MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów: Psy marzną, bo inspektor boi się posądzenia o kryptoreklamę!

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
fot. sxc.hu
Brzmi absurdalnie? Ale wydarzyło się naprawdę. Dotarliśmy do korespondencji pomiędzy Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami, a inspekcją weterynaryjną. Ta druga odmówiła pomocy, zasłaniając się m.in. takim argumentem!

Czegóż to chcieli wolontariusze TOZ-u? Pomocy przy przeglądzie podgorzowskiej wsi. Mieli sygnały o okropnych warunkach, w jakich trzymane są tam zwierzęta. - Psy na wsi mieszkają wszędzie: w beczkach, wykopanych przez siebie dziurach, starych szafkach, obudowach lodówek, w różnych atrapach i prowizorkach. Czasem są to drzwi przyparte do muru, a czasem odwrócony stary stół przykryty szmatą - tłumaczy nam jedna z wolontariuszek. Opowiada, że widziała psa mieszkającego we wraku samochodu bez drzwi! A w jednej z podgorzowskich wsi pies mieszkał pod gołębnikiem, ustawionym na środku podwórka, na czterech palach. Odchody ptaków spadały psiakowi na głowę. - Ale zwierzęta potrafią się przystosować - mówi smutnym głosem gorzowianka. Trafiła np. na psa, który wchodził tyłem do własnej budy, bo była tak mała, że nie mógł się obrócić!

To dlatego TOZ poprosił o pomoc Powiatową Inspekcję Weterynarii i wspólną kontrolę warunków bytowania psów we wsi Jastrzębnik. Jak przyszła odpowiedź? Inspekcja nie ma pieniędzy na taką działalność, nie ma do niej podstaw, a ,,zagadnienie nieodpowiednich do warunków pogodowych psich bud w gospodarstwach jest zagadnieniem o charakterze powszechnym''. I najlepsze: ,,nie można nikogo zmusić do zakupienia wskazanej w toku kontroli psiej budy bez posądzenia organów o kryptoreklamę czy wręcz akwizycję''!

Wolontariusze z TOZ-u są oburzeni. Ich zdaniem urzędnicy po prostu się wykręcają. Nie chodzi o namawianie do konkretnych modeli bud, tylko o tępienie fatalnych warunków, w których psy cierpią. - Używając logiki inspektora można powiedzieć, że nie będziemy pomagać głodzonym psom, bo będziemy reklamować karmy?! Nie brzmi głupio? - denerwuje się wolontariuszka.
Ale inspektor Józef Jagódka nie wycofuje się z ani jednego słowa ze swojego pisma. Tłumaczy, że działania wolontariuszy miały dotyczyć jednej wsi w okolicach miasta. - Nie możemy przeprowadzać tak dyskryminacyjnych działań. Czemu akurat ta miejscowość? W innych jest to samo. Naloty nic nie zmienią. Niech TOZ-y spróbują np. zabiegać o zmiany w prawie, by w ustawie określono wymiary budy dla poszczególnych psów, bo dziś prawo nie nakazuje ich kupowania. To byłby konkret - mówi J. Jagódka.

Nie do końca tak jest. Ustawa dokładnie reguluje kwestie bytowe psa. Wystarczy się w nią czytać. My znaleźliśmy np. zapis o karalności rażącego zaniedbania, którym jest ,,drastyczne odstępstwo od określonych w ustawie norm postępowania ze zwierzęciem, a w szczególności w zakresie utrzymywania zwierzęcia w stanie zagłodzenia, brudu, nie leczonej choroby, w niewłaściwym pomieszczeniu i nadmiernej ciasnocie''. To oznacza, że plandeka na kołkach czy dziurawa beczka powalona na bok nie są wystarczającym domem dla psów trzymanych poza budynkiem.
Odpowiedź inspektora nie zraża wolontariuszy. Sami - jak dotąd - będą sprawdzać wybrane posesje i sygnały od ludzi. To dzięki temu udało im się niedawno odratować psa z Osiedla Poznańskiego, który przypominał szkielet na łańcuchu. - Nie zawsze wszystko rozbija się o prawo i pieniądze. Czasami o brak chęci - mówi o pracy towarzystwa jedna z wolontariuszek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska