Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gryżyce: Karetka nie zdążyła

Tomasz Hucał
- Kiedyś chciałem założyć tu gospodarstwo agroturystyczne. Mam nawet kilka koni. Ale nie mam pewności, jak będzie wyglądał ten teren po działalności kopalni. No i jak tu dojechać - pyta Sławomir Myśliwiec.
- Kiedyś chciałem założyć tu gospodarstwo agroturystyczne. Mam nawet kilka koni. Ale nie mam pewności, jak będzie wyglądał ten teren po działalności kopalni. No i jak tu dojechać - pyta Sławomir Myśliwiec. fot. Zbigniew Janicki
Gryżyce to mała wieś nieco zapomniana przez władzę. Mieszka tam kilkadziesiąt osób, ale nawet porządnej drogi nie mają.

Nazwa znana jest jedynie amatorom kąpieli w pięknych stawach pokopalnianych i przedsiębiorcom kupującym tu piasek. I właśnie ten biznes spędza sen z powiek mieszkańcom osady.

O protestach i listach mieszkańców Gryżyc pisaliśmy wielokrotnie. Dziś zajmiemy się kolejnymi wątkami dotyczącymi tego miejsca - drogą dojazdową od strony Żagania, przez ul. Chrobrego oraz tym, czy jest to teren chronionego krajobrazu, czy nie.

Którą drogę naprawią?

Zacznijmy od drogi. - W 2004 roku wysłaliśmy pismo do wójta, pod którym podpisało się 50 osób. Domagaliśmy się naprawy drogi biegnącej w stronę Żagania - wspomina mieszkający w Gryżycach od lat Michał Myśliwiec. - Podpisali się pod nim nami mieszkańcy, a także inni ludzie korzystający z drogi. Zaznaczaliśmy, że jest ona w fatalnym stanie. Często jest taka zalana, że nie ma nawet szans przejść tędy, czy przejechać rowerem. Wygląda wtedy jak wielkie bagno.

Mieszkańcy, z którymi rozmawiamy wspominają nawet jeden tragiczny wypadek sprzed kilku lat. Karetka pogotowia wezwana do ciężko chorego człowieka do Gryżyc, żeby tą feralną drogą dojechać do jego gospodarstwa jechała blisko dwie godziny.

- I człowiek nie doczekał się jej przyjazdu i zmarł - wspomina M. Myśliwiec.
A co z pismem do wójta? Tomasz Niesłuchowski przekazał je tam, gdzie należało, czyli do zarządcy drogi - Powiatowego Zarządu Dróg i sprawa ucichła. - A wielkie auta jeżdżące do kopalni po piasek ciągle powiększają dziury w drodze - wskazują Sławomir Myśliwiec i Marcin Turlej, kolejni mieszkańcy Gryżyc.

Wójt zapewnia, że to właśnie kopalnia jest dla nich nadzieją. - Powiat drogi nie zrobił, tłumacząc się brakiem pieniędzy, a Lafarge, właściciel kopalni, obiecał, że drogę wyremontuje - zapowiada T. Niesłuchowski.

A przedstawiciel inwestora mówi o drodze, ale innej. - Nasz zakład produkcji kruszywa będzie usytuowany w oddaleniu od wsi, w pobliżu lasu, a dojazd do niego będzie omijał wieś przebudowaną drogą gminną od strony południowej - zaznacza Mariusz Kocoł regionalny kierownik ds. produkcji firmy Lafarge.

- Nasza działalność nie zaszkodzi wsi. Specjalnie wykupiliśmy dodatkowy pas ziemi, żeby być daleko od budynków - podkreśla.

Odesłał ich do wójta

Ale właśnie ingerencji w środowisko naturalne boją się mieszkańcy. - Myśleliśmy o gospodarstwie agroturystycznym. To takie piękne miejsce. A co zrobi z niego kopalnia - pyta S. Myśliwiec.

Kilkadziesiąt osób wystosowało więc pismo do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, choć dotyczyło ono głównie drogi. Czytamy w nim m. in.: "To teren chronionego krajobrazu. A eksploatacja i przeróbka kruszywa doprowadzi do dewastacji terenu. Podobnie jak wielkie ciężarówki na naszej drodze dojazdowej.

Jaką nadzieję możemy mieć na przyszłość, gdy w tym przypadku nie chroni się krajobrazu i człowieka. Droga to przyszłość dla Gryżyc. Gdyby wójt był na naszym miejscu i jadąc rowerem, czy idąc pieszo do Żagania, musiałby wziąć zapasowe buty i spodnie, by się dobrze zaprezentować w urzędzie, na pewno zmieniłby zdanie."

W ostatnich dniach mieszkańcy otrzymali odpowiedź. - Wojewódzki inspektor zasugerował, że to raczej nie jego domena. Że oni zajmują się nieco innymi sprawami i odesłał te dokumenty do urzędu gminy. Teraz czekamy na kroki wójta - poinformował nas w tym tygodniu S. Myśliwiec.

Gdy tylko będzie jakaś decyzja natychmiast o niej poinformujemy na naszych łamach.

A może sprzedać?

Co do terenu chronionego krajobrazu. Co to oznacza? - Rzeczywiście tak jest. Ktoś na górze to wymyślił, a nas o zdanie nie pytał - wyjaśnia wójt. - Takie decyzje powodują zmniejszenie atrakcyjności terenu dla firm. Ale przy każdej inwestycji oczywiście występujemy o zgody do konserwatora przyrody - zapewnia T. Niesłuchowski.

Wójt dodaje, że plan zagospodarowania przestrzennego tej okolicy był przez miesiąc dostępny w urzędzie do wglądu i nanoszenia ewentualnych poprawek. - Wtedy jednak nikt nie przyszedł - podkreśla wójt.

Wtóruje mu M. Kocoł. - Zachęcam do zapoznania się z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Rada gminy uchwaliła go 26. listopada 2007. Dokument przez 30 dni był wyłożony w urzędzie - mówi.

Grupa mieszkańców nie wierzy, że kopalnia im nie zaszkodzi, nie wierzą także w nową drogę. Ale mimo wszystko walczą, choć nachodzi ich zwątpienie. - Raz przyszedł do mnie nawet przedstawiciel Lafarge i zaproponował odkupienie domu i terenu za dobrą cenę. Nawet byłem bliski, żeby się zgodzić, ale kolejni sąsiedzi odmówili. A inwestor chciał kupić wszystko albo nic - wspomina M. Myśliwiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska