Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gostchorze: Piaskowiec po 35 latach wrócił na swoje miejsce

Artur Matyszczyk
- Tu na górze był jeszcze postument - Henryk Kała wciąż nie może uwierzyć, że pomnik wrócił na swoje miejsce
- Tu na górze był jeszcze postument - Henryk Kała wciąż nie może uwierzyć, że pomnik wrócił na swoje miejsce fot. Bartłomiej Kudowicz
No i kto by pomyślał?! Poniemiecki pomnik, zniszczony w latach 70. znów stanął we wsi. Wyciągnięty z rzeki... traktorem.

Henryk Kała kilka razy dziennie przechadza się wokół pamiątkowego piaskowca. Za każdym razem nie może od niego oderwać wzroku. Co jakiś czas ukradkiem przeciera oczy. Po pierwsze ze zdumienia. Po drugie, bo napełniają się łzami. Radości i zadumy.

- Nie wierzyłem, naprawdę nie wierzyłem, że jeszcze kiedyś ten pomnik tu stanie. Przecież myśmy wokół niego grali w kapsle. Ech, to były czasy. Głowę bym sobie dał uciąć, że już nigdy go nie zobaczę. A jednak myliłem się - Kała znów patrzy w potężne dwie bryły.

Dwie bryły, które w ubiegłym tygodniu, po 35 latach spędzonych w Odrze, wróciły na swoje miejsce. A wszystko dzięki zaangażowaniu mieszkańców.

- Starsi ludzie mówili nam, że wiedzą, w którym miejscu leżą fragmenty pomnika. U licha - pomyślałam sobie - a czemu go znów we wsi nie postawić? Sprawdziliśmy, faktycznie był. Część pod wodą, część pod ziemią. Zwołaliśmy większą grupę. Chwyciliśmy za łopaty. Zrobiliśmy podkop. Linami, przy pomocy ciągnika wydobyliśmy zabytek - opowiada sołtyska Ewa Klepczyńska.

Pomnik prawdopodobnie stanął we wsi w 1923 r. Upamiętniał żołnierzy niemieckich walczących w I wojnie światowej. 35 lat temu został zniszczony i wyrzucony do rzeki. - O tu, dokładnie na większej bryle stał jeszcze postument - Kała podnosi rękę jakieś pół metra, może metr, ponad piaskowiec. Po chwili nachyla się prawie do samej ziemi.

- Tutaj z kolei jeszcze były dwa stopnie, które prowadziły do pomnika. Pamiętam, jakby to było dziś. I tablice po niemiecku. Co było napisane, tego nie wiem. Bo nie znam tego języka. Ale całość piękna była. Nie wiem, co komu przeszkadzała? Dobrze, że choć tyle uratowaliśmy - dodaje mężczyzna z zadumą.

Nie tylko jednak Kała wzrusza się na samą myśl o przeszłości. - Wszyscy, którzy brali udział w akcji wyciągania fragmentów pomnika, to płakali. Dosłownie. Przecież to jest kawał historii - dodaje Klepczyńska.

Pomnikiem już zainteresowali się miejscowi specjaliści od zabytków. W przyszłym tygodniu prawdopodobnie przyjadą i dokładnie obejrzą znalezisko. - Ale my go nie oddamy. Bo u nas jest jego miejsce - dodaje sołtyska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska