Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga w Krępie jak przez mękę

Danuta Kuleszyńska
- Tędy nawet nie da się bezpiecznie przejść - Bronisława Basińska i Danuta Pierucka z córką przedzierają się przez Dolną w kierunku głównej szosy.
- Tędy nawet nie da się bezpiecznie przejść - Bronisława Basińska i Danuta Pierucka z córką przedzierają się przez Dolną w kierunku głównej szosy. Wojciech Waloch
- Ta droga to jedno wielkie bagno. Ani karetka tu nie wjedzie, ani straż. Przejść też się nie da. Ostatnio upadłam z zakupami - żali się Bronisława Basińska z Krępy.

Droga to ulica Dolna, choć w niczym ulicy nie przypomina. Ale tak stoi w gminnych dokumentach. I taka tablica widnieje przy wjeździe od głównej szosy. Tyle, że wjechać nijak się nie da, bo Dolna to błotnista ścieżka, która przeradza się w piaszczystą drogę dopiero pod lasem. Ma w tym miejscu ze dwa metry szerokości, albo nawet mniej. Poszerzyć się nie da, bo z jednej strony budynek, z drugiej płot sąsiada. Dlatego mieszkańcy mówią o niej "ścieżka zdrowia".

- Nogi można połamać. Raz szłam z zakupami i się wywróciłam. Dla mnie ta droga to gehenna - żali się Bronisława Basińska, która ma jedną protezę i kłopoty z chodzeniem. - Ale przecież do sklepu, czy lekarza muszę jakoś się dostać!

Przy Dolnej, pod lasem, pani Bronka mieszka od 1945 r. Pamięta, że kiedyś droga była szersza i zadbana. Ale odkąd padła fabryka, która utwardzała Dolną żwirem, dojście porastać zaczęło chaszczami.

- Od 20 lat piszemy do gminy, żeby zrobili nam porządny dojazd do domów, ale urzędnicy mają nas gdzieś - denerwuje się Damian Cal, który niedawno zalał sąsiada gównem, bo mu szambo wybiło, a szambowóz nie mógł dojechać. To było wtedy, gdy leśnicy z powodu wyrębu na dwa miesiące zamknęli leśny dukt. - Zostaliśmy wtedy całkiem odcięci od świata - dodaje Danuta Pierucka, matka czwórki małych dzieci.

To właśnie leśnym duktem mieszkańcy Dolnej muszą jeździć i chodzić, żeby w ogóle wydostać się ze swojej ulicy. To duże utrudnienie, bo raz, że daleko, dwa, że droga jest pofałdowana, trudno samochodem przejechać. - No i leśniczy raz mnie upomniał, że mandaty mogą się posypać za jazdę tędy - mówi pani Danuta.

Gdy skończył się wyrąb, mieszkańcy zakasali rękawy i zaczęli dukt leśny naprawiać, bo był rozryty. Krystian Bukowski wynajął nawet spychacz, żeby wszystko ładnie wyrównać. - Bo to nasze jedyne "okno na świat" - wzdycha.

Przy Dolnej pan Krystian zamieszka już wkrótce. Wybudował tu piękny dom. Bo cicho i blisko lasu. - Ale urzędnicy w gminie wprowadzili mnie w błąd. Napisali, że dojazd do zabudowań jest od Dolnej, a przecież go nie ma. Dlatego wystąpię do sądu o odszkodowanie - zapowiada.

Wójt Mariusz Zalewski bezradnie rozkłada ręce. - Przecież nie jestem cudotwórcą i nie poszerzę Dolnej, bo się nie da. - mówi. - Z przejazdem przez las nie powinno być problemów, bo mieszkańcy mają na to pozwolenie i nikt ich mandatem nie ukarze.

Wójt zapewnił nas wczoraj, że wystąpił do lasów z propozycją przejęcia przez gminę leśnej drogi. Pertraktacje trwają.

- Czekam właśnie na decyzję - mówi. I dodaje, że jeśli gmina wejdzie w posiadanie tego duktu, będzie dbała o jego utrzymanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska