Jakiś tydzień temu w telewizji dla kobiet (żona włączyła) oglądałem bardzo ciekawy program.
Pewna pani miała problem, bo zbliża się lato, a mąż nie robi nic, by na plaży wyglądać jak David Hasselhoff. I wcale nie chodzi o wzrost ani nawet o gobelin na klacie, tylko zwyczajnie o wagę - to znaczy w jego przypadku o tuszę. A ona wychodzi z siebie, żeby być jak Pamela Anderson.
Szuka opalacza z powiększaczami biustu (to się chyba nazywa push up albo jakoś tak), depiluje wszelkie możliwe miejsca (zdaje się, że woskiem), no i okłada się borowiną czy inną glajdą. A on nic! I co teraz? Jak pokaże się z takim na plaży? Przecież wszyscy pomyślą, że przyprowadziła hipopotama!
Pani zdradziła, że zakupiła hektolitry wody i będzie męża odchudzać. "Biedny chłop. Z taką babą to on nawet nie dożyje tego lata i nie zobaczy tej plaży" - pomyślałem. Ale w studiu była ekspertka i doradziła: trzeba sposobem. Mięso - tak, ale gotowane na parze. Makaron - tak, ale nie zwykły, tylko zbożowy. Sosy - tak, ale najlepiej musztardowe i chrzanowe. I tak dalej...
Ale znając facetów, ten także nie da się zwieść tanimi sztuczkami. A wyjście na plażę będzie wyglądało mniej więcej tak: on zadowolony usiądzie na leżaku i zapomni o bożym świecie, a na jego Pamelę i tak nikt nie spojrzy zalotnie. Chyba że on. Jak skończy się piwo...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?