Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fara odsłania nam swoje skarby. Znaleziono fresk sprzed 450 lat

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Freski nie są zbyt finezyjne, ale odkrycie ma epokowe znaczenie - twierdzi Katarzyna Głogowska, która kieruje pracami konserwatorskimi.
Freski nie są zbyt finezyjne, ale odkrycie ma epokowe znaczenie - twierdzi Katarzyna Głogowska, która kieruje pracami konserwatorskimi. Dariusz Brożek
W prezbiterium kościoła św. Jana w Międzyrzeczu odkryto fresk przedstawiający śmierć św. Sebastiana. Malowidło ma ponad 450 lat! Średniowieczna świątynia kryje jeszcze wiele tajemnic.

Dzieło nieznanego malarza z pierwszej połowy XVI w. odkryto kilka metrów nad podłogą, na północnej ścianie prezbiterium. Przedstawia mężczyznę z długimi włosami i brodą. Kierująca pracami Katarzyna Głogowska z firmy Gorek Restauro jest przekonana, że to św. Sebastian. Skąd ta pewność?

- Z jego ciała wystaje kilka strzał. Tak właśnie miał zginąć Święty Sebastian za to, że został chrześcijaninem. Na rozkaz cesarza Dioklecjana został przywiązany do pala i naszpikowany strzałami z łuków - opowiada.

Obok świętego stoi mężczyzna z wycelowaną w niego kuszą. Na głowie ma biret, ubrany jest w szatę do ziemi, z bufiastymi rękawami. To typowy strój dworski z epoki renesansu. Tymczasem św. Sebastian zginął ponad tysiąc lat wcześniej. Rzymianie paradowali wtedy w togach.

- Malarze z okresu średniowiecza czy renesansu często przedstawiali w taki sposób osoby z wcześniejszych epok. Nie wiedzieli, jak wyglądały stroje w starożytności, dlatego Rzymian czy Greków malowali w ubraniach charakterystycznych dla średniowiecza czy odrodzenia. To samo dotyczy broni - zaznacza Błażej Skaziński, który kieruje gorzowską delegaturą Lubuskiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Na fresku oprawca uzbrojony jest w kuszę. Tymczasem według opisu męczeństwa św. Sebastiana z połowy IV w. i komentarza św. Ambrożego do psalmu 118, został on rozstrzelany z łuków. Mimo licznych ran, przeżył. Gdy wyzdrowiał, poszedł do cesarza i oskarżył go o barbarzyństwo w stosunku do chrześcijan. Wtedy Dioklecjan kazał go ukamienować. Obecnie to jeden z najważniejszych świętych Kościoła katolickiego, zaliczany do grona 14 orędowników. Jego męczeńska śmierć była inspiracją dla wielu znanych malarzy i rzeźbiarzy, np. Sandro Botticellego. Najbardziej znane freski pochodzą z XV w. i znajdują się w Pinacoteca Nazionale w miejscowości Ferrara we Włoszech. Te z Międzyrzecza są znacznie mniej finezyjne. - Mimo to, są bezcenne. To jedyne w regionie freski sakralne z tego okresu. Ich odkrycie to sensacja na skalę kraju - zapewnia Głogowska.

Oprawca strzela do Św. Sebastiana z z kuszy, zamiast z łuku. W dodatku uzbrojony jest w dworski strój z epoki odrodzenia.
(fot. Dariusz Brożek )

Pierwsze freski odsłonięto przypadkowo podczas prac konserwatorskich w 2009 r. Pisaliśmy o nich wiele razy. Sensacyjne odkrycie rzuciło nowe światło na historię kościoła. To najstarszy zabytek Międzyrzecza, wybudowany pod koniec XV w. Do tej pory historycy byli przekonani, że prezbiterium ma jednak późniejszą, XVII-wieczną metrykę. W czasie renowacji malowideł natrafiono na datę 1545 i herb Jastrzębiec Wawrzyńca Myszkowskiego, który w połowie XVI w. był starostą międzyrzeckim i prawdopodobnie fundatorem polichromii.

Renowacja fresków trwa od trzech lat. Do tej pory konserwatorzy zabezpieczyli ornamenty roślinne na sklepieniu i sceny biblijne, m.in. Adama i Ewę czy Boga Ojca przekazującego Mojżeszowi tablice z przykazaniami. A także rogatego Szatana i Śmierć z korowodem zmarłych, co miało być przestrogą przed życiem w grzechu i zbytkach.

- Ornamenty mają znacznie wyższy poziom artystyczny niż sceny z ludźmi. Prawdopodobnie są jednak dziełem tej samej osoby, choć nie można wykluczyć, że autorowi pomagali uczniowie - dodaje Głogowska.

Malowidła były kolorowe. Dlatego odtwarzając je, naukowcy używają też brązowych barwników. Do tej pory odsłonili blisko połowę fresków. Nie wiadomo, co kryje się pod tynkami. Ryszard Patorski, miejscowy regionalista i znawca historii Ziemi Międzyrzeckiej, jest przekonany, że o kościele i polichromiach będzie jeszcze głośno w całym kraju. - Z każdym etapem prac prezbiterium odkrywa nowe tajemnice. To prawdziwe skarby - uważa.

Ks. kan. Marek Walczak, proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela, wydał już 370 tys. zł na ratowanie bezcennych malowideł. Ostatni etap kosztował 80 tys. zł. Połowę tej kwoty otrzymał z Urzędu Marszałkowskiego, połowę uzbierali parafianie m.in. podczas dorocznego festynu. W tym roku nie dostał jednak dotacji z urzędu miasta, który wspierał go w poprzednich latach. Na ukończenie prac potrzebuje jeszcze 500 tys. zł.

- To nasze wspólne dziedzictwo. Złożę w ratuszu kolejny wniosek. Liczę na przychylność radnych miejskich i sejmiku. Oraz lubuskiego konserwatora zabytków, która pomaga nam od samego początku, za co serdecznie jej dziękuję - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska