Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grypa ciągle szaleje

Henryka Bednarska
Przemysław Domaradzki z Gorzowa był wczoraj u pani doktor Tumiłowicz z synkiem Maciejem. Dziecko ma zapalenie krtani
Przemysław Domaradzki z Gorzowa był wczoraj u pani doktor Tumiłowicz z synkiem Maciejem. Dziecko ma zapalenie krtani fot. Kazimierz Ligocki
17,5 tys. osób zachorowało już na grypę. Tak ostrego jej ataku nie było od sześciu lat. - Pierwszy raz byłem taki chory, temperatura 40 stopni, a żebra od kaszlu bolą do dziś - mówił nam spotkany u lekarza Jan Żminkowski.

Przychodnia przy Staszica w Gorzowie. Przy rejestracji zawsze ktoś stoi. Podaje nazwisko, z drugiej strony słyszy numer i godzinę wizyty. Co chwilę dzwoni telefon. - Dziś jest mniej ludzi, bywała pełna poczekalnia - mówi Jolanta Stajkowska z rejestracji. Siedmiu lekarzy, dwie rejestracje. Parę dni temu przychodziło tu po 460 pacjentów dziennie. - Zachorowań na grypę może jest ciut mniej, ale zgłaszają się chorzy z powikłaniami: zapaleniem oskrzeli, płuc, uszu - wylicza szefowa przychodni Janina Tumiłowicz.

Przyjmują po 100 chorych

Jan Żminkowski mówi, że leżał dziesięć dni. Nie chciał brać antybiotyku. - Ale mnie zmusiło, bo przy wykrztuśnych kaszlach pojawiała się krew. Mam 61 lat, na grypę chorowałem pierwszy raz. Jest straszna - mówi. Dziś przyszedł do kontroli. Joanna Molenda na rękach trzyma malutką Weroniką: - Ma 39 stopni, chyba grypa. Miała ją już moja siostra i jej dzieci.
Od nowego roku grypa zaatakowała już u nas 17,5 tys. osób. Najgorzej było w ostatnim tygodniu stycznia, w którym lekarze do sanepidu zgłosili ponad 7 tys. chorych na grypę i choroby grypopodobne. - Przyjmowałam po 80 osób dziennie. Jestem zmęczona, ale to praca, nie można jęczeć - stwierdza doktor Tumiłowicz.

Lekarz Robert Jakubowski z przychodni Juvo w Sulechowie przyjmował nawet po 100 osób. - Wtedy samemu jest się chorym - mówi. Dodaje, że na grypę chorują wszyscy, i dzieci, i starsi. - Nie ma mocnych - stwierdza. Gorzowski lekarz Jan Jarosz przyznaje, że przez tak dużą liczbę chorych trzeba przekładać domowe wizyty.

Grypa jest groźna, jeszcze groźniejsza, gdy nie jest leczona. I Tumiłowicz, i Jakubowski przyznają, że kilka osób z powikłaniami musieli skierować do szpitala. - Z zapaleniem płuc i niewydolnością krążeniowo-oddechową - mówi Tumiłowicz.

Druga fala przed nami

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że grypa nie dotarła wszędzie. - Nie miałem grypy, tylko dużo zwykłych przeziębień, wirusowego zapalenia gardła czy nosa - mówi lekarz Andrzej Świerczewski z ośrodka zdrowia w Klenicy pod Zieloną Górą. Tych przeziębionych też było sporo, dwa razy więcej niż zwykle.

Z danych sanepidu wynika, że pierwsza fala grypy jest za nami. - Trochę odpuściła, wirus z Zachodu już przeszedł. W ostatnim tygodniu liczba chorych spadła z 7 do 4,5 tys. - stwierdza Jolanta Świderska-Kopacz, szefowa lubuskiego sanepidu. Przyznaje jednak, że chorych i tak jest dużo.

Ale grypa może znów zaatakować na przełomie lutego i marca. Jak zwykle. Na dodatek epidemiolodzy ostrzegają, że kolejny wirus zbliża się z Czech i ze Wschodu. Nie wiadomo, czy do nas dojdzie. Szefowa sanepidu: - Ale są ferie, ludzie się przemieszczają. Wszystko może się zdarzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska