MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzwonią po policję

ARTUR ROSIAK [email protected]
GRAŻYNA RYMASZEWSKA
Z tego domu przy ul. Kasprowicza wciąż wyprowadzają się rodziny, bo nie mogą się dogadać z sąsiadami z dołu. Ci tłumaczą, że to oni mają pecha do kolejnych współmieszkańców.

Krystyna K. nie chce pokazać twarzy ani ujawnić nazwiska. Boi się. - Na pewno po artykule mój sąsiad będzie mnie dręczył - mówi. Gdy kilka lat temu kupiła połowę domu przy ul. Kasprowicza, myślała, że wreszcie będzie mieszkać w zacisznym miejscu. Tymczasem szybko doszło do nieporozumień z sąsiadami, Piotrem i Jolantą O.

Dzwonią po policję

- Skradziono nam śmietnik. Mieliśmy się składać, z taką myślą kupiłam pojemnik. Ale oni nie zapłacili. Powiedzieli, że mają swój, a ten kupiłam dla siebie. Mimo to wrzucali do niego śmieci. Zaczęłam im je wystawiać i od tamtej pory jest wojna - mówi Krystyna K.
Państwo O. kilka razy w tygodniu, czasem nawet dwa razy dziennie wzywali policję. - Ostatnio Piotr O. zadzwonił po patrol, bo podobno była u mnie balanga. A ja siedziałam z koleżanką, wypiłyśmy kilka drinków i rozmawialiśmy - mówi lokatorka. Inaczej widzi sprawę Jolanta O. - Nasza sąsiadka z góry lubi imprezować i pędzi nocny tryb życia. Jak tu nie wzywać policji, gdy ona hałasuje, że spać nie można? Jej dzieci czasem biegały po pokojach do białego rana, jej syn kąpie się o czwartej w nocy - skarży się Jolanta O.

Serial sądowy

Kiedy ,,GL'' zapytała policję o interwencje przy Kasprowicza, zastępca komendanta miejskiego Andrzej Woźniak obiecał zbadać sprawę. W konsekwencji zdecydował, że policja skieruje wniosek o ukaranie Piotra O. za nieuzasadnione wzywanie funkcjonariuszy.
W sądzie Piotr O. przegrał sprawę o zastraszanie dzieci Krystyny K. Dostał rok w zawieszeniu na dwa lata. - Wyskoczył z siekierą i groził dzieciom, że je pozabija - mówi Krystyna K. Jednocześnie on podał ją do sądu o zakłócanie spokoju. I też przegrał sprawę, z braku znamion przestępstwa. Teraz zaskarżył ją o szczucie psami.
- Państwo O. prześladują mnie i grożą, przy byle okazji wyzywają nas od najgorszych - skarży się Krystyna K. Poprzedni lokatorzy wytrzymywali po kilka lat. - To był koszmar! Uciekliśmy stamtąd ze względu na państwo O. Awantury, groźby, zastraszanie. Przeszliśmy przez to wszystko - mówi poprzedni lokator, dziś dyrektor jednej z miejskich instytucji. Wcześniej mieszkali państwo W. Im też grożono, toczyły się sprawy sądowe z rodziną O.
Mirosław W. i wcześniejsza lokatorka Halina Z. próbowali wyjaśnić w magistracie samowolę budowlaną - garaż postawiony przez państwo O. Nadzór budowlany nakazał rozbiórkę, ale ówczesny architekt miejski Marek Kryszczuk wstrzymał egzekucję do czasu wyjaśnienia spraw własnościowych. Piotr i Jolanta O. sądzą się bowiem od lat o dom, w którym mieszkają, z innymi spadkobiercami. Po interwencji ,,GL'' Krzysztof Borek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego obiecał zająć się ponownie sprawą samowoli.

Przeklęty dom

Z Piotrem O. nie udało nam się porozmawiać, gdyż pracuje w Niemczech. Jolanta O. twierdzi, że to oni mają pecha do sąsiadów. - Z poprzednimi mieszkańcami mieliśmy problemy finansowe, nie chcieli zapłacić za wspólne ogrodzenie. Innych w oczy kłuł garaż, który mieliśmy prawo postawić na swojej ziemi. A z panią Krystyną K. w ogóle nie da się spokojnie mieszkać - mówi Jolanta O.
Krystyna K. zamierza jak najszybciej sprzedać mieszkanie. - Nikt nie chce go kupić, bo wszyscy już wiedzą, że życie tutaj jest koszmarem. To przeklęty dom - mówi Krystyna K.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska