Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huszcza, Plech, Nowak, Krzystyniak, Dudek... Jak wspominają lubuskie derby?

Jakub Lesiński
Zenon Plech i Andrzej Huszcza jeździli w niejednych derbach i doskonale pamiętają udzielającą się wówczas atmosferę. Byli zawodnicy naszych klubów z sympatią wspominają stare czasy.
Zenon Plech i Andrzej Huszcza jeździli w niejednych derbach i doskonale pamiętają udzielającą się wówczas atmosferę. Byli zawodnicy naszych klubów z sympatią wspominają stare czasy. Bogusław Sacharczuk
Niedawno odliczaliśmy dni, teraz będziemy odmierzać godziny. W niedzielę 9 sierpnia mecz, który od lat budzi emocje. Derby Ziemi Lubuskiej Stal Gorzów - Falubaz Zielona Góra ciągle elektryzują.

Rywalizacja Stali Gorzów z Falubazem Zielona Góra przyciąga na trybuny tłumy i budzi zainteresowanie fanów obu klubów. Nie inaczej powinno być także i tym razem. Postanowiliśmy zasięgnąć opinii zawodników, którzy pamiętają te wyjątkowe mecze sprzed kilku czy kilkunastu lat. Sami w nich startowali, więc doskonale znają atmosferę i specyfikę lubuskich pojedynków. Zaczynamy od gospodarzy, czyli gorzowian.

Bogusław Nowak
Zawodnik Stali w latach 1969-1984. - Spotkania z Falubazem, zawsze kierowały się jakimiś swoimi prawami i szczególnie się do nich przygotowywaliśmy. Były takie lata, że mieliśmy tygodniowe obozy, zgrupowania na torze, dużo ćwiczeń. Kibice zwykli mawiać: "ze wszystkimi możecie przegrać, ale z Falubazem nie". Derby mają swoje ciśnienie i tradycję. Czasami dla takich młodych zawodników ta chęć zdobywania punktów i wygrywania paraliżowała.

Zenon Plech
Zawodnik Stali w latach 1970-1976, później trener. - To były mecze, które kojarzyły się z doskonałym widowiskiem, zacięciem ze strony obu klubów. Zawsze wtedy było gorąco. Czy się jechało do Zielonej Góry, czy mecz był w Gorzowie, to od razu oznaczało emocje. Od zawodników wymagano, by wypadli dobrze. Jako czynny żużlowiec zupełnie inaczej odbierałem tę atmosferę i starałem się przywozić jak najwięcej punktów dla Stali.

Mieczysław Woźniak
Zawodnik Stali w latach 1971-1986, później trener. - W derbach, czy to w Zielonej Górze, czy w Gorzowie, zawsze była równa walka. Nie ustępowali ani jedni, ani drudzy. To coś całkiem innego jak mecz ligowy. Do meczów z Falubazem drużyna zawsze inaczej podchodziła, bardziej się mobilizowała. Można było wszystko przegrać, ale w derbach trzeba wygrać. Wydaje mi się, że atmosfera między kibicami w ogóle nie zmieniła: śpiewy, krzyki. W parku maszyn jest inaczej. Zawodnicy się znają, jeżdżą w różnych ligach i spotykają się na turniejach.

Jan Krzystyniak
Zawodnik ekipy Falubazu w latach 1978-1985. - Czy to były szczególne mecze? Kibice podgrzewali tę atmosferę. Wiemy, że zawsze była "święta wojna" między fanami klubów z Gorzowa i Zielonej Góry. Zatem troszeczkę się to udzielało. Jednak jeżeli chodzi o sam start i walkę na torze, to traktowałem ją jak przeciwko innym drużynom, chociażby Rybnikowi, czy Gdańskowi. Wydaje mi się, że dawniej chyba była większa rywalizacja wśród kibiców. Przypominam sobie nawet przypadki, kiedy to odwożono fanów do szpitala. Tak to przeżywali.

Andrzej Huszcza
Zawodnik Falubazu, Morawskiego i ZKŻ w latach 1974-2005, później trener młodzieży. - Na pewno te mecze zawsze dawały więcej adrenaliny i napięcia. Po prostu były ciekawe i to już przed samym rozpoczęciem spotkania. Szykowała się spora grupa kibiców, to wszystko było tak nakręcane. Te pojedynki miały coś w sobie i to od lat - wtedy, kiedy jeszcze ja nie jeździłem i potem, gdy byłem zawodnikiem. Może my, sportowcy jakoś specjalnie tego nie odczuwaliśmy. Po latach nie widzę jakiś specjalnych różnic pomiędzy derbami. Kibice, jak kibice. Wówczas autobusy wracały bez szyb i teraz bywa podobnie (śmiech).

Przeczytaj też:Mistrzowie na Woodstock 2015. Rafał Sonik i Andrzej Huszcza mieli wspólne tematy (wideo, zdjęcia)

Sławomir Dudek
Zawodnik Falubazu, Morawskiego i ZKŻ w latach 1984-1998, obecnie trener. - Kiedyś nie było tak medialnie jak teraz. W początkowej fazie swojej kariery zauważyłem, że podczas derbów kibice obu naszych ekip bardziej reagują na trybunach. Z upływem czasu te pojedynki stawały się coraz bardziej zwyczajne, jak każdy kolejny mecz, z obojętnie jakim rywalem.

Mariusz Staszewski
Zawodnik Stali w latach 1992-1997 i 2001-2002 oraz ZKŻ w latach 2005-2006. - Dla każdego lokalnego zawodnika derby to coś wielkiego. Dla mnie, kiedy byłem już po stronie zielonogórskiej, te mecze były już naprawdę wyjątkowe. To są spotkania inne niż wszystkie. Człowiek czuje tę atmosferę na trybunach i w parkingu także. Muszę przyznać, że pomiędzy żużlowcami z mojego pokolenia panowały bardzo dobre relacje. Przyjaźniliśmy się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska