Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Zielińska: Mam ochotę na zwycięstwo!

Aleksandra Szczeciak, 68 324 88 06, [email protected]
Ewa Zielińska ma 40 lat. Pochodzi z okolic Konina. W wieku 17 lat zachorowała na raka kości i przeszła operację amputacji lewej nogi powyżej kolana. W tym roku wystąpi na Igrzyskach już po raz trzeci. Jest naszą nadzieją na medal.
Ewa Zielińska ma 40 lat. Pochodzi z okolic Konina. W wieku 17 lat zachorowała na raka kości i przeszła operację amputacji lewej nogi powyżej kolana. W tym roku wystąpi na Igrzyskach już po raz trzeci. Jest naszą nadzieją na medal. Tomasz Gawałkiewicz
- Moje minimum na Igrzyska… to dwa rekordy życiowe - mówi EWA ZIELIŃSKA, zawodniczka Startu Zielona Góra. - Grunt to zachować spokój i myśleć pozytywnie, bo trenowałam naprawdę intensywnie - dodaje z uśmiechem.

- Ostatnio byłaś na zawodach i z wyników możesz być zadowolona.
- Wywalczyłam brązowy medal na mistrzostwach Europy w biegu na sto metrów. Wynik nie do końca mnie satysfakcjonuje. Wiem, że stać mnie na lepszy. W skoku w dal było trochę gorzej bo zajęłam dopiero siódme miejsce. Źle trafiałam w belkę. Być może to wynik zbyt małej ilości startów. Dopiero w czerwcu mieliśmy szansę wystartować w międzynarodowych zawodach i sprawdzić się z rywalkami.

- I jak wypada forma przed igrzyskami?
- Ciężko na dzień dzisiejszy powiedzieć. Chociaż przyznam, że trening zrobiliśmy dobrze. Wiem już co muszę poprawić. Do dopracowania zostały szczegóły na przykład poprawa startu z bloku i techniki biegu.

- Stres przed Londynem już cię dopadł?
- Jeszcze tak bezpośrednio o tym nie myślę. Wiem teraz po mistrzostwach Europy, że muszę się poukładać. Na pewno stać mnie na dobry wynik. Staram się teraz przyjąć tzw. olimpijski spokój. Przepracować ten czas jak najlepiej, totalnie się wyluzować, nie myśleć o tym, że to tak ważne zawody. Przede wszystkim pozytywne nastawienie i wtedy na pewno wszystko będzie w porządku.

- A jak uzyskać ten olimpijski spokój?
- Trzeba myśleć o starcie pozytywnie. Wiem już w jakich dniach startuję, więc powoli muszę się nastawiać. To jest sport, tylko i aż. Każdy indywidualnie musi znaleźć swoją drogę i odpowiednie podejście do swojego stresu i do tego jak go eliminować. Jak zachowam wewnętrzny spokój, równowagę i koncentrację. Czekałam na ten moment całe cztery lata. Trener mówi, że mam podejść do tego z uśmiechem na twarzy, na luzie i będzie dobrze. Myślę, że właśnie na mistrzostwach Europy trochę za bardzo chciałam. Myślałam o dobrych wynikach, rekordach i nie do końca wyszło.

- Rozumiem, że treningi dopasowane pod igrzyska?
- Dokładnie. Cieszę się, bo trener ma teraz wakacje i możemy jeszcze więcej czasu poświęcić na treningi. To wszystko co działo się w tej kwestii do tej pory miało na celu jak najlepsze przygotowanie mnie do najważniejszych zawodów czterolecia. Forma ma być szczytowa na Igrzyska. Wtedy mam startować na swoim najwyższym poziomie. Jak przypominam sobie Igrzyska w Pekinie to wiem, że wtedy moja forma była naprawdę bardzo dobra. To był mój dzień, czułam się wspaniale. Pamiętam jeszcze jak jechałam z wioski olimpijskiej na stadion, słuchałam swojej ulubionej muzyki. Pobiłam dwa rekordy życiowe. Idąc tym tropem, wiem, że muszę zaufać trenerowi. Te żmudne treningi muszą przełożyć się na wyniki. Plany, które założyliśmy powinny pchać nas, ku temu głównemu celowi.

- To ostatnie igrzyska w których planujesz wystąpić?
- To są trzecie moje Igrzyska. Trenowałam kolejne cztery lata, aby wystąpić w tej imprezie i naprawdę dam z siebie wszystko. Chcę pojechać i walczyć o jak najlepszy wynik. Nie wybiegam w przyszłość kolejnych, nie wiem co będzie. Jestem tu i teraz i skupiam się na Londynie. To w jakim miejscu jestem i co jeszcze mogę planować pokażą starty.

- Trener jakoś dodatkowo motywuje?
- Na pewno też jest zestresowany. Chociaż przyznam, że bardzo dobrze się kamufluje. Nie chce mnie wpędzać w dodatkowe nerwy. Nawet próbuje mnie uspokajać. Czasem pytam, trenerze dlaczego mi nie wyszło? Dlaczego te wyniki nie są takie jakie bym chciała? Wtedy odpowiada mi spokojnie: Ewa, musisz być cierpliwa i zobaczysz, że wszystko będzie w porządku. Obustronne zaufanie jest najważniejsze.

- Rozmawiałyśmy już dość dawno temu, jakieś zmiany w życiu?
- Żadnych diametralnych. Wszystko w jak najlepszym porządku. Obecnie całe moje życie jest tak naprawdę dopasowane pod start na Igrzyskach w Londynie.

- Zrobiłaś już rozeznanie jaką formę mają rywalki?
- Na mistrzostwach Europy zobaczyłam Niemki, Holenderki i Włoszkę. Nie było jedynie Australijki jeśli chodzi o taką światową czołówkę. Prezentują na dzień dzisiejszy całkiem niezły poziom. Jest między nami rywalizacja, ale zawsze się pozdrawiamy, zamieniamy ze sobą parę słów. Mogę to zdecydowanie nazwać zdrową rywalizacją.
- Na co możemy liczyć w Londynie w twoim wykonaniu.

- Moje minimum to dwa rekordy życiowe.
- Jest ktoś komu dziękujesz za to w jakim miejscu w swoim życiu jesteś?
- Wiem, że nie byłoby mnie na Igrzyskach gdyby nie życzliwi mi ludzie, którzy są ze mną, wspierają mnie. Za to chcę bardzo podziękować. Pani Prezes klubu Start Zielona Góra Danucie Tarnawskiej, która dba o zaplecze treningowe, sprzęt i odnowę biologiczną. Trenerowi, Jerzemu Walczakowi, z którym współpracuję od 12 lat. Jest ze mną na dobre i na złe. Jestem bardzo wdzięczna też Panu Janowi Kołodyńskiemu, który zabezpiecza mnie od strony ortopedycznej i oprotezowania. Pieniądze na specjalną protezę, w której mogę uprawiać sport otrzymałam od Ambasadora w Tajwanie. To wspaniałe, że są jeszcze na świecie tacy ludzie.

- Dziękuję i powodzenia!

http://www.paraolympic.pl/

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska