MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziurawa droga

DANUTA P. MYSTKOWSKA
Walerij żebrze pod Ostrą Bramą, bo nie ma innego wyjścia. O pracę w Wilnie trudno.

Sobota rano. Przejście graniczne w Ogrodnikach. Spokój, cisza, żadnego ruchu. Porucznik Krzysztof Pampuch przyjmuje nas w gabinecie komendanta. Gabinet skromny: biurko pod oknem, telefon, stół konferencyjny, kilka krzeseł, wygodna kanapa, drewniany wieszak. Wszystko w czarnym kolorze. Na ścianie: godło i mapa regionu.
Porucznik Pampuch jest zastępcą szefa Granicznej Placówki Kontrolnej. Język litewski zna dobrze, bo jego matka w Wilnie urodzona, z Polaków tamtejszych.
Przeprasza za spóźnienie i częstuje litewską nalewką. - Ruch u nas niewielki - wzdycha. - Odprawiamy średnio od 300 do 500 samochodów osobowych na dobę. Ludzie jeżdżą przez Budzisko, bo tam lepsza droga.

Dziurawa droga

Droga na przejściu w Ogrodnikach wąska i dziurawa. Porucznik nie wierzy, by po wejściu do Unii Europejskiej była wygodniejsza. - Jesteśmy na pograniczu parku narodowego - tłumaczy. - Inwestycji dużych tu nie będzie, co najwyżej modernizacja nawierzchni. Jak pieniądze się znajdą.
Po 1 maja przejście w Ogrodnikach będzie wewnętrzną granicą Unii. Do Wilna będzie można jeździć na podstawie dowodu osobistego. Znikną celnicy, ale straż graniczna pozostanie. Do czasu, kiedy zacznie obowiązywać umowa z Schengen. - Poza przejściem pilnować też musimy 33-kilometrowego pasa granicy zielonej - dodaje porucznik. - Zdarzają się nielegalne przerzuty papierosów, alkoholu. I przemyt samochodów.

Niech Bóg błogosławi

Z Ogrodnik do Wilna około 150 km. Szosa wąska, nierówna. Po drodze mija się kilka wsi, puste pola, lasy. I szeroki, rozlany Niemen.
W stolicy Litwy sklepowe półki uginają się od europejskich towarów. Z witryn kuszą smakowite rogale, włoskie buty, francuskie sukienki od Diora. Pod kościołami, opatulone w chusty, stoją milczące kobiety. Z wyciągniętymi rękoma. Spuszczonymi głowami. Nie są nachalne, nie zaczepiają. Czekają. Na dobre serce bliźniego.
- Niech Bóg cię błogosławi, niech obdarzy zdrowiem i szczęściem. Twoją rodzinę też i wszystkich najbliższych - kłaniają się, gdy w zmarzniętych dłoniach zamigoce moneta. Nieważne jaka. Może być złotówka.
- Ja z Podlasia jestem, ze wsi pod Białymstokiem - Marina mówi ze wschodnim akcentem. Z wyciągniętą ręką stoi przy drodze prowadzącej do cerkwi. Od pięciu godzin tak stoi. Ile pieniędzy zebrała? Jednego lita i trzy polskie złotówki. To dużo. Za lita kupi pół chleba. Złotówki wymieni w kantorze. - Do Wilna ja za mężem przywędrowała... Pracy nigdzie nie ma, to tak ja stoję tutaj i na życie zarabiam...
Turyści ciągną na Stare Miasto. Przyjechali z Polski, Niemiec, Francji... Zaczynają od Ostrej Bramy. Wysoko zza okna spogląda na nich Matka Boska Ostrobramska. Prowadzą do Niej betonowe schody wytarte od kolan wiernych.
Ale turyści rzadko wspinają się na kolanach. Nie mają czasu. Jeszcze tyle miejsc do zobaczenia...

Zwróć mi serce...

Do Matki Boskiej na kolanach idą pokutnicy. Najwięcej ich tutaj latem.
Święty obraz jest na wyciągnięcie ręki dużego człowieka. Oddzielony klęcznikiem. Turyści patrzą w twarz Matki Boskiej. - Jaka ona piękna... - szepczą. - I jak tutaj ciasno - dodają.
Wokół tysiące próśb spisanych na metalowych tabliczkach. "Matko Boża, zwróć mi serce mojego męża" - napisała jakaś kobieta. Przy wyjściu mężczyzna wyciąga do turystów rękę. Nie mówi nic. Ma tylko nadzieję. Na jakiś grosz.

Strach w oczach

Witalij ma stragan z dewocjonaliami. Handluje Matką Boską i Jezusami. Przenajświętsza uwieczniona w drewnie, na talerzu, medaliku, na plastikowej podstawce... Leżąca i stojąca. Witalij zachęca do kupna. Jest Litwinem, mówi łamaną polszczyzną. Nie wierzy w lepszą przyszłość. - Jaka tam Unia... - z rezygnacją macha ręką. - Komu będzie dobrze, to będzie, a komu nie, to nie...
Witalijowi nie będzie dobrze. Na Matce Boskiej dużo nie zarabia. O Unii Europejskiej rozmawiać nie chce. Ma w oczach strach. Odwraca głowę, znika za plecami kolegi.
Walery Ławniczujtis już piątą godzinę stoi pod bramą. Od dwóch lat żebrze. Odkąd stracił pracę. - Domy budowałem - opowiada - aż któregoś dnia wszystkich wyrzucili na bruk. Chodzę, szukam, ale w Wilnie żadnej pracy nie ma.
Walery ma 27 lat, na utrzymaniu niepracującą żonę i trójkę małych dzieci. Żyją z tego, co uzbiera na ulicy. I ze skromnej renty jego matki. Ale trzysta litów (1 lit to 1,40 zł) starczy zaledwie na opłacenie mieszkania i telefonu.

Do Unii z pralinami

Jan Makutonowicz zaprasza do środka. Przy Ostrobramskiej 4 otworzył właśnie sklepik z pralinami. Właścicielką jest Wirdżinia Jonaitite Makutonowicz, jego żona - ładna, wysoka blondynka z modnymi pasemkami na włosach.
Praliny są smaczne. I drogie. Produkuje je zakład w Trokach. Ale wszystkie komponenty sprowadzane są z Belgii. Kilogram czekoladek kosztuje 46 litów. - Wchodzimy do Unii! - Jan nie kryje radości. - Już nie mogę się doczekać. Wierzę, że będzie lepiej, że się poprawi.
Jan i Wirdżinia liczą na turystów z Zachodu. Francuzi, Niemcy i Włosi na pewno będą chcieli poznać smak litewskich czekoladek.
Niedaleko - klasztor Bazylianów. Na niewielkim wzniesieniu, zewsząd otoczony starymi kamienicami. Nad głównym wejściem tablica z polskim napisem: "W tym budynku od 23 października 1823 do 21 kwietnia 1824 był więziony wraz z innymi filomatami Adam Mickiewicz. Tu rozgrywa się akcja Dziadów część III".

Różowa cela Mickiewicza

Żeby wejść do środka, trzeba zadzwonić. Drzwi otwiera młody kleryk Natanaił. Prowadzi na piętro, do celi Mickiewicza. Cela jest pusta, duża i ma różowe ściany. Gdzieniegdzie odpada tynk. Z sufitu zwisa zdezelowany żyrandol. - Chcemy tutaj otworzyć muzeum Adama Mickiewicza - nieśmiało wyjaśnia Natanaił - ale nie mamy pieniędzy. Budynek ogrzewamy z tego, co nam dadzą Polacy. A dużo nie dają, bo też są biedni.
Natanaił nadzieję widzi w Unii. Może wtedy znajdą się jakieś pieniądze? Na muzeum, na ogrzanie celi Mickiewicza...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska