Dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek akademicy potrzebowali zaledwie jednego punktu, by po rocznej banicji wrócić do ekstraklasy. Kropkę nad ,,i'' postawili w minioną sobotę w Ciechanowie, pokonując tamtejszego Juranda 27:24. - W zapasie mieliśmy jeszcze mecz z SMS-em Gdańsk w swojej hali, lecz nie chcieliśmy żyć przez kolejny tydzień w nerwach - wyznaje pierwszy trener AZS AWF Michał Kaniowski. - Bywa, że w pojedynku o wszystko ręce nie chcą się układać do zdobywania bramek. Te dylematy, na szczęście, mamy już za sobą.
Gorzowianie byli tak pewni swej sportowej wartości, że do dalekiego Ciechanowa wyjechali w dniu meczu o godz. 9.00. Po drodze zjedli na parkingu obiad... z termosów, a w hali Juranda zameldowali się półtora godziny przed pierwszymi gwizdkami sędziów. To wystarczyło, by zespół należycie skonsentrował się przed spotkaniem i odniósł niezwykle cenne zwycięstwo, już siedemnaste w tym sezonie. Z drugiej grupy pierwszej ligi awans zapewniła sobie Stal Mielec.
Zdaniem obserwatorów, o sobotnim sukcesie AZS AWF zadecydowały trzy czynniki. Po pierwsze: aktywna, ofensywna obrona systemem 3-2-1 i niemal zupełne wyłączenie z gry groźnego rozgrywającego gospodarzy Rafała Niećki. As Juranda dobył zaledwie dwie bramki. Po drugie: bardzo udany powrót do bramki Pawła Kiepulskiego, który - mimo półrocznej rehabilitacji - rozegrał znakomite 50 minut i obronił dwa rzuty karne. I po trzecie wreszcie: świetne wejście z ławki lewego rozgrywającego Tomasza Rafalskiego, podkreślone sześcioma efektownymi i ważnymi golami.
- Nie ma chłopakom nic do zarzucenia zarówno pod względem wolicjonalnym, jak również taktycznym - dodaje M. Kaniowski. - Kiepulski był tak wyczerpany, że po meczu musiał być reanimowany przez masażystę. W drugiej połowie pozwoliliśmy rywalom zdobyć zaledwie osiem bramek: sześć po rzutach z drugiej linii i dwie z karnych. Sami zanotowaliśmy tylko pięć niecelnych uderzeń i trzy błędy techniczne.
Powrót do domów był niezwykle radosny. - Tuż za Ciechanowem kupiliśmy dwie zgrzewki piwa. W autokarze zrobiło się bardzo wesoło, a młodzi dostali od starszyzny indiański oklep - mówi kapitan drużyny Tomasz Jagła. - Wszystko odbyło się z klasą i bez urażania czyjejkolwiek godności. Na więcej hulanek nie mogliśmy sobie pozwolić, bo chcemy godnie zakończyć sezon wygraną z SMS-em przed własną publicznością.
Jaka będzie najbliższa przyszłość AZS AWF? - Drużynę na ekstraklasę praktycznie już skompletowaliśmy - zapewnia Jagła, pełniący równocześnie obowiązki menadżera sekcji. - Najpóźniej do końca maja ogłosimy nazwiska sześciu dobrych graczy, którzy zdecydowali się podpisać z nami kontrakty. Z obecnej ekipy zostanie co najmniej 12-13 zawodników. Mamy też solidne gwarancje finansowe od dotychczasowych sponsorów, pozwalające na zbudowanie budżetu w wysokości około 1,4 mln zł. Jeśli zgromadzimy więcej, będzie na premie za wygrane mecze.
Nieco więcej szczegółów ujawnia trener: - Największe luki mamy na pozycjach lewego i prawego rozgrywającego, skrzydłowych oraz środkowych obrońców. Wzmocnień szukaliśmy właśnie pod tym kątem. Robimy wszystko, by uniknąć błędów sprzed dwóch lat i na dłużej zadomowić się w elicie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?