z żuka"!

Na szczęście na punkcie wyjścia historii (para duchów "okupujących" swój dawny dom kontra nowi lokatorzy: młodzi - żywi - małżonkowie) rzecz się kończy. A w przypadku najnowszego zielonogórskiego spektaklu Roberta Czechowskiego, nie trzeba rzucać jak w tamtym amerykańskim filmie po trzykroć "Beetlejuice", żeby wywołać burzę humoru.

Jack i Susie zginęli tragicznie. Mogliby zażywać anielskich rozkoszy w niebie, ale przez ateizm Jacka, św. Piotr cofnął ich sprzed wrót raju na ziemski padół. Wrócili tedy do swego kochanego domku pod Londynem. Brak ziemskiej powłoki nie pozbawił ich emocji.

Wspominają, to znów kłócą się po dawnemu, nie szczędząc sobie uszczypliwości. Zgodnie bawią się za to w straszenie Marka Webstera - zarządcy budynku. Kiedy wprowadzi się do "ich" domu młode małżeństwo, duchy początkowo traktować będą Simona (Ernest Nita) i Mary (Anna Haba) jak intruzów, a teściową - jak zło wcielone. Aż w końcu zaczną młodym "matkować", nadrabiając to, czego nie udało im się osiągnąć za życia...

"Przyjazne dusze" z tytułem nieco przewrotnym niosą w sumie wielki ładunek pozytywnej energii. Widać, że aktorzy LT dostali "kopa humoru". Świat zmarłych i żywych w spektaklu R. Czechowskiego zazębia się i przenika precyzyjnie. Obok klasycznych mijanek cielesno-widmowych, wibrują humorystycznym słowem dialogi, z celną, zaskakującą puentą "zza światów".

Tatiana Kołodziejska (Susie) i Janusz Młyński (Jack) tworzą przekonującą parę "z bagażem", gdzie choć serce już nie bije, nie wszystko wygasło. Potrafią wywołać śmiech, ale też wszystko wyciszyć, by zagrać na nutach wzruszenia. Nie wiem, jak można być ateistą, stojąc u nieba bram, ale nawrócenie Jacka w wykonaniu Młyńskiego, potrafi "ruszyć" widza.

Zresztą ten motyw przemiany, poświęcenia, nadaje "Przyjaznym duszom" głębszy rys. Pozwala odróżniać od fars z pomieszaniem osób i rzeczy oraz obowiązkowym trzaskaniem drzwiami.
Przy czym cały czas nie zapominamy, że obcujemy z komedią. Przyczajony w zadziwieniu Marek Sitarski jako Mark Webster, Elżbieta Lisowska-Kopeć jako ujeżdżająca przypadkowego kochanka Marta Bradshow - nieźle rozgrzewają mięśnie brzuch widza.

Ale bomba a la kabaret wybucha, gdy na scenę wpada Elżbieta Donimirska. Ki czort! - chciałoby się zakrzyknąć, a to przecież Anioł Stróż we własnej osobie. Z pierzem we włosach, pierzastą podwiązką, wyuczonym ziemskim zawodem nauczyciela chemii i przebojem "Jak anioła głos" zespołu Feel w komórce - kreacja skończona! Porażająca humorem.

Jakby tego było mało, śmiechowi i wzruszeniu pięknie idą w sukurs nuty gorzowskiego skrzypka jazzowego (tu wcale nie jazzowe!) Adama Bałdycha. Finałowe frazy unoszą w fotelu. I zapraszają: przybywajcie do Lubuskiego Teatru. Dwie godziny zabawy gwarantowane.

.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska