MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fabryka za trzy miliony

(mich)
Były syndyk Dozametu nie przyznaje się do zarzutu nadużycia uprawnień i wyrządzenia fabryce milionowych szkód, za co grozi mu nawet do 10 lat więzienia. W sądzie ruszył jego proces.

Były syndyk Dozametu i zielonogórski radca prawny Wiesław K. wciąż jest na liście członków Okręgowej Izby Radców Prawnych. Jak nam powiedział p.o. dziekana zielonogórskiej OIRP Robert Makarowicz, prokuratura nie powiadomiła Izby o postawieniu mu zarzutów, ale niebawem zostanie wszczęte wobec niego postępowanie dyscyplinarne.
Akt oskarżenia przeciwko syndykowi, jego pełnomocnikowi i biegłemu rzeczoznawcy trafił do sądu już w lutym
2003 r. Proces nie mógł ruszyć m.in. dlatego, że oskarżeni żądali zwrotu sprawy do prokuratury. Ruszył przedwczoraj i dziś jest kontynuowany.

Fabryka za trzy miliony

Wiesław K. był syndykiem Dozametu w latach 1998-99. Potem przez trzy lata zielonogórska prokuratura badała jego działalność. Oskarżyciel uznał, iż syndyk działał z zamiarem osiągnięcia korzyści majątkowej, kosztem masy upadłości i poprzez nadużycie uprawnień wyrządził upadłej firmie szkodę na kilka mln zł. Chodzi o to, że na przełomie lat 1999/2000 miał zawrzeć niekorzystną dla Dozametu umowę sprzedaży przedsiębiorstwa za 3 mln zł. Tymczasem wartość upadłej firmy wynosiła aż 28 mln zł. Nabywcą był nowosolski Metalex, który jest większościowym udziałowcem nowego Dozametu, spółki powołanej pod koniec 2000 r. Wiesław K. podkreśla, że cena 3 mln zł była wynikiem drugiego przetargu, gdyż pierwszy z ceną wywoławczą 28 mln zł nie dał efektu.

Strata nie do odrobienia

Jak wykazało śledztwo, największą stratę poniósł skarb państwa w wyniku sprzedaży Metaleksowi odlewów i części maszyn z magazynów starego Dozametu. Syndyk sprzedał je po cenie złomu za 213 tys. zł, podczas gdy ich realna wartość miała wynieść 1,6 mln zł. I jak się okazało - taką sumę uzyskał Metalex, sprzedając je potem na wolnym rynku. Strata upadłej firmy to więc 1,4 mln zł.
Wiesław K. posiłkował się przy tym opinią rzeczoznawcy, która zdaniem prokuratury - była nierzetelna i zaniżona. Rzeczoznawcę do sporządzenia opinii miał nakłonić zięć i pełnomocnik syndyka (obaj zasiadają na ławie oskarżonych). Żaden z oskarżonych nie przyznał się w sądzie do zarzutów. Były syndyk tłumaczył, że w 1999 r. sytuacja Dozametu była podbramkowa: - 700-osobowa załoga ogłaszała pogotowie strajkowe, trzeba było płacić wynagrodzenia i zachować kontrakty z odbiorcami - mówił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska