Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzwonki te zwyczajne i te magiczne. Codziennie wygrywają muzykę. Historia pasji Mariana Łysakowskiego z Zielonej Góry WIDEO

Mariusz Kapała
Mariusz Kapała
Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Wideo
od 16 lat
Marian Łysakowski z Zielonej Góry zbiera dzwonki już blisko 50 lat. Kiedy 10 lat temu rozmawiał z GL, wyliczał, że pokazywał kolekcję w 17 miastach Polski. Dzisiaj już tak skrupulatnie nie liczy. Bo odwiedził z dzwonkami ponad 200 miejscowości w Polsce!

Ludzie z pasją. Marian Łysakowski

Dzwonków pan Marian ma setki, są świąteczne, szkolne, kościelne, orkiestrowe, domowe, pasterskie, obrzędowe, okrętowe, hotelowe, barowe i rowerowe. Pierwsze, które rozpoczęły pokaźną kolekcję zdobył w 1977 roku.

– Pochodzą z 68 krajów, sam byłem w 35. Reszta, to podarunki od przyjaciół, rodziny, pilotów wycieczek, znajomych i nieznajomych. Kolekcją moją zainteresowałem wiele telewizji, centra kultury. Odwiedziłem z dzwonkami ponad 200 miejscowości w Polsce – opowiada Marian Łysakowski. Bywa nie tylko w krajach Europy, odwiedzał też Azję i np. USA.

Kiedy z pasjonatem 10 lat temu rozmawiał red. Leszek Kalinowski, tych miejsc były wówczas zaledwie 17. Od tego czasu kolekcja jeszcze bardziej się rozrosła i stała się jeszcze bardziej znana, a pan Marian coraz częściej zapraszany jest na różne wydarzenia, na których wystawa jego dzwonków jest atrakcją. Wykonane są brązu, mosiądzu. Są też kryształowe, drewniane, gliniane, wiklinowe i z agatu. Są też takie o kształtach aniołów, lub zdobione w inny sposób.

– Czy ta pasja nie jest szalona? – dopytujemy syna pana Mariana. – Oczywiście, że jest szalona, ale kto żyje bez szaleństwa, mniej jest rozsądny niż mniema – mówi Jakub Łysakowski.

Marian Łysakowski z Zielonej Góry od prawie pół wieku zbiera różne dzwonki. W ostatnich latach też misy. Zobacz więcej zdjęć w galerii >>>

Dzwonki te zwyczajne i te magiczne. Codziennie wygrywają muz...

Dzwonki pełnią różne role

– Dźwięk dzwonów i dzwonków od zawsze miał znaczenie magiczne i towarzyszył narodzinom, śmierciom, religijnym obrzędom. Nawet te używane w codziennym życiu miały odstraszać złe duchy, sygnalizować ważne zdarzenia, ostrzegać. Z całą pewnością nie da się obok nich przejść obojętnie – tymi słowami zapraszała gości na spotkanie z zielonogórzaninem Miejska Biblioteka Publiczna w Opolu w czerwcu tego roku.

Każdy z dzwonków w tej kolekcji ma swoją historię.

– Ten kupiłem w Indiach w 1978 roku, służy mi jako element przyzywania turystów, którzy mi się gubią. Jeden pan w grupie wycieczki do Włoch powiedział, że nie jest żadnym baranem i nie będzie chodził za moim dzwonkiem. Mówię: „Proszę pana, to jest informacja, jak pan się zgubi, niech pan słucha dzwonka. Po powrocie z tej pięknej wycieczki, ten pan podszedł do mnie i powiedział, że nie miał racji, bo gdyby nie ten dzwonek, to trzy razy by się zgubił – opowiada pasjonat, pokazując poszczególne egzemplarze, a co jeden do ciekawszy.

A jeszcze wcześniej jeden z dzwonków sprawdził się w domu rodzinnym, kiedy zachorowała mama pana Mariana. Często wołała go i brata, bo coś potrzebowała, w końcu zawiesili na hakach do ćwiczeń dzwonek na sznurku i mama mogła ich tak przywoływać.
W kolekcji jest m.in. dzwonek stróża nocnego z Babimostu, czy dawny szkolny ze szkoły w Przytoku albo replika papieskiego dzwonka jubileuszowego, którym Jan Paweł II ogłaszał przejście chrześcijaństwa w trzecie tysiąclecie. Można zobaczyć też dzwonek czterech ewangelistów, który można uruchomić na trzy różne sposoby. To trzy zupełnie inne dźwięki.

Muzyka mis tybetańskich

Od pewnego czasu kolekcję dzwonków wzbogaca też druga pasja – mis tybetańskie. Zanim pan Marian zaczął je kupować, wiedział, że stosowane są do medytacji albo do leczenia dźwiękiem. Przyznaje, że zdarzyło się po jednej z prezentacji, że jedną panią przestała boleć noga.

– Staram się przy najmniej raz dziennie grać na dzwonkach i misach. To daje mi harmonię i zadowolenie – podkreśla pasjonat.

– Dźwięk dzwonków bardzo dobrze działa, uspokajająco, harmonizuje przestrzeń dookoła i umysł. A dźwięk misy jeszcze bardziej. To jest niezwykły przedmiot, owoc ponad tysiącletniej myśli. To naprawdę dobrze działa. Sprawdzone w terenie! – dodaje Jakub Łysakowski.

Pan Marian to pedagog, przewodnik turystyczny i pilot wycieczek. W grudniu zmienia się w św. Mikołaja, a wtedy dzwoni dzwonkiem, ile się da, a dzieciom ten dźwięk bardzo się podoba.

Czytaj też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska