Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Intermarche-Zastal Zielona Góra awansował do ekstraklasy

(ppp), Andrzej Flügel 68 324 8806 [email protected]
Na to czekaliśmy przez długie 10 lat Marcin Flieger na ramionach Marcela Wilczka obciął siatkę kosza
Na to czekaliśmy przez długie 10 lat Marcin Flieger na ramionach Marcela Wilczka obciął siatkę kosza fot. Tomasz Gawałkiewicz
Cóż to był za wieczór! W czwartek kibice wypełnili po brzegi halę przy ul. Prof. Szafrana, aby być świadkami wielkiego koszykarskiego święta - awansu Intermarche Zastalu do ekstraklasy. I nie zawiedli się.

Już wiele minut przed decydującym meczem z ŁKS-em Łódź wokół hali kotłowało się od fanów basketu. Wielu miały głębokie obawy, czuło, że łatwo nie będzie, ale wszyscy wierzyli w końcowy sukces.
- Są słabi psychicznie, ale dadzą radę - mówił Adrian z Zielonej Góry. - Tyle lat czekam na ten awans, że nie mogą zawieść.
- Co ty gadasz, chłopie? - podłączył się kolega Krzysztof. - Zastal zetrze ich na miazgę. Zas-tal! Zas-tal!
Gorąco zaczęło się robić jakieś pół godziny przed spotkaniem, gdy do akcji wkroczyli najbardziej zagorzali kibice z Zielonej Góry. Głośne okrzyki, bębny, dudnienie, jakiego dawno nie słyszało się w hali. Fani gości wcale nie byli gorsi, bo przyjechali w składzie 100-150 osób.

Gdy sędzia zagwizdał po raz pierwszy, zabawa zaczęła się na dobre. Takiego huku, ryku, szalonego dopingu nie słyszałem już dawno. To miało być pożegnanie Intermarche Zastalu z małą halą Uniwersytetu Zielonogórskiego, ale czasem można było odnieść wrażenie, że kibice chcą ją zburzyć. Chwilami dało się czuć, jak drży podłoga i trzęsą się ściany. Panowie, brawo! Takiego dopingu chcielibyśmy zawsze na każdych zawodach w Zielonej Górze.

Końcówka spotkania to już prawdziwe szaleństwo. Kibice raz chwytali się za głowy, gdy rywale dochodzili naszych, raz wybuchali w szale radości, gdy Jarosław Kalinowski trafił kolejną trójkę.
- Jezu, co oni robią? Jak tak można grać w ostatnich sekundach?! - krzyczał dopingujący obok Sławek z Zielonej Góry. - Przecież zostało kilka sekund, a oni takie jaja sobie robią!
Trzeba przyznać, że aż kipiało od emocji i końcówka meczu mniej twardych kibiców mogła przyprawić o palpitację serca.

Ale gdy na trzy sekundy przed ostatnią syreną wiadomo było, że Zastal wygra, wszyscy padli sobie w ramiona, a hala zatrzęsła się od gorącego i jakże szczerego "Dzię-ku-je-my! Dzię-ku-je-my!" oraz "Eks-tra-kla-sa jest już na-sza". Po chwili na parkiet wpadli najbardziej zagorzali kibice, aby objąć swoich idoli. Natychmiast trysnął szampan. To było wspaniałe, niepowtarzalne. Intermarche Zastal po dziesięciu latach wrócił do elity.
Brawo koszykarze! Brawo kibice! Takich spektakli się nie zapomina!

Czekaliśmy dziesięć lat!

Doczekaliśmy się. Po 10 latach Intermarche Zastal powrócił do ekstraklasy. Radość zawodników i kibiców nie miała końca. Zielona Góra znów wśród najlepszych zespołów w kraju. Ale na sukces trzeba się było napracować.

Sprawdziły się prognozy, że będzie to bardzo ciężki mecz. Łodzianie przyjechali po zwycięstwo i mieli wsparcie sporej grupy kibiców. Ale fani Zastalu byli oczywiście głośniejsi. Zaczęło się od trójki Daniela Walla. Potem jednak, przy wielkim dopingu, trafił Tomasz Wojdyła, a po nim Grzegorz Kukiełka. Później było jeszcze lepiej, ale ŁKS uporczywie gonił. W 8 min po osobistych Walla goście byli górą 14:12. W drugiej kwarcie rozgorzał zacięty bój. Walczono o każdą piłkę, na rzut odpowiadano rzutem. Nasi mozolnie zyskiwali przewagę, po to by za chwilę ją stracić. W 17 min wygrywaliśmy 28:24, ale w 19 min było 31:30 dla ŁKS-u. Zespoły schodziły na przerwę przy jednopunktowej przewadze gości 36:35.

Zdania wśród kibiców były podzielone. Część uważała, że mogą być wielkie kłopoty i nieco lepiej prezentuje się ŁKS, część twierdziła, że w dalszej części spotkania zielonogórzanie dadzą radę przebić się przez obronę rywali. Na szczęście rację mieli ci drudzy. Przy ogłuszającym dopingu zaczęły się nam zazębiać akcje. Już w 23 min za pięć przewinień parkiet opuścił Jakub Dłuski, a cztery miał Wall. To dawało nadzieję. Powoli, ale systematycznie powiększaliśmy przewagę. W 24 min, po rzucie Marcina Fligera i pięknej asyście Macieja Raczyńskiego, było 46:38. Nie mogliśmy uczynić jej większą, po to by spokojnie kontrolować przebieg meczu. W 27 min trójkę trafił Dariusz Kalinowski i było tylko 50:46. W 28 min piąte przewinienie złapał Flieger i ubytki się wyrównały.

Czwarta kwarta rozgrzała widzów do białości. Znakomicie ,,pociągnął" Jarosław Kalinowski. Zaczął trójką, potem w bardzo trudnej sytuacji, kiedy upływał czas 24 sekund, rzucił kolejną. Ale goście - i za to należy się im pochwała - nie zamierzali się poddać. Kiedy w 35 min, po pięknej akcji Kukiełka wyprowadził nas na 65:55 większość już uznała, że to koniec ŁKS-u. Nasi mimo wszystko byli zdeterminowani. Goście faulowali, chcąc odzyskać piłkę, ale trafialiśmy z osobistych. Na minutę przed końcem było 69:60. Wydawało się że już można zacząć świętować. Ale nie. Uaktywnił się niewidoczny dotąd 36-letni Krzysztof Morawiec. Trafił za trzy i na 37 sekund przed końcem zrobiło się 72:66, potem 72:68. Rywale dalej konsekwentnie faulowali. Na 20 s przed syreną Kalinowski wykorzystał jednego osobistego i było 73:68. Ale trójką poczęstował nas Morawiec. Zrobiło się 73:71. Strach zajrzał w oczy. Do końca pozostawało 11 sekund. Po faulu na Mateuszu Jarmakowiczu były rzuty wolne. Od nich wiele zależało. Nasz center trafił! Pozostało wybronić przez 10 sekund akcję łodzian. Tak się stało. Potem nastąpiła wielka feta. Wszyscy padli sobie w ramiona. Było wspaniale jak chyba nigdy dotąd w taj hali.

Mecz z mistrzem Polski Prokomem Gdynia rozgrywany w pięknym, nowym obiekcie przy kilku tysiącach widzów. To już nie marzenia, to rzeczywistość. Tak będzie już za kilka miesięcy. Awans Intermarche Zastalu do elity polskiego basketu to wielki sukces całego miasta.
INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA - ŁKS SPHINX PETROLINVEST ŁÓDŹ 75:51 (16:18, 19:18, 17:12, 23:23)

INETRMARCHE ZASTAL: Kukiełka 15, Flieger 12, Jarmakowicz 11, Wojdyła 10, Raczyński 8, oraz: Kalinowski 13, Rajewicz 4, Kus 2.
ŁKS: Wall 18, Trepka 12, Szczepaniak 11, Morawiec 6, Dłuski 2 oraz: Kenig 11, Kalinowski 9, Krajewski 2.

Sędziowali: Damian Ottenburger (Gdynia), Krzysztof Puchałka (Bielsko Biała), Sławomir Moszakowski (Wrocław). Widzów 1.700 (nadkomplet).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska