MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziś w gazecie jutro w prokuraturze

Redakcja
Specjalnie dla ,,GL komentuje Janina Paradowska z ,,Polityki"

Profesor Lech Falandysz zapowiada wytoczenie spraw o zniesławienie ministrowi sprawiedliwości Lechowi Kaczyńskiemu, w związku z publikacjami na temat rzekomych łapówek wziętych przez urzędników Kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, w zamian za ułaskawienie niejakiego ,,Słowika", który wówczas jeszcze Słowikiem, czyli bardzo znanym gangsterem, nie był. Minister sprawiedliwości z kolei zapowiada zbadanie sprawy przecieków do gazet w tej sprawie, jako że on sam żadnych przecieków podobno nie robił. Nie robił, ale w gazetach czarno na białym napisano, że dwaj wysocy urzędnicy Lech F. i Mieczysław W. najprawdopodobniej wzięli po 150 tys. dolarów, bo tak powiedział niejaki Masa, czyli ktoś w rodzaju księgowego pruszkowskiego gangu, a obecnie świadek koronny.
Co tak naprawdę powiedział świadek koronny Masa (co to za świadek koronny, który jest w pełni jawny i którego zeznania natychmiast przeciekają do gazet) nie wiadomo, nie jest też jasne, co powiedział minister sprawiedliwości i prokurator generalny zarazem, gdyż ten ostatni bez przerwy coś mówi, w dodatku bardzo niejasno, co opinia publiczna nadzwyczajnie widocznie lubi, bowiem notowania ministra rosną tak bardzo, że mówi coraz więcej i częściej. Nawet premier nie jest w stanie owego potoku słów zatrzymać. Wiadomo jednak z pewnością, że Lech F. to Lech Falandysz, a Mieczysław W. to Mieczysław Wachowski. Te informacje gazety opublikowały bez żadnej powściągliwości w słowach, a więc właściwie o winie obu panów przesądzono.
Minister może sobie teraz zarządzać dowolną liczbę dochodzeń i wyjaśnień. Efekt już jest. Warto oczywiście spytać o motywy takich przecieków. Zważywszy, że bracia Kaczyńscy bardzo szybko przestali lubić Lecha Wałęsę, a już zwłaszcza po tym, gdy musieli opuścić jego Kancelarię, można uznać, że ten stan ich uczuć wiele wyjaśnia. Oto wreszcie znalazła się sposobność, by się zemścić na współpracownikach byłego prezydenta, skoro już nie można na nim samym. Można oczywiście szukać jeszcze innego wytłumaczenia tego przecieku. Jego źródło to na przykład totalny bałagan w królestwie ministra sprawiedliwości, gdzie już każdy robi co chce, byle tylko popisać się jakąś skutecznością i też zarobić trochę sympatii szerokiej publiczności. Gdyby takie przypuszczenia potwierdziły się, należałoby się spodziewać, że prokuraturę niedługo zaleje potop spraw ,,w sprawie, co kto powiedział i jaka gazeta co napisała". Może nawet uruchomi się specjalną akcję: dziś w gazecie, jutro w prokuraturze.
W efekcie prokuratury przestaną się zajmować sprawami przestępstw prawdziwych, oddając się przestępstwom urojonym. Aktów oskarżenia przybywać nie będzie, bowiem sprawy urojone mają to do siebie, że nie kończą się konkluzjami, nie chodzi w nich przecież, aby złapać królika, ale by gonić go i nawet jeżeli Sejm zaostrzy kary, to nie będzie ich komu wymierzać. I tak będzie toczyć się życie po życiu coraz bardziej upadającego wymiaru sprawiedliwości, pod kierownictwem bardzo popularnego ministra, który tyle dobrego chciał zrobić, ale w końcu przyjdą wybory i nawet nie będzie się musiał rozliczać ze swych dokonań. W razie czego zawsze będzie mógł powiedzieć, że miał wielkie plany, ale czasu mu zabrakło. I tylko w prokuraturach zalegać będą gazetowe sprawy zajmując czas i pochłaniając pieniądze.
Dopóki nie wyjaśni się co powiedział świadek koronny Masa, a co powiedział minister, warto zauważyć, że znacznie wyjaśniła się sprawa wicepremiera Janusza Tomaszewskiego, którego sąd uwolnił od zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Fatalny był to dzień dla rzecznika interesu publicznego, któremu ostatni prawie atut wypadł z ręki. Cóż bowiem jeszcze z tej lustracji pozostało Na razie ostał się premier Józef Oleksy, który nie może doczekać się uzasadnienia wyroku, co uniemożliwia mu odwołanie się do sądu wyższej instancji. Żadna to satysfakcja dla rzecznika, który taki szmat życia politycznego chciał moralnie oczyścić, ale papiery dawnej SB i byli funkcjonariusze okazali się bardzo zawodni. Wielu wprawdzie przed takim rozwojem sytuacji przestrzegało, ale niewielu chciało słuchać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska