Dwa lata włamywali się do mieszkań. Kradli biżuterię, alkohol, a nawet markowe noże kuchenne (zdjęcia)

40-latek usłyszał 60, a jego cztery lata starszy kolega 45 zarzutów. To efekt pracy policjantów z Gorzowa i Poznania. Mężczyźni od 2012 r. włamywali się do mieszkań. Najpierw zgłoszenia dotyczyły terenu województwa małopolskiego. Krakowscy policjanci pracowali nad tymi sprawami, ale sprawcy pozostawali nieuchwytni. Później na policją w Gorzowie, Zielonej Górze, Szczecinie i Stargardzie Szczecińskim zaczęły się zgłaszać kolejne osoby. Wszystko wskazywało na to, że szajka przeniosła się na zachód Polski. Przeczytaj też: Zrozpaczona matka: Gdzie jesteś kochany synku... Itaka szuka 20 zaginionych Lubuszan (zdjęcia) O tym, że to sprawa tych samych osób świadczył schemat ich działania. Wyłamywali zamek w drzwiach, wchodzi do mieszkania i kradli przedmioty, które łatwo było sprzedać. - Ich łupem padały złota i srebrna biżuteria, pieniądze, zegarki, sprzęt rtv, komputery, telefony, a także alkohol. Wśród skradzionych rzeczy były także markowe noże kuchenne i perfumy znanych producentów - tłumaczy Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Sprawcom kilka razy nie udało się pokonać zabezpieczeń. Bywało też, że zostali spłoszeni przez domowników. Pod koniec września zeszłego roku policjanci z Poznania przekazali swoim kolegom z Gorzowa informację, że sprawca włamań w Wielkopolsce może się ukrywać w województwie lubuskim. Szybko okazało się, że policjanci z dwóch województw szukają tych samych sprawców. Włamywaczy zatrzymano w październiku 2013 r. Obaj poszukiwani mężczyźni jechali ul. Szczecińską w Gorzowie. W ich samochodzie i mieszkaniu znaleziono skradzione przedmioty. - 44- i 40-latek usłyszeli zarzuty kradzieży z włamaniem. Młodszemu z nich prokurator przedstawił ich 62, starszemu - 45. Obydwaj byli wcześniej karani za podobne przestępstwa - tłumaczy G. Jaroszewicz. Mężczyźni usłyszeli już zarzuty. Sprawa znajdzie finał w sądzie.