Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dźgnęła konkubenta nożem trzy razy. Chybiła serce o dwa centymetry

Małgorzata Dobrowolska [email protected]
fot. sxc.hu
Do szpitala, w którym leżał jej wspólnik i zarazem konkubent, przyszła wieczorem. W torebce miała ukryty nóż. Pchnęła go w klatkę piersiową. Uderzyła w plecy taboretem. Na szczęście, odciągnęli ją inni pacjenci.

Czytaj też: Tragedia w rodzinie. Kobieta zabiła byłego męża za to, że zabrał jej pieniądze przeznaczone na jedzenie dla dzieci

Barbara i Dariusz wychowywali się w Świebodzinie. Po jej powrocie z Warszawy do rodzinnego miasta postanowili otworzyć knajpę. W Skwierzynie wydzierżawili lokal po stołówce. Na rozkręcenie biznesu Dariusz pobrał wielomilionowe kredyty, ona żyrowała. Ponieważ nie spłacał regularnie rat, ponaglenia przychodziły do niej.

Nie mówiłam, że go zabiję

- Gdy rodzice dowiedzieli się, że chcę z nim prowadzić interes, wyrzucili mnie z domu i byłam zmuszona z nim zamieszkać - opowiadała kobieta.
Skarżyła się, że wspólnik dużo pije i nie pomaga w biznesie. Ale ona też nie wylewała za kołnierz. Feralnego dnia, w październiku 1991 roku, Dariusz wyszedł na kilkugodzinną przepustkę ze szpitala, w którym przebywał ze względu na zakażenie rany. On, Barbara i ich wspólny znajomy Jacek, któremu też był winien pieniądze, wypili razem 1,5 litra wódki. Doszło do sprzeczki, bo Dariusz i Jacek chcieli jechać do hurtowni, by pobrać towar na nieważną umowę. Robili tak już wcześniej i sprzedawali na lewo. Barbara nie chciała jednak do tego dopuścić. Według zeznań świadka, groziła wtedy, że "zaszlachtuje" swojego wspólnika.
- Nigdy wcześniej nie mówiłam, że go zabiję, zaszlachtuję, zarżnę. To Jacek się w ten sposób wypowiadał, ale to było w żartach - zeznawała kobieta.
Potem Dariusz wrócił na oddział chirurgiczny, a Barbara poszła do sklepu, z którego miała odebrać pieniądze za towar do ich lokalu. Okazało się, że jej wspólnik zrobił to wcześniej. W międzyczasie spotkała innego znajomego, z którym też wypiła kilka kieliszków wódki.

Czytaj też: Zabił siostrę i jej 3-letnie dziecko. Morderca chciał, by kobieta cierpiała. Planował też porachunki z kolejnymi członkami rodziny

W dłoń, w żebra i w mostek

Był już wieczór, gdy przyszła do szpitala. Nikt jej nie zatrzymywał, bo ją znano - odwiedzała Dariusza regularnie. Zdenerwowana weszła do sali. Posypały się wyzwiska.
- Podczas kłótni przypomniałam sobie, że w torebce mam nóż i chciałam go tylko nastraszyć. Trzymałam nóż w prawej ręce, chociaż jestem mańkutem.
Dźgnęła go trzy razy - w dłoń, w okolice żeber i w mostek. Gdy znów się zamachnęła, jeden z pacjentów wytrącił jej nóż. Ale ona chwyciła wtedy za taboret i uderzyła wspólnika w plecy. W końcu została obezwładniona. Miała 1,24 promila alkoholu we krwi. Gdy do sali wbiegła dyżurująca pielęgniarka, na podłodze zobaczyła krople krwi, a na łóżku Dariusza z zakrwawioną dłonią i pidżamą.
- Moja wspólniczka wpadła w furię, ale osobiście nie mam do niej pretensji i nie chcę, by za ten czyn odpowiedziała - zeznawał Dariusz.
- Kocham go i nie chciałam zrobić mu krzywdy. Bardzo tego żałuję - zarzekała się Barbara.

Czytaj też: Pijany 16-latek zaatakował nożem wujka. Jego 16-letnia dziewczyna poroniła (zobacz wideo z interwencji)

Skazana na 4,5 roku

Z opinii lekarza: "Miejsce uderzenia, siłę ciosu, determinację sprawczyni należy traktować jako bezpośrednie zagrożenie życia".
Gdyby Barbara trafiła około dwa centymetry w lewo, Dariusz by zginął. Biegli uznali, że kobieta działała pod wpływem silnego wzburzenia. Wyrok zapadł w lutym 1993 roku, uprawomocnił się miesiąc później. Kobieta została skazana na 4,5 roku pozbawienia wolności i zapłatę dwóch nawiązek po 200 tysięcy starych złotych każda na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża i Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w Gorzowie.

PS Imiona bohaterów zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska