Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Dziewczyno z kolonii, odezwij się! - prosi Krzysiek

Redakcja
sxc.hu
- Chcę odnaleźć dziewczynę, którą poznałem 18 lat temu na szkolnej kolonii - mówi pan Krzysiek. Tak, tak - to nie żart. On ciągle o niej myśli! Pomóżmy naszemu Czytelnikowi!

Pamięta, że wzięli wtedy kolonijny ślub. Że ośrodek w Mielnie był otoczony zielenią. Że była śliczna blondynką... - Nie wiadomo dlaczego i po co po tylu latach pojawiła się w moich myślach. Ona. Moja kolonijna miłość. Tkwi w mojej głowie, jakby nie chciała, abym o niej zapomniał. Dziś nadszedł taki dzień, w którym stwierdziłem, że nie, skoro nie mogę o niej zapomnieć, to dlaczego nie miałbym spróbować jej odnaleźć? - opowiada pan Krzysiek z Zielonej Góry, który zgłosił się do nas z taką niezwykła prośbą. Mówi, że w pewnym sensie bardzo mu na Niej zależy.

Że odnalezienie Jej to jego cel. I że się nie podda. Dlatego właśnie zgłosił się do "GL"

Mówi Ona, bo nawet nie pamięta jej imienia. Poznali się w 1994 albo 1995 roku, na początku wakacji. Na pierwszym turnusie koloni zakładowej "Novita" w Mielnie. Krzysiek miał wtedy siedem lat. Na koloniach mówili na niego "Sony", bo miał kolorową czapkę z daszkiem, którą nosił. Na kolonii była też Ona. Starsza od niego o rok lub dwa. Śliczna blondyneczka. Przyjechała na kolonię ze swoją siostrą, która - jak przypomina sobie Krzysiek - była opiekunką na tym wyjeździe.

Był zawsze uśmiechnięty

Pewnego dnia Ona podeszła do Krzyśka i zapytała, czy nie zostanie jej kolonijnym mężem. Ceremonię pamięta jak przez mgłę. Mocniej wybijają się szczegóły - gdy podchodzili do ołtarza w ogrodzie, trzymali się za ręce, które mieli związane papierem toaletowym, a dłoniach trzymali szyszki sosny.
Krzysiek pamięta również śmieszną sytuację, gdy już po ślubie, jako "małżeństwo" do pokoju, który dzielił z kolegami wkroczyła jego "małżonka" z kołdrą i poduszką, i poinformowała go, że skoro są po ślubie, to powinni spać razem. Oczywiście, opiekunki kolonii przypilnowały, by "małżonkowie" zajmowali jednak oddzielne łóżka i pokoje.

Jej siostrę Krzysiek zapamiętał jako bardzo ładną, szczupłą i miłą również jasną blondynkę. Kojarzy - ale nie wie, czy słusznie - że dziewczyny mieszkały w okolicach ul. Energetyków. I tyle... Więcej nic.
Dlaczego tak mu zależy, by ją odnaleźć? - Nie potrafię tego wytłumaczyć, ponieważ sam tak do końca tego nie rozumiem. Nie wiem, dlaczego akurat Ona utkwiła mi tak w pamięci i co jakiś czas powraca by się przypomnieć, że jest, że istnieje tam gdzieś, jak jakaś księżniczka, którą trzeba wreszcie odnaleźć - mówi z wiarą. - Bardzo bym chciał się z Nią pewnego dnia spotkać, porozmawiać, dowiedzieć się, co robiła przez te wszystkie lata i jak pamięta mnie i naszą historię.

Siebie z tamtych czasów pamięta jako zawsze uśmiechniętego chłopca, wyższego od rówieśników. Miał jasne blond włosy i był szczupły. Zawsze uśmiechnięty.

Krzysiek opowiada, że bardzo liczy, że Ona jednak się odezwie. Że opowie mu, jak jej się wiedzie, a on będzie spokojniejszy. Bo jakoś tak się martwi... Krzysiek nie wyklucza, że może przypadną sobie do gustu i po tyle latach narodzi się z tego coś więcej. W końcu już są kolonijnym małżeństwem. - Każdy by kiedyś chciał przeżyć historię jak z filmu - śmieje się.

Razem z Krzyśkiem apelujemy więc do naszych Czytelników i do Niej. Jeśli pamiętacie tę kolonię - odezwijcie się do Krzyśka albo do naszej redakcji i pomóżcie mu odnaleźć "małżonkę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska