Rafalska, Sibińska, Nawrocki, Pieńkowski - w czasie kampanii wyborczej w Gorzowie było od zatrzęsienia plakatów z różnymi kandydatami. Brylowały przede wszystkim dwie pierwsze panie. Pewnie dlatego, że kandydowały na prezydenta miasta.
Przeczytaj też: Sejmik województwa lubuskiego - zobacz, kto będzie nami rządził
Na szczęście z dnia na dzień liczba plakatów zmniejsza się. Zgodnie z ordynacją wyborczą powinny zniknąć w 30 dni od wyborów. Dorota Jurczyńska, dyrektorka delegatury krajowego biura wyborczego w Gorzowie, tłumaczy, że termin ten przesuwa się tylko w przypadku drugiej tury. A do takiej w Gorzowie nie dojedzie.
Na portalu www.mmgorzow.pl nasi dziennikarze obywatelscy żywo dyskutują na temat plakatów. - Jasne, że szpecą! Do tego ulotki zaśmiecają skrzynki pocztowe - pisze nickole. MM-kowicz mow_mi_janek uważa, że powinien być całkowity zakaz naklejania plakatów wyborczych w miejscach publicznych. - Za to można by udostępnić do równego podziału między komitety kilkanaście wielkich plansz rozstawionych w najbardziej widocznych i uczęszczanych miejscach. Za darmo - pisze.
Jamajka uważa, że wybory mają swoje prawa. Ale dodaje, że niechlujstwo i bezprawne plakatowanie powinno się tępić, a po wyborach karać tych, którzy nie przestrzegają terminu sprzątania.
MM-kowicze Alexandra i Muminek poruszają też inny problem. Zastanawiają się nad sensem "walki na plakaty". - Przeraża mnie ilość "gęb" i nazwisk rozlepionych po mieście. Nie znam większości. Pojęcia nie mam o jakimkolwiek programie kogokolwiek z nich. Czy te ulotki, które zaśmiecają skrzynki, to coś więcej niż nazwisko? Chętnie zapoznałabym się z tym, co kandydaci mają do powiedzenia - wyznaje Alexandra. Muminek uważa to za świadectwo tego, że nie dojrzeliśmy do wyborów.
- Ilość i natarczywość rozwieszanych plakatów świadczy nie tylko o marnowaniu pieniędzy, ale także o skuteczności takiego działania. Idziemy głosować na najładniejszą twarz, na największy plakat i na najbardziej porozwieszane nazwiska. A nie na ludzi, którzy coś faktycznie zrobili i mogą zrobić w przyszłości, na tych mądrych i pracowitych, co nie mają czasu pchać się na plakat, nie chcą... Te plakaty powinny być zakazane, powinny być wiece, obiektywne prezentacje kandydatów w mediach - pisze Muminek.
Jolanta Cieśla, rzeczniczka Urzędu Miasta, mówi, że straż miejska na bieżąco sprawdzała, czy plakaty były wieszane w dozwolonych miejscach. Obecnie sprawdza, czy sztaby je ściągają. Jeśli nie zrobią tego w terminie 30 dni od daty wyborów, miasto może posprzątać je za nich, ale później wystawić im rachunek. - Od kilku lat problemów z plakatowaniem miasta jest coraz mniej. Kandydaci coraz rzadziej wieszają je, gdzie popadnie. Pilnują także terminów sprzątania - ocenia Cieśla.
Marek Surmacz, radny PiS, mówi, że jego partia wynajęła firmę, która zajmuje się usuwaniem plakatów. - Większość zniknęła dzisiejszej nocy - mówił nam wczoraj. Uważa, że trzeba to robić jak najszybciej, bo w mieście musi być porządek. W PO plakaty wieszali, a teraz usuwają wolontariusze. - Większa część już jest zdjęta. Od początku mieliśmy plan, żeby plakaty znikały jak najszybciej po wyborach, bo niepotrzebnie zaśmiecają miasto - mówi radny PO Robert Surowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?