Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakie wakacje?

Rafał Darżynkiewicz
Wakacje w pełni. Społeczeństwo cieszy się kanikułą wolne czasem spędzając na żużlowym stadionie. Na upartego, to można cały urlop spędzić oglądając ścigających się zawodników.

Dodam, że wcale nie musi być to wypoczynek za granicą. Weźmy ostatnie prawie dwa tygodnie. Jak ktoś zaczął " żużlowy urlop" barażem Drużynowego Pucharu Świata, to przez kolejne 11 dni mógł codziennie oglądać rywalizację. Atrakcji nie brakowało.

Wspomniana drużynówka, pięć spotkań ligowych, finał krajowego czempionatu, eliminacje par, a że miał to być z założenia wypoczynek w ramach promocyjnego hasła "Teraz Polska" tradycyjny szwedzki wtorek można było spędzić w prastarej stolicy naszego kraju Gnieźnie. To tylko pomysł i podpowiedź dla biur podróży na przyszłoroczne wakacje. Oferta kusząca. I jeszcze zagadka takiego żużlowego urlopu. Którego z zawodników - dla ułatwienia dodam, że to Polak - najczęściej byśmy oglądali? Odpowiedź za tydzień.

W finale mistrzostw Polski wszystko po staremu, czyli Tomasz Gollob na swoim miejscu. Zaczął w 1992 roku w Zielonej Górze i tak przez niemal 20 lat zawsze w czołówce. Czasem bez medalu, ale aż osiem razy na najwyższym stopniu podium. Co klasa to klasa. Takiego multimedalisty nie było przed Gollobem i długo nie będzie, śmiem zaryzykować stwierdzenie, że osiągnięcia obecnego kapitana Caelum Stali nigdy nie zostaną poprawione. Szczególnie, że Gollob nie powiedział ostatniego słowa, bo przecież nie zamierza zawiesić kevlaru na kołku.

Ligowe zmagania sezonu zasadniczego na ostatniej prostej. Zaległości prawie odrobione, a niedzielna seria sypnęła niespodziankami. Z zachwytu pieją w Zielonej Górze. Wicemistrz Polski poległ przy Wrocławskiej w piątek, w niedzielę na kolanach znalazł się mistrz z Torunia. Wygrane robią wrażenie, ale to tylko przygrywka do tych najważniejszych spotkań sezonu. Powtórka w play off mile widziana. Nieodgadniona pozostaje w tym sezonie tylko jedna drużyna. Cognor Częstochowa. Zespół Grzegorza Dzikowskiego przegrał w Bydgoszczy, potem u siebie z Caelum Stalą, by na koniec ligowego maratonu jako jedyny zespół pokonać Unię w Lesznie. Ciekawe jaki "częstochowski numer" czeka nas w czwartkowym zaległym meczu z Atlasem Wrocław. Te numery Włókniarze wykręcają bez Nickiego Pederesena, a co będzie gdy wróci mistrz? Bójcie się rywale.

Przysłowiowej kropki nad "i" szukają gorzowianie. W minionym tygodniu jakoś tak zbyt łatwo oddali trzy punkty rywalom. Bonus w Częstochowie był w zasięgu Golloba i spółki. Zwycięstwo w Bydgoszczy jawiło się być jeszcze bardziej prawdopodobne. Punkty i trzecie miejsce w tabeli było na wyciagnięcie ręki. Jeśli w najbliższych dwóch tygodniach - tyle dzieli nas od pierwszej rundy play off - Stanisław Chomski znajdzie to jedno brakujące ogniwo, to gorzowianie o decydujących meczach sezonu mogą myśleć tylko pozytywnie. Pytanie tylko czy Leszno i Toruń nie stosują zasłony dymnej. To będą ciekawe wakacje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska