Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ginęli okrutną śmiercią tylko za to, że byli Polakami

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Na Skwerze Pamięci w Zielonej Górze Łężycy stoją milczące obeliski. Czy rzeczywiście milczą?
Na Skwerze Pamięci w Zielonej Górze Łężycy stoją milczące obeliski. Czy rzeczywiście milczą? Dariusz Chajewski
W Zielonej Górze - Łężycy 11 lipca, czyli Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów nie jest kartką z martyrologicznego kalendarza. Bo tak naprawdę to przecież są Gniłowody, dawna wieś w województwie tarnopolskim.

Granitowe płyty z czarnymi tablicami. Brzmiące obco nazwy miejscowości, imiona, nazwiska, liczby. Gniłowody, Huta Pieniacka, Dobrzenica, Jaworów…
- Aaa, to coś z wojny - tłumaczy zasapany Piotrek, który - cytując - wyszedł „na rower”. Lśniący nowością pojazd, z komunii, koszulka Ronaldo, jeszcze z Realu Madryt. - Ci ludzie zostali zabici, ale nie tutaj, ale tam, na Wschodzie.

- Nie wiem, ile mógł mieć ten chłopczyk - pani Anna Laska nawet nie próbuje ukryć drżenia głosu. - Może jakiś roczek. Zapłakany ojciec podniósł w górę, na wyprostowanych rękach, jego martwe ciałko i krzyczał: „czy mój synek szedł zabrać wam tę waszą Ukrainę?”

Stoimy przy płocie żółtego domu w Zielonej Górze Łężycy. Pani Anna chwyta mnie za rękę i prowadzi. Tam, do Gniłowód w województwie tarnopolskim, rzut kamieniem od Podhajec. To tam moglibyśmy spotkać ludzi z czarnych tablic na granicie…
Bokła Jan (lat 24), Iwaczewski Stanisław (40), Kulczycki Stanisław (18), Laska Franciszek (28), Laska Władysław (30), Olszewski Mateusz (40), Piątak Piotr (40).

Taka normalna wieś

Ci, którzy pamiętają, mówią, że była to normalna kresowa wieś, ładna, jakieś sto numerów. Romana Michałowska, mimo że ten świat opuściła jako dziecko, nie musi zamykać oczu, aby wróciły wspomnienia. Tutaj były obejścia, wiodąca pod górę droga na Mondzelówkę, w lewo na Wiśniowczyk, w prawo na Podhajce. cerkiew, kościół w budowie. Domy rusińskie i polskie stały obok siebie, wymieszane, wymieszani byli też ludzie, rodziny. Do drobnych różnic, jak narodowość, religia nie przywiązywano większej wagi.

Już tyle razy opowiadała tę historię, ale i tak nie potrafi opanować łez. I słyszy ujadanie psa, ich psa. I widzi przez niewielkie okno sześciu zamaskowanych mężczyzn prowadzących jej ojca, który spał ukryty w wydrążonym w słomie tunelu. Znaleźli go.

- Gdy weszli do domu, siedziałam z bratem na łóżku. Rzucili nas na podłogę - wspomina. - Musieli szukać broni. Baliśmy się. W tym czasie tatę mordowali na podwórku. Ja tego dnia, 2 grudnia 1944, miałam dużo nauki, dlatego nie spałam w naszej kryjówce w słomie. Byliśmy jak sparaliżowani. Splądrowali dom. Mamę, wychodząc, jeden uderzył karabinem w brzuch. Trzy tygodnie umierała. Jak nas żegnała, to pamiętam po jej policzkach takie wielkie łzy leciały, jak groch.
Ojca pani Romany, Michała Olszewskiego, zabili prawdopodobnie jeszcze na jego własnym podwórku, a ciało wywieźli jego własnym wozem i wrzucili do płytkiego dołu tuż za wsią. Ludzie nogę wypatrzyli, jak spod ziemi wystawała…
Anna Lasek miała sześć lat. Co takie dziecko może pamiętać?!

A jednak pamięta. Strach, pojedyncze krwawe obrazy i pogrzeby. Jednym tchem wymienia nazwiska, stopień pokrewieństwa i datę pogrzebu. Takiego pospiesznego, bo przecież tyle ich wtedy było.

- Niech pan idzie przez naszą Łężycę, tu wszyscy przecież z naszych Gniłowód, niech pan pyta, wszystkie ludzie kogoś straciły. I jak tutaj mielibyśmy o nich teraz zapomnieć? Gniłowody też są tutaj. W nas - i kobieta patrzy w dal nieco wyblakłymi oczyma, jakby szukała czyichś twarzy, oczu. I słyszała czyjeś krzyki.
Piątak Jan (33), Blacha Antoni (34), Olszewski Michał (42), Olszewska Katarzyna (42), Bokła Adam (dziecko), Bokła Bronisław (dziecko), Bokła Helena (20), Bokła Stanisław (dziecko), Bokła N. (dziecko), Czarny Anna (32), Czarny Jan (70), Czarny Mieczysław (2).

Bo to tajemnica

Tuż obok pomnika, a może raczej tej niezwykłej Golgoty, dom z żółtą tablicą „sołtys”.
- Oczywiście, że ten temat jest mi bliski, moja mamusia pochodzi z Gniłowód, wśród nazwisk na pomniku znajdziecie mojego dziadka Jana Piątaka - mówi sołtys Jolanta Rabęda. - Jednak przez lata historia ta była skrzętnie skrywaną tajemnicą. Nic nie mówiła mama, ani jej ciocia.

Tego tematu unikali sąsiedzi. To wszystko mieściło się w pojemnym słowie „wojna”. Gdzie wujek, kuzyn, stryjek? Zginęli na wojnie. Jednak to, co się tam wydarzyło, żyło w ludziach. Dopiero gdy poznaliśmy tę historię, wiele zrozumieliśmy…

I sołtys kieruje nas do Czesława Laski. To wszystko, ten pomnik, to odgruzowywanie pamięci zaczęło się właśnie od niego.
Idziemy prosto, przez zieloną bramkę. Przez zadbany ogród, a w nim sporych gabarytów pomnik Marszałka.
- Pod koniec lat 80. zapisałem się w Wieliczce do stowarzyszenia upamiętniającego Piłsudskiego - wspomina. - I tam podkreślano, że nie można też zapomnieć o Kresach. Wróciłem do domu i powiedziałem ojcu, że pomnik będziemy budować, ale wówczas pilniejsze było zakończenie kościoła. Później dotarł do mnie prof. Leszek Jazownik, usiedliśmy na ławce…
Kto, jak kto, ale Czesław Laska o Kresach i Gniłowodach zapomnieć nie może. Jak mówi, to byłoby tak, jakby zapomniał jeść, pić, oddychać. A on przecież wyrastał w tym cierpieniu. W bólu wspomnień. Jego stryj, były żołnierz kampanii wrześniowej zginął jako jeden z pierwszych. Wraz z sześcioma towarzyszami został zarąbany siekierą.

Kazano im klęknąć, położyć głowy na pieńkach, wysłuchać dyskusji oprawców, jak będą ciąć. W podobny sposób zginął pierwszy mąż jego mamy, która umarła ledwie przed trzema miesiącami. On także został zarąbany siekierą.

Laska Czesław (13), Maczuga Maria (35), Maczuga N. (10), Maczuga N. (5), Maczuga N. (6 mies.), Mazurek NN (małżeństwo), Mazurek N. (dziecko), Mazurek N. (dziecko), Mazurek N. (dziecko), Mazurek N. (dziecko), Michałowska Anna (60), Michałowski Roman (65), Moroz Józefa (40).

Ta nasza Golgota

Najpierw były cztery tablice. Później zaczęli telefonować, pisać ludzie z różnych zakątków Polski. Relacje z kolejnych miejscowości, nazwiska, lata, krwawe szczegóły… W tym roku pojawią się kolejne trzy, a mogłoby kilka razy więcej.
- Tak, powinienem być zadowolony, że udało nam się wyciągnąć na powierzchnię tę historię, ale nie jestem, bo brakuje najważniejszego, zamknięcia tej opowieści - tłumaczy Czesław Laska. - Poczuję satysfakcję , gdy pochowamy naszych bliskich w poświęconej ziemi. Gdy wyszukamy ich szczątki pogrzebane w bezimiennych dołach, w miarę możliwości zidentyfikujemy, gdy będziemy mogli zmówić modlitwę. Ta nasza Golgota jest tylko namiastką, mimo że złożyliśmy tutaj ziemię z Gniłowód, Huty Pieniackiej, Marianpola. To tylko początek.

I jeszcze jedno nie daje mu spokoju. Jak to możliwe, że młodzi, w których żyłach płynie kresowa krew, którzy stracili tam dziadków, pradziadków - nie pamiętają, nie chcą pamiętać. Nie poświęcą nawet chwili na modlitwę za pamięć przodków. Dlaczego w szkołach nie uczy się prawdy o pięknie Kresów, ale i o kresowej gehennie?

- Jak to można zapomnieć? - Henryka Kulczyckiego pytamy tylko o drogę, ale on chce mówić, opowiedzieć. - Byłem małym dzieciakiem, stryjka miałem, 18-letniego. Przyszli do mieszkania, postawili go pod słupem w chacie i siekierą, na moich oczach... I co, mamy o tym zapomnieć? To nie film, nie gra. Przychodziła noc, mama prowadziła mnie do sąsiadki, Rusinki, aby mnie chronić. Sama po różnych chlewach się chowała. Tylu ludzi…
Niedźwiecka Maria (35), Niedźwiecka N. (dziecko), Niedźwiecka N. (dziecko), Niedźwiecki N. (dziecko), Olszewska Anastazja (22), Olszewska Anna (4), Olszewska Magdalena (21), Olszewska Maria (60), Olszewska Tekla (53), Olszewski Antoni (68), Olszewski Ludwik (14), Olszewski Piotr (65), Zamkotowicz Anastazja (25), Zamkotowicz Kazimierz (65), Bokla Maria (50), Bokła Michał (50).

Taka brzydka niedziela

Na innych płytach są kolejne litanie nazwisk. Z Dobrzenicy, Jaworowa, Bednarowa, Michałówki, Nowosiółka… Pojedyncze nazwiska, jak na nagrobnych płytach, ale i wspomnienie Ukraińców, którzy zginęli, ratując życie Polakom. Daty.
Dlaczego właśnie 11 lipca uznano za godny miana Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów? 11 lipca 1943 roku miała miejsce tzw. krwawa niedziela na Wołyniu. Od siekier, wideł, kos i noży Ukraińców zginęli polscy mieszkańcy 99 miejscowości. W całym lipcu 1943 roku zaatakowano 520 osad i wiosek. Zazwyczaj przyjmuje się, że zginęło około stu tysięcy Polaków, chociaż można spotkać szacunki dwukrotnie wyższe. - To była brzydka niedziela, padał deszcz - opowiadał nam Zdzisław Świstek z Zielonej Góry. - Mieliśmy jak zawsze, w każdą niedzielę iść do kościoła, a raczej kaplicy przy trakcie, gdzie odprawiano msze…

***

- Myślę, że trzeba wybaczyć, trudno. Ale musimy też pamiętać - mówi Jolanta Rabęda - Bez pamięci by nas nie było.
- Moja mama, chrześcijanka, wybaczyła i mówiła, że trzeba się modlić, ale nie można zapomnieć - dodaje Czesław Laska. - Jednak nie chciała nawet tam jechać, a jak ja jechałem, kazała mi uważać i bała się o mnie...
Idę przez Gniłowidy, przez Łężycę. I zastanawiam się, jak po tym, gdy widziało się taki ogrom cierpienia, okrucieństwa - można normalnie żyć, kochać, wierzyć...

Także w Żarach to nie tylko hasło z encyklopedii
Przeczytaj o wołyńskiej traumie
Siedem relacji z Wołynia

Zielona Góra Łężyca. Uroczystości przy pomniku Ofiar Ludobójstwa dokonanego w latach 1939-1947 przez OUN-UPA na Kresach

Koniecznie obejrzyj film Kresy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska