To już nie są żarty, prawdziwa epidemia dopalaczy opanowała miasto. Stanisław Furtan, lekarz z wieloletnim doświadczeniem pracuje w szpitalnych oddziałach ratunkowych w Żarach i Zgorzelcu. - Coś złego dzieje się w tym mieście, bo nie ma dyżuru, na którym nie pojawiłby się pacjent po zażyciu dopalaczy. W Zgorzelcu to się zdarza raz w tygodniu, tutaj codziennie. Dochodzi nawet do tego, że brakuje pasów do zabezpieczania pacjentów - alarmował lekarz podczas wczorajszego posiedzenia komisji zdrowia.
- Dane są alarmujące i nie możemy tego tak zostawić - zaznacza Marek Femlak, przewodniczący komisji, który zaprosił na posiedzenie lekarzy, dyrektorów szkół ponadgimnazjalnych, psychologów i komendanta policji. Wszyscy mają związane ręce, walka z dopalaczami to jak walka z wiatrakami, a dane są zatrważające, co podkreśla Zdzisław Tomaszewicz, komendant żarskiej policji.
- To informacje tyko z ostatniego weekendu. Trzynastolatek z dwoma promilami alkoholu i po zażyciu „mocarza”, osiemnastolatka pod wpływem alkoholu i narkotyków atakująca policjantów - wylicza komendat. - Takich przypadków można mnożyć. Za każdym razem zaangażowani są policjanci, którzy w tym czasie mogliby wykonywać inne czynności. Okaże się niedługo, że na oddziałach może zabraknąć łóżek. Widziałem osoby bezpośrednio po zażyciu dopalaczy i kilka dni potem. W wielu przypadkach oni już nie zarobią na nasze emerytury, bo nie będą w stanie.
Komendant przypomniał, że kilka lat temu, po wprowadzeniu w obieg dopalaczy, w Żarach prezes jednego z klubów sportowych był dystrybutorem substancji. - Jeśli propagowała je osoba zaangażowana w sport, autorytet dla wielu młodych ludzi to niestety mamy teraz efekty.
- Na każdym apelu ostrzegamy uczniów, że przy naszej ulicy jest punkt sprzedaży dopalaczy. Wiemy dzie, kto, ale nic nie możemy zrobić - przyznaje Robert Nowaczyński, dyrektor żarskiej Samochodówki. Zofia Szarejko - Michalska, przewodnicząca miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych: - Najgorsze jest to, że rodzice często nie widzą problemu, a to ich powinno się szczególnie uczulić - podkreśla.
- Władza szkoły kończy się przy płocie, my nie możemy sprawdzać, co dzieje się poza szkołą , co uczeń robi po piętnastej. Nie możemy sprawdzić nawet wszawicy, a co tu mówić o dopalaczach.
- Kiedyś na lekcję mógł wejść policjant z psem wykrywającym narkotyki, teraz to niemożliwe - dodaje Jarosław Kropski dyrektor LO im. B. Prusa.
Podobnych absurdów i niedoskonałości wprawie można mnożyć. Jak podkreśla Adam Moniakowski, psychiatra w większości przypadków dopalacze zażywają młodzi. - To osoby, które nie mają oparcia społecznego, pracy. Każda formal rozrywki, oderwania od świata rzeczywistego jest dla nich zbawieniem. Dla kolejnej działki zrobią wszystko. To są ludzie, którzy nie mają w życiu nic, nie osiągnęli niczego i nic nie mają do stracenia. Z kolei prawo jest po stronie tych, którzy handlują dopalaczami.
- NA psychiatrii mamy 43 łóżka, to jedyny oddział, który jest zawsze zapełniony - dodaje Marek Femlak, dyrektor szpitala.
Jak przyznaje Ryszard Smyk, kierownik żagańskiego pogotowia, po ostatnim posiedzeniu komisji w sprawie dopalaczy, porozmawiał z komendantem policji. - Od tego czasu mamy coraz mniej przypadków dopalaczy - zastrzega. - Wypracowaliśmy taką procedurę, że jak tylko pojawia się pacjent na dopalaczach, wzywamy policję. Oni już wiedzą, że tak jest i coraz mniej mamy wezwań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?