MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowianki udowodniły, że nie oddadzą złota bez walki

Paweł Tracz
Pierwsze dwa finałowe mecze mistrzostw Polski, które odbyły się w trakcie weekendu w Gdyni, dostarczyły niesamowitych emocji. Szkoda, że w obu ulegliśmy gospodyniom.

Sobotnie spotkanie faworyzowane gdynianki rozpoczęły w imponującym stylu. Świetna gra w obronie, czego, niestety, nie można powiedzieć o gorzowiankach (zupełnie nietrafiona decyzja o indywidualnym kryciu rywalek) i rewelacyjna skuteczność, dały Lotosowi w 4 min wysokie prowadzenie 11:0! To był mocny cios, ale nie na tyle skuteczny, by odebrał nam ochotę do walki.

Niemoc przyjezdnych przerwała w 5 min celną "trójką" kapitan AZS-u Justyna Żurowska. Od tego momentu podopieczne Dariusza Maciejewskiego uporządkowały grę w ataku, a w obronie wróciły do sprawdzonej strefy. I pewnie przyniosłoby to powodzenie, gdyby nie celne rzuty Lotosu za trzy, w których przodowała zwłaszcza Paulina Pawlak (sześć na osiem prób było celnych). Dobrze, że w końcówce pierwszej połowy wykorzystaliśmy brak na parkiecie Alany Beard, która doznała kontuzji mięśnia dwugłowego.

Niestety, po przerwie Lotos znów odjechał i trzeba było gonić. Ta sztuka prawie udała się w 27 min, gdy po dwóch trójkach Anne Breitreiner i rzucie Nicky Anosike rywalki prowadziły tylko 58:55! Gdyńska publiczność zamilkła, a w hali długo niosło się przyjemne dla ucha głośne "A-zet-es!". Wówczas sprawy w swoje ręce wzięła Tamika Catchings. Amerykanka szybko rozwiała nasze rozbudzone nadzieje. Efektowne wejścia pod kosz, zbiórki i pewna ręka przy rzutach z dystansu zrobiły swoje. Gdy na cztery minuty przed końcem Lotos prowadził już 83:66 stało się jasne, że przegramy mecz otwarcia.

Druga odsłona finałowego serialu była bardziej wyrównana. Mimo że akademiczki na początku grały "katastrofę" w ataku, a rywalki wprost przeciwnie (nie do zatrzymania była Ivana Matović), długo było na styku. Dopiero w 14 min gospodynie odjechały na 24:13, ale gorzowianki znów pokazały charakter i jeszcze przed przerwą zniwelowały stratę do czterech "oczek".

Po zmianie stron bój rozgorzał na dobre. Przewaga Lotosu cały czas oscylowała w granicach kilku punktów, a tylko dwa "oczka" straty przed czwartą partią zwiastowały wielkie emocje do końca. W 36 min nasza ambitna postawa została nagrodzona i po trafieniu Richards mieliśmy remis po 52! Niestety, w ostatnich minutach znów zawiodła skuteczność i miejscowe przechyliły szalę.

LOTOS PKO BP GDYNIA - KSSSE AZS PWSZ GORZÓW 86:74 (25:16, 18:23, 26:18, 17:17) i 59:54 (16:10, 13:15, 21:23, 9:6) - stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 2:0
LOTOS PKO BP: Catchings 27 i 11, Pawlak 18 i 7, Matović 10 i 14, Beard 7 i -, Jujka 0 i 5 oraz Snycina 11 i 10, Leciejewska 8 i 10, Podrug 5 i 2, Tomiałowicz 0 i 0, Curie 0 i 0, Sosnowska 0 i -, Marczanka - i 0.
KSSSE AZS PWSZ: Zohnova 17 i 3, Anosike 12 i 16, Żurowska 8 i 8, Richards 7 i 13, Kaczmarczyk 3 i 4 oraz Breitreiner 13 i 0, Taylor 11 i 0, Czubak 3 i 6, Koryzna 0 i 4.
Sędziowali: Jakub Zamojski (Wrocław), Janusz Calik i Tomasz Trojanowski (obaj Kraków) - w sobotę oraz Grzegorz Bachański, Marek Maliszewski (obaj Warszawa) i Roman Kuczyński (Poznań) - w niedzielę.
Widzów: 3.200 (w sobotę) i 2.500 (w niedzielę).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska