Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna sytuacja zielonogórskiej Lechii

Andrzej Flügel 0 68 324 88 06 [email protected]
Rafał Świtaj z Lechii UKP mija Dariusza Piechowiaka z Czarnych Żagań. Czy historia zielonogórskiego klubu skończy się na październikowych meczach w drugiej lidze?
Rafał Świtaj z Lechii UKP mija Dariusza Piechowiaka z Czarnych Żagań. Czy historia zielonogórskiego klubu skończy się na październikowych meczach w drugiej lidze? fot. Paweł Janczaruk
Drugoligowa Lechia UKP Zielona Góra jest w tragicznej sytuacji. Ponoć dogra jeszcze dwa mecze w tej rundzie, a do rewanżowej nie przystąpi.

Informacje o kłopotach zielonogórskiego klubu to stały element sportowej rzeczywistości miasta.

Nie pomagają zmiany zarządów, nowe koncepcje i plany odbudowy. Wszystko zaczyna się i kończy na braku kasy. Obecny kryzys jest chyba najpoważniejszy.

Skąd brać motywację?

Co się dzieje? - pytamy trenera Jarosława Misia. - Jest dramat - mówi. - Wolałbym mówić o sobie. W sumie nie mam ważnej umowy, bo brakuje na niej podpisu prezesa. Nawet zakładając, że to tylko jakiś błąd formalny, to nie dostaję od lipca pieniędzy.

Piłkarze mają podobnie. Kasy po prostu nie ma. Doszło do tego, że po ostatnim spotkaniu zawodnicy musieli zatrzymać się pod Mc Donaldem i coś sobie kupić. Przed nami wyjazd do Szczecina i mecz u siebie z Jarotą. Boję się, że to ostatnie pojedynki. Potem, w listopadzie mają być jeszcze dwa z rundy rewanżowej, ale obawiam się, że już bez nas.

Zresztą zawodnicy tracą motywację, bo ile można im mówić o ambicji, walce i zaciskaniu zębów? Ostatnio jeden z nich powiedział, że w takim razie postawi na studia, a w futbol będzie się bawił.

Trzeba się wycofać...

Prezes Bogusław Wontor potwierdza, że sytuacja jest bardzo zła. - Rzeczywiście mamy zaległości, ale wobec piłkarzy są chyba zaledwie miesięczne - powiedział - Trenerzy są rozliczani inaczej i być może mogło powstać takie wrażenie. To nie próba usprawiedliwienia, ale przejęliśmy ten klub z ogromnym długiem.

Spłaciliśmy sporą część, także stare zaległości wobec piłkarzy. Nie ukrywam, że kiedy wywalczyliśmy miejsce w drugiej lidze, pytałem prezydenta Kubickiego czy nam pomoże. Powiedział, że tak. Nie chcę już rozwijać tematu, ale inne drugo-, trzecio-, czy nawet czwartoligowe zespoły dostają od swoich władz miejskich znacznie więcej. Obiecano nam 400 tysięcy.

Gdybyśmy je dostali, to byłaby jakaś perspektywa. A tak? Trzeba się będzie wycofać. Ja też mam dosyć zbierania cięgów za cudze winy. Skoro piłka nikogo w Zielonej Górze nie interesuje...

Pytanie do radnych

Szef gabinetu prezydenta Tomasz Nesterowicz mówi, że miasto obiecało pomoc i chce się wywiązać, ale... - Sprawę przekazania pieniędzy dla kilku klubów, w tym dla Lechii, zablokował radny PIS-u - powiedział. - Potem radni z PIS-u i PO postanowili je przeznaczyć na budowę basenu. A przecież prezydent wykonuje ich wolę.

Może więc Lechia, która ma w zarządzie posła z PIS-u przekona radnych, że warto jej pomóc? Inna sprawa. My możemy wspierać i pomagać, ale nie finansować klubów sportowych. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, że egzystencja zespołu zależy tylko od tego czy coś da miasto.

Komentarz

Oni też nie?

Kiedy przed ponad rokiem władzę w klubie obejmowali politycy i osoby znaczące w mieście cytowano za klasykiem: jeśli nie oni to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy? Dziś wychodzi na to, że oni też nie dadzą rady.

Owszem, klub gra w drugiej lidze, to obiecująca drużyna i nawet jest dziś najwyżej z lubuskich zespołów. Tylko co z tego? Nadal jest bieda, pusta kasa i totalna improwizacja. Widać tak być musi i ten kto powiedział, że Zielona Góra to miasto antypiłkarskie, miał rację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska