Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głogowianin oberwał za strzelanie. Teraz chce odszkodowanie

Dorota Nyk
Bogdan Kuczma przyszedł do parku w centrum miasta i zaczął strzelać. Sam to rozbrajająco przyznaje
Bogdan Kuczma przyszedł do parku w centrum miasta i zaczął strzelać. Sam to rozbrajająco przyznaje fot. Dorota Nyk
- Poczułem uderzenie w głowę, zamroczyło mnie - opowiada emeryt Bogdan Kuczma z Głogowa. Z kolei Mariusz Adamczyk pamięta, że słyszał strzały w parku i gonił potencjalnego bandytę. Kto tu ma rację?
Ten arsenał wisi u Bogdana Kuczmy na ścianie
Ten arsenał wisi u Bogdana Kuczmy na ścianie fot. Dorota Nyk

Ten arsenał wisi u Bogdana Kuczmy na ścianie
(fot. fot. Dorota Nyk)

To wydarzenie budzi emocje. Co się dziwić - było jak w gangsterskim filmie. Dwa tygodnie temu opisaliśmy "przygodę" Mariusza Adamczyka. Opowiedział, jak poszedł z dziewczyną do parku w centrum Głogowa. To było 25 września zeszłego roku, wieczorem.

- Nagle usłyszeliśmy strzały. Zobaczyłem ogień z pistoletu - opowiada. Strzelec zaczął uciekać, a pan Mariusz rzucił się za nim w pogoń. - Dobiegłem do niego. Leżał twarzą do chodnika, bo się przewrócił - opowiedział. - Zobaczyłem leżący obok niego pistolet i kopnąłem go na bok. Potem przytrzymałem tego człowieka kolanem i obszukałem. Zobaczyłem, że ma przy sobie drugi pistolet i pomyślałem, że to nie przelewki. Trzymałem go mocno i zadzwoniłem po policję.

Policja przyjechała. Okazało się, że strzelającym był Bogdan Kuczma, emeryt, który mieszka w bloku obok. Hobbysta i kolekcjoner broni. Ma w domu całą kolekcję, 13 sztuk. Legalnie, bo jest to broń pneumatyczna lub na ślepą amunicję, która nie wymaga pozwoleń. Za strzelanie w parku dostał od policjantów mandat, 200 zł. Przyjął go, nie sprzeciwiał się.

Mariusz Adamczyk opowiedział policjantom co go spotkało. Potem wrócił do domu. Myślał, że to koniec, zapomniał. Ale niedawno dostał wezwanie do sądu.

Bogdan Kuczma skierował prywatny akt oskarżenia przeciwko niemu. Uważa, że pan Mariusz go brutalnie pobił. Rozprawa odbędzie się 22 czerwca. Całe to zdarzenie opisaliśmy w artykule pt. "Dopadłem strzelca w parku", dwa tygodnie temu. Z pretensjami przyszedł do nas B. Kuczma. Poprosił, żebyśmy przedstawili relację z jego strony.

Według niego sytuacja wyglądała zupełnie inaczej - został przez pana Mariusza napadnięty i pobity. - Uderzył mnie w tył głowy potężnym ciosem - relacjonuje. - Aż mnie zamroczyło. A teraz chce się wybielić.

Opowiada jak 25 września wyszedł z domu, na chwilę, dosłownie w papciach, do pobliskiego parku przy ul Sikorskiego. Rozejrzał się, nikogo nie zauważył. Więc stanął pod drzewem i zaczął strzelać, bo chciał przestrzelić broń.

Najpierw wyciągnął jeden rewolwer i wystrzelał cały magazynek - sześć nabojów. Wtedy, jak przyznaje, usłyszał jakieś głosy i zobaczył parę, która ucieka z parku, w stronę al. Wolności.

- Wtedy wyciągnąłem drugi pistolet z kabury. I wystrzeliłem wszystkie naboje, dziewięć sztuk - relacjonuje. - Następnie udałem się w kierunku domu, wolnym krokiem. Wcale nie uciekałem.

Jak twierdzi, po przejściu około 200 metrów, ktoś go zaatakował. Dostał potężny cios w głowę i według niego napastnikiem był Adamczyk.

- Co innego moje strzelanie, a co innego napaść - twierdzi. - Wiem, że nierozsądnie postąpiłem, chciałem parę razy sobie strzelić. Ale ten człowiek mnie pobił. Zostałem kopnięty w bok i w plecy, miałem całą twarz poharataną, lała się krew. Ten człowiek zachował się jak bandyta.

Pan Kuczma opowiada, że pomocy udzieliło mu pogotowie, które na miejsce wezwała policja. Następnie został zawieziony przez policjantów na izbę wytrzeźwień, bo pachniał alkoholem, ale nie przyjęto go, bo - jak opowiada - był trzeźwy.

W niedzielę, następnego dnia, przyszli do niego policjanci, którym pokazał swój arsenał. Trzyma go na ścianie. Stwierdzili, że jest legalny i poszli. W poniedziałek Kuczma zgłosił się na komendę policji i opowiedział, że czuje się poszkodowany, bo został pobity.

Tam poradzono mu, żeby zostawił cywilny wniosek do sądu. Tak zrobił. Pierwszy termin rozprawy wyznaczono na kwiecień, ale sąd grodzki - w którym miała się odbyć rozprawa - zlikwidowano. Proces został więc przesunięty w czasie i odbędzie się przed sądem karnym w czerwcu.

- To sprawa między tymi panami, sąd ją rozstrzygnie - mówi oficer prasowy policji Bogdan Kaleta. Ale przyznaje jednocześnie, że Adamczyk - goniąc Kuczmę, który strzelał w parku - postąpił jak odważny obywatel. Tylko takiego pochwalić. O pobiciu Kuczmy nic nie wie, gdyż policji po tym zdarzeniu się nie skarżył.

Byłam w mieszkaniu Bogdana Kuczmy, widziałam jego kolekcję na ścianie. Są tam pistolety, karabiny, kajdanki. Wypytałam też jego sąsiadów. Nie ma wśród nich obrońców.

- Ten człowiek od lat zachowuje się nieodpowiedzialnie - opowiedziało mi kilku panów. - Wyskoki z bronią to nie pierwszyzna. Potrafi otworzyć okno i strzelać. Wielokrotnie zgłaszaliśmy to na policję, interweniowaliśmy. Tak samo gospodyni domu, ale w końcu jej opadły ręce. Policjanci przychodzili i zachwycali się jego kolekcją. Nie poniósł jeszcze konsekwencji za swoje zachowanie, więc uważamy, że już najwyższy czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska