Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Falubaz kontra Polonia i bierzemy trzeci bonus

Marcin Łada
Fredrik Lindgren pociągnął w niedzielę całą drużynę. W XIII wyścigu dołożył czwartą trójkę. Za nim Jonas Davidsson z Polonii Bydgoszcz.
Fredrik Lindgren pociągnął w niedzielę całą drużynę. W XIII wyścigu dołożył czwartą trójkę. Za nim Jonas Davidsson z Polonii Bydgoszcz. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Sezon układa się zgodnie z planem. Falubaz jest niepokonany w swej twierdzy, a na wyjazdach przegrywa minimalnie i kasuje bonusy. W niedzielę zabraliśmy trzeci z rzędu.

Bilans dwumeczu z Polonią - 97:83 dla zielonogórzan i trzy punkty. Pełna satysfakcja oraz miły upominek dla trenera Piotra Żyty, który obchodzi dziś 47. urodziny.

- Cieszę, że sprawili taki prezent. A co będziemy jeszcze robili, to już nasza tajemnica - mówił po meczu jubilat, któremu fani odśpiewali chóralne: sto lat!

Para buch! Koła w ruch

Klasą dla siebie był w niedzielę Szwed Fredrik Lindgren (14 pkt.). "Fred" potwierdził, że przy Wrocławskiej stać go na naprawdę wielkie rzeczy. Był szybki, a do tego świetnie rozumiał się z partnerującym Piotrem Protasiewiczem (9 i trzy bonusy). W trzech startach dokopali przeciwnikom 14:4! Fajnie się ich oglądało.

- Bardzo dobry mecz. Czuje się podbudowany - ocenił Lindgren. - Naprawdę dobrze mi idzie i liczę, że w przyszłości będzie podobnie.

Pewnym punktem zespołu był także Rafał Dobrucki (10 i bonus). Dynamiczny w pierwszym łuku i waleczny na dystansie dobrze wykonał zadanie. Choć dorobek uszczupliła mu taśma w XIII wyścigu. - To chyba trzecia w mojej karierze. Lindbaeck lekko ruszył ze startu, ale taśmy nie dotknął, a ja stałem zbyt blisko i było po wszystkim - przyznał "Rafi".

Obiecująco zaczął także Grzegorz Zengota (8), ale w VIII biegu (jedyny, który nasi przegrali podwójnie) coś się zacięło...
- Był moment, kiedy nie wykonano mojego polecenia. Miała wyjechać polewaczka po szóstym biegu... Nie poszła i przegraliśmy 1:5 - powiedział Żyto. - Poprzekładali się, szukali rozwiązań, a niepotrzebnie, bo było dobrze. Grzesiek (Zengota - dop. red.) przecież wygrał dwa biegi. Później chciał być lepszy, a skończyło się, że był słabszy. Pewne rzeczy trzeba jeszcze w trakcie zawodów eliminować.

Co boli "Grega"?

Ze zdziwieniem obserwowaliśmy, jak na tle kolegów "szarpie" się kapitan Falubazu. Szwankował jego atomowy dojazd i Walasek (8 i dwa bonusy) musiał ostro pracować na dystansie. Robił to naprawdę dobrze, ale jakby wbrew swemu stylowi przy Wrocławskiej. Tłumaczyliśmy to sobie zmęczeniem i długą podróżą z Grand Prix w Cardiff.

- Grzegorz przyleciał samolotem, miał na miejscu przygotowane motocykle. Ale widać, że był bardzo rozkojarzony. Zdecydowanie przegrywał moment startowy. Dopiero później zmienił motocykl, wygrał wyścig i to go zbudowało. Dobrze, że tak się skończyło - mówił Żyto.

A jak mecz z Polonią ocenił sam zawodnik? - Lepiej niż w Grand Prix - przyznał "Greg". - Jestem z tym wszystkim pogubiony. Muszę przeczekać trudny czas i może będzie lepiej. Biorę motocykl, na którym kończę zawody i wszystko jest OK, a pierwsze biegi w kolejnym mi nie wychodzą. Zmieniam i później zaczyna jechać. Ale nie wiem dlaczego tak się dzieje.

Panie Duńczyk...

O kapitana jesteśmy spokojni, ale przebudzenie (10 "oczek" z Atlasem Wrocław) Duńczyka Nielsa Kristiana Iversena (3) było raczej przewróceniem się na drugi bok.

- Jego motocykl jechał ze startu do łuku, a na trasie był strasznie wolny. Rozmawiałem z nim po zawodach i mówił, że sam nie wie, co ma zrobić. Anglia to nie Polska. Tam startuje się na krótkich torach i można się obronić, a tu trzeba trzymać gaz - ocenił Żyto. - Będzie szukał.

Jest problem, bo Iversen "szuka" od początku sezonu i nie widać efektów.
- Czy mamy inne wyjście? Zawodnika, który może go zastąpić? - zapytał nieco wkurzony szkoleniowiec Falubazu. - Nie mamy. Wstawimy Janusza Baniaka, pojedziemy do Gdańska, przegramy i ktoś zapyta: czemu nie startował Duńczyk? Musimy do końca jechać tym składem, którym dysponujemy. Brakuje pola manewru. Patryk Dudek ciągle zbiera doświadczenie, widzieliśmy, jak podniosło go w trzynastym wyścigu. Jeszcze nie można go obarczać odpowiedzialnością, że ma zdobywać punkty.

Skończyły się rezerwy

I jeszcze słowo o przeciwnikach. Trener Polonii Zenon Plech rzucił do walki aż cztery rezerwy taktyczne. Pojechała w nich trójka najskuteczniejszych: Andreas Jonsson (14 i bonus), Emil Sajfutdinow (8), Jonas Davidsson (9 i bonus) oraz z konieczności Antonio Lindbaeck (3 i dwa bonusy). Dwie spaliły na panewce, a w dwóch zmiennicy dowieźli po dwa "oczka". Wystarczyło, żeby utrzymać dystans ośmiu, dziesięciu punktów starty. Ale kiedy rezerwy się skończyły, gospodarze odjechali.

Trzech niezłych zawodników to zbyt mało, by myśleć o dobrych wynikach w ekstralidze. O ile w domu Polonia potrafi minimalnie podgryźć silnych rywali, o tyle na wyjazdach będzie raczej chłopcem do bicia. Chyba, że w końcu przebudzi się Tomasz Chrzanowski...

Ale to nie nasz problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska