Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dożywocie za zamordowanie ojca

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
- Sąd zdecydował się wyeliminować pana ze społeczeństwa - mówił w miniony czwartek sędzia Rafał Kraciuk do Macieja M, którego skazał na dożywotnie więzienie za okrutną zbrodnię sprzed dwóch lat.

W gorzowskim sądzie zakończył się proces Macieja M. z Międzyrzecza. Został skazany za to, że w nocy z 21 na 22 stycznia 2014 r. wspólnie z Remigiuszem S. zamordował własnego ojca.

Do tej strasznej zbrodni doszło w kamienicy przy ul. Świerczewskiego w Międzyrzeczu. Dosłownie kilkadziesiąt metrów od ówczesnej komendy powiatowej policji. Maciej M. wraz z kolegą wszedł do pokoju, w którym spał 57-letni Bogdan M. W rękach miał dwa związane odważniki. Po 7,5 kg każdy. 15-kilogramowy ciężar rzucił ojcu w twarz. Bogdan M. boleśnie w ten sposób przebudzony, próbował jeszcze walczyć, ale syn zaczął go bić po głowie pięściami i łokciami.

W międzyczasie do zadawania ciosów włączył się też Remigiusz S. Zaczął walić tłuczkiem do mięsa w głowę ofiary. Bogdan M. zalał się krwią. Cały czas jednak jeszcze żył. Maciej M., który trenował sztuki walki, założył więc ojcu chwyt Nelsona. Zaciskając szyję, zmiażdżył mu krtań i kość gnykową. Łamiąc kark, ostatecznie zabił ojca. Dlaczego to zrobił?

- Bogdan M., był w ocenie syna, łamagą życiową. Nie lubił zwierząt. Poza tym Maciej M. nie chciał opiekować się ojcem na starość. Chciał też zagarnąć jego oszczędności - mówił w czwartek w mowie końcowej prokurator Sławomir Dudziak.
Gdy już było po wszystkim, Maciej M. i Remigiusz S. zakopali ciało Bogdana M. w piwnicy, a zwłoki przysypali wapnem, a dom, który zalany był krwią, umyli domestosem.

Ponieważ 57-latek zarobkował czasem za granicą, jego syn zaczął rozsiewać informację, że ojciec wyjechał na saksy. Gdy jednak przez kilka tygodni żona Bogdana M. nie mogła dodzwonić się do męża, zgłosiła jego zaginięcie na policję.
Zbrodnia jednak niedoskonała

Policjanci z miesiąca na miesiąc zaczęli nabierać podejrzeń, że 57-latek wcale nie wyjechał, a został zamordowany. I gdy pętla coraz bardziej się zaciskała, Remigiusz S., którego zaczęły nachodzić stany lękowe, sam zgłosił się w na policję. Opowiedział, do czego doszło w kamienicy przy ul. Wyszyńskiego. W połowie stycznia zeszłego roku śledczy wykopali ciało Bogdana M. Osiem miesięcy później - we wrześniu - ruszył proces.

Sąd Okręgowy w Gorzowie zajmował się sprawą pół roku. W ostatni czwartek marca zakończył się proces. W mowie końcowej prokurator Dudziak żądał dla Macieja M. kary dożywotniego więzienia. Chciał też, by o możliwość warunkowego skrócenia kary mógł ubiegać się dopiero po 33 latach odsiadki. W przypadku Remigiusza S. chciał 15-letniej kary więzienia. Dlaczego znacznie mniej niż dla jego kolegi? Bo to właśnie dzięki Remigiuszowi S. zbrodnia ujrzała światło dzienne. To w oparciu o jego zeznania napisany został akt oskarżenia.

Choć obrońca Macieja M. próbował jeszcze w czwartek podważyć wiarygodność opowieści Remigiusza S., sąd dał wiarę zeznaniom współsprawcy morderstwa. Remigiusz S., niejako w ramach „premii” za ujawnienie zbrodni, usłyszał wyrok 12 lat więzienia. Wraz z kolegą na dziesięć lat pozbawiony został także praw publicznych. Skazany na dożywocie Maciej M. o skrócenie kary będzie mógł się ubiegać się po - tak zdecydował sąd - 25 latach. Gdy sędzia wydawał wyrok, jegotwarz nie wyrażała żadnych uczuć.
Ukryli ciało w piwnicy

- To miała być zbrodnia doskonała, o której nikt miał się nie dowiedzieć - mówił w uzasadnieniu wydanego wyroku sędzia Kraciuk. - Była to jednak zbrodnia z premedytacją, z wyrachowaniem. Wywołała ona gniew społeczeństwa - dodawał.
Choć prokurator Dudziak chciał, by uznać zbrodnię za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, sąd odrzucił tę motywację. - Mamy tu do czynienia z zabójstwem bez powodu - mówił sędzia.

Wyrok nie jest prawomocny. Maciej M. i Remigiusz S. w dalszym ciągu przebywają w areszcie. Sąd przedłużył ich areszt tymczasowy do 12 lipca.

Prokurator Sławomir Dudziak
Powiedzieć, że Bogdan M. został „zabity”, jawi się jako pewien eufemizm - mówił w mowie końcowej prokurator Sławomir Dudziak. - Słowo zabity nie oddaje ani skali bólu, ani skali cierpienia, które temu człowiekowi zadano w ostatnich chwilach jego życia. Jeśli taki przebieg zbrodni nie jest zabójstwem ze szczególnym okrucieństwem, to brakuje mi wyobraźni, żeby powiedzieć, jak jeszcze bardziej brutalnie musieliby się zachować Maciej M. i Remigiusz S.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska