MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowianki wyłączyły Energę

Janusz Dobrzyński
Denaimou N’Garsanet (w białym stroju) toczyła twarde boje z Anną Marczewską (pierwsza z prawej) i Lindsay Taylor. W głębi Joanna Chełczyńska.
Denaimou N’Garsanet (w białym stroju) toczyła twarde boje z Anną Marczewską (pierwsza z prawej) i Lindsay Taylor. W głębi Joanna Chełczyńska. fot. Kazimierz Ligocki
Hitem wieczoru było wyznanie Karpińskiej, że jest w ciąży.

- Nie jest już tajemnicą, że nie dokończę tego sezonu z drużyną, bo jestem w siódmym tygodniu ciąży - przyznała po meczu kapitan gorzowskiej drużyny. - Takie jest życie, choć na razie mogę jeszcze grać, bo dostałam zezwolenie od lekarza do końca roku.

W środę z Lotosem Aleksandra Karpińska zagrała tylko symbolicznie, a pytania o powody trener Dariusz Maciejewski kwitował ogólnikowym stwierdzeniem o stanie zdrowia. Później docierały z klubu różne sygnały, ale tylko w kategoriach plotek i domysłów. Po meczu z Energą zawodniczka ujawniła prawdę, co obecni na konferencji przedstawiciele mediów przyjęli oklaskami.

.

O rywalkach z Torunia mówiło się ostatnio, że mają możnego sponsora i nowy skład. Potwierdziło się to na parkiecie. Zanim gorzowianki uchwyciły rytm, Energa - dzięki świetnej grze Beaty Predehl - prowadziła już 15:6.

- Zaczęłyśmy zbyt nerwowo, bo chciałyśmy zmyć plamę po słabym meczu z Lotosem - przyznała później Małgorzata Babicka. Sygnał do kontrataku dała Justyna Żurowska, kolejne punkty dołożyły Joanna Czarnecka, Carrie Moore, Małgorzata Babicka i znów Moore, więc w 8 min po raz pierwszy prowadziły gorzowianki - 16:15. - To jest taki zespół, który się nigdy nie poddaje - skomentowała później doświadczona Joanna Chełczyńska. Odtąd trwała walka kosz za kosz i dopiero trzypunktowa akcja Denaimou N'Garsanet przechyliła szalę na stronę miejscowych. W drugiej odsłonie weszła do gry mająca 203 cm wzrostu Lindsay Taylor, ale gorzowianki nie oddawały już inicjatywy.

Po przerwie miały sporo problemów z Amerykanką Alexis Meredith, ale po zejściu z boiska w 25 min doświadczonej Anny Marczewskiej, zwiększyły przewagę do 17 pkt. - było 58:41. - Było to dla nas duże osłabienie, bo Ania dobrze zbiera piłki - argumentowała Chełczyńska. Jeszcze przed końcem kwarty torunianki zmniejszyły straty, a w ostatniej, dzięki skutecznej grze Meredith i Taylor, zbliżyły się na sześć punktów. Na szczęście skuteczność odzyskała Agnieszka Szott, pieczętując sukces swego zespołu. - Gratuluję dziewczynom postawy, bo w tym meczu stanowiły zespół i każda z nich punktowała. Odnalazła się też Ola Karpińska, na którą wciąż liczymy. Dziś rozegrała najlepszy mecz w tym sezonie - rzekł trener Dariusz Maciejewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska