O sprawie dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Wicemarszałek Polak przyznaje, że jest zszokowana. - Szpital dał dyrektorowi Piotrowi Dębickiemu kilkadziesiąt tysięcy złotych na studia podyplomowe. Umowę podpisała poprzednia dyrektorka niemal w przeddzień odwołania - wyjaśnia. Zarzuca Dębickiemu, że w szpitalu pracuje na kilku umowach - i jako dyrektor, i jako lekarz.
- Chcę wśród dyrektorów mieć partnerów. Jako zespół powinniśmy walczyć o szpital, a nie marnować pieniądze - mówi oburzona E. Polak.
Wicemarszałek: to patologia
Dębicki jest w szpitalu zastępcą ds. lecznictwa. Ma na to umowę o pracę. Na podobnych stanowiskach zarabia się średnio 5 tys. zł plus dodatek funkcyjny, łącznie ok. 8 tys. Podpisał też angaż - bez wynagrodzenia - żeby wykonywać pracę jako lekarz. I tu pojawia się trzecia umowa - kontrakt za lekarskie dyżury.
Według naszych źródeł: 2-3 tys. zł na miesiąc. Dochodzą studia podyplomowe finansowane przez lecznicę. - To patologia. I tak jest w szpitalu, który tonie w długach, chce zwalniać zarabiające grosze pielęgniarki, prowadzi program naprawczy - grzmi wicemarszałek Polak.
Dębicki się dziwi. - Studiuję zarządzanie w Poznaniu. Czy to zła inwestycja szpitala, jeśli decyduję o milionach? - pyta. I tłumaczy, że 32 tys. zł to na dwa lata studiów, a szpital daje 70 proc. z tego. Wielość umów określa jako mit. - Nie mogę mieć dyżurów jako dyrektor, na pracę lekarza mam więc kontrakt i stawkę jak starszy asystent. Mogę mieć dyżury gdzie indziej, ale jakby to wyglądało?! Poza tym nie ma na nie chętnych. Jestem lekarzem i będę pracował jako lekarz - podkreśla.
Wicedyrektor: to polityka
Dębicki twierdzi, że afera z nim w roli głównej wybuchła z powodów politycznych. - Jestem szefem dużego koła PO w Gorzowie. To zaczęło przeszkadzać. Nagle okazałem się zły, niemoralny. Mam laptopa, komórkę, to też można mi zabrać - złości się.
Wicemarszałek Polak mówi, że nad szpitalem prowadzi nadzór merytoryczny, nie polityczny. - Pan Dębicki był radnym, jest politykiem, powinien mieć świadomość swojego zachowania - uważa. Jej zdaniem taka osoba jak Dębicki nie powinna być w PO. I nie ma wątpliwości, że ktoś, kto ma tyle umów, studiuje i jeszcze robi specjalizację, nie wypełnia dobrze swoich obowiązków. - To, co robię prywatnie, to moja sprawa. Mam wątpliwości, czy to pani marszałek może być w PO - ripostuje Dębicki. Dodaje, że ma stanowisko z konkursu: - Proszę bardzo, można mnie zwolnić. Ale najpierw trzeba znaleźć powód.
Wicemarszałek Polak uważa, że rozwiązanie tego problemu to sprawa dyrektora szpitala. - Tak, będę ustalał polubowne rozwiązanie, gdy dyrektor wróci z urlopu - zapowiada dyrektor Andrzej Szmit. I dodaje, że skoro takie jest stanowisko tzw. organu założycielskiego, któremu lecznica podlega (czyli marszałka), to Dębicki musi się zdecydować, czy będzie dyrektorem, czy lekarzem. - Dębicki pracuje tak od 1,5 roku, pół roku jako pana zastępca. Dlaczego teraz wyszła ta sprawa? - pytamy.
- Do tej pory analizowana była praca i skuteczność innych osób na stanowiskach. Teraz oceniamy pracę dyrektora Dębickiego - odpowiada Szmit.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?