Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom nam się wali, a czynsz nadal rośnie

Artur Szymczak
Barbara Górna i jej córka Katarzyna pokazują, że za licznikiem energii elektrycznej pali się instalacja.
Barbara Górna i jej córka Katarzyna pokazują, że za licznikiem energii elektrycznej pali się instalacja. Artur Szymczak
- Był elektryk z PKP, rozpruł nam instalację w kuchni i tak zostawił. Teraz znowu zaczęły palić się kable - mówi Barbara Górna.

24 czerwca opisywaliśmy już sytuację państwa Górnych, którzy mieszkają w starej kamienicy przy ul. Małej. Budynek ten znajduje się w tragicznym stanie technicznym, jest zagrzybiony, pękają w nim ściany. Ale najbardziej niebezpieczną sprawą jest instalacja elektryczna, która znów zaczęła się palić. - Ciągle alarmujemy i prosimy o pomoc, ale PKP nic sobie z tego nie robi - mówi załamana Barbara Górna.

Jak mówi, w ubiegłą sobotę z licznika energii elektrycznej zaczęły wydobywać się nieokreślone dźwięki, iskrzyło się i światło w mieszkaniu migotało. W tej sytuacji pani Barbara zadzwoniła po pogotowie energetyczne, ale ono odmówiono przyjazdu. W konsekwencji pani Barbara wraz z córką Katarzyną spędziły weekend bez prądu. Po poniedziałkowej interwencji "GL" Enea wysłała techników, by sprawdzili, co się dzieje z instalacją elektryczną u państwa Górnych. - Okazało się, że uszkodzenie znajduję się w instalacji wewnętrznej klienta - za tablicą licznikową. Pogotowie nie ingeruje w instalację wewnętrzną odbiorców - poinformował nas Mateusz Gościniak z firmy Enea.

Po kolejnej interwencji "GL" do państwa Górnych przyjechał elektryk ze spółki PKP. Dokonał doraźnej naprawy i w mieszkaniu państwa Górnych znów jest prąd. Ale nadal wiszą kable z sufitu i pootwierane są puszki, z których również wystają "rozprute" kable.

Spółka PKP zadeklarowała wymianę instalacji elektrycznej. - Prace powinny się zacząć za około dwa tygodnie - poinformowała nas Paulina Jankowska, naczelnik wydziału biura prasowego PKP. Jednak później będzie trzeba wyremontować także mieszkanie. - Ciekawe, kto nam to zrobi wyremontuje mieszkanie po tej wymianie instalacji? - dodaje zmartwiona Barbara Górna. PKP takich deklaracji nie składa. Zapowiada jednak złożenie propozycji przeprowadzki. Tymczasem lokatorzy dostali podwyżkę. - Czynsz wynosił 300 zł. Dom nam się za chwilę zawali, a dali nam jeszcze podwyżkę o 20 zł! - mówi wściekła Katarzyna Górna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska