Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

James Cameron. To on dał Avatarowi duszę

Zdzisław Haczek 68 324 88 25 [email protected]
Błękitnoskórzy Na’vi - mieszkańcy planety Pandora - powstali w wyobraźni Jamesa Camerona już wiele lat temu. Ten 55-letni reżyser, scenarzysta, producent zapowiada, że teraz - po sukcesie „Avatara” - wróci do kręcenia, ale już tylko dokumentów.
Błękitnoskórzy Na’vi - mieszkańcy planety Pandora - powstali w wyobraźni Jamesa Camerona już wiele lat temu. Ten 55-letni reżyser, scenarzysta, producent zapowiada, że teraz - po sukcesie „Avatara” - wróci do kręcenia, ale już tylko dokumentów. fot. Imperial-Cinepix
55-letni James Cameron wyreżyserował zaledwie kilka filmów, ale można powiedzieć, że każdy metr celuloidowej taśmy potrafił obrócić w złoto. Tryumfalny pochód "Avatara" przez ekrany świata nie jest przypadkiem.

Biografię ma James Cameron bardzo... hollywoodzką. Jeśli na przykład Harrison Ford ujawnia swoją przygodę ze stolarką zanim został Hanem Solo w "Gwiezdnych wojnach", tak Cameron może opowiadać jak to był kierowcą ciężarówki. Było to w latach 70. w Kalifornii, dokąd przyszły reżyser przeniósł się jako nastolatek z rodzicami z ojczystej Kanady.

Przyszły twórca "Terminatora" studia miał mało filmowe: literatura angielska i fizyka. Ale kino pociągało go tak bardzo, że pieniądze na swój pierwszy film krótkometrażowy zdobył w konsorcjum dentystów. Filmik z użyciem modeli, wykorzystaniem efektów specjalnych, wyglądał na tyle obiecująco, że Cameron dostał pracę w wytwórni New World Pictures, czyli u samego Rogera Cormana. To ten producent i reżyser kina klasy B, zasłynął w latach 60. serią horrorów inspirowanych twórczością Edgara Allana Poe’go. To w jego "Sklepiku z horrorami" debiutował w 1960 r. Jack Nicholson. To w jego stajni terminowali Coppola, Scorsese, De Palma... I to w "Bitwie poza gwiazdami" Cormana mógł zabłysnąć Cameron jako autor efektów specjalnych. Przy "Galaktyce terroru" został już drugim reżyserem.

Rok 1983 był w życiu filmowca z Kanady przełomowy - miał wtedy w garści aż trzy scenariusze własnego autorstwa: "Rambo II", "Terminatora" i "Obcy - decydujące starcie". Dwa ostatnie udało mu się wyreżyserować. Efekt?

"Terminator" z 1984 r. (znany wówczas w polskich kinach jako "Elektroniczny morderca") z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli zabójczej maszyny, kosztował "tylko" 6 mln dolarów, a zarobił 80 mln! "Obcy - decydujące starcie" może nie umywał się do klaustrofobicznej atmosfery grozy z pierwszego "Aliena" Scotta, ale dostał siedem nominacji do Oscara. Z czego zgarnął dwie statuetki: za dźwięk i efekty specjalne.
Na początku lat 90. Cameron ugruntował swoją pozycję jednego z najbardziej kasowych reżyserów w historii. Jego "Terminator 2: Dzień sądu" zarobił pół miliarda dolarów i jeszcze zdobył cztery Oscary. Arnold Schwarzenegger znów zagrał maszynę, ale już stojącą po stronie dobra. Ale to "Prawdziwe kłamstwa" z 1994 r. pokazały, że Cameron potrafi wycisnąć z byłego austriackiego kulturysty tyle aktorskiego talentu, by starczyło na widowiskową i udaną komedię.

Camerona "od zawsze" pociągała woda. Ukochanej przez niego fantastyki poszukiwał również w głębinie. Stąd "Otchłań" z 1989 r. z czterema nominacjami do Oscara. Stąd podwodne dokumenty. Kamery reżysera - również do realizacji trójwymiarowych 3D - penetrowały wraki pancernika "Bismarck", "Titanica" i przyglądały się mieszkańcom oceanów ("Obcy z głębin").

"Titanic" - ten film o katastrofie transatlantyku z 1912 r. - był w 1997 r. szczytem szczytów. Najbardziej kasowy obraz w historii kina, 11 Oscarów, 1,8 mln dolarów wpływów przy budżecie 200 mln dolarów...
Czy "Avatar" dogoni "Titanica"? Czy Cameron przegoni sam siebie? Reżyser przygotowywał się do "Avatara" aż 15 lat. Najpierw tylko marzył, bo technika filmowa długo nie mogła nadążyć za jego wizją kina.
- Marzyłem o stworzeniu filmu, do którego wymyśliłbym zupełnie nowy świat. Jako dzieciak uwielbiałem sci-fi i czytałem mnóstwo komiksów. Na lekcjach nie rozwiązywałem zadań, tylko rysowałem stwory i kosmitów. "Avatar" jest spełnieniem moich dziecięcych fantazji - wyznaje dziś Cameron. - Pragnąłem umieścić typowego bohatera w nietypowej sytuacji i otoczeniu. Skorzystałem z klasycznego motywu cudzoziemca poznającego nową kulturę, a w tym przypadku nawet planetę. Do tego dorzuciłem zaskakujące zwroty akcji, które na pewno zszokują widzów.

Realizacja "Avatara" trwała cztery lata. Same sceny z aktorami - ponad rok. W pamięci komputera żmudnie zapisywano nie tylko gesty, ale i drżenie mięśni, mrugnięcie powieki. Dzięki nowatorskim rozwiązaniom, które Cameron wymyślił specjalnie na potrzeby filmu, avatary - komputerowe odpowiedniki ludzi - wreszcie dostały na ekranie... duszę. Teraz przyjdzie czas na dyskusję, czy żywy aktor będzie w kinie jeszcze potrzebny?

"Avatar" swój pochód przez kina świata rozpoczął spektakularnie. Kosztujący 237 mln dolarów film, już po pierwszych pięciu dniach wyświetlania zanotował w kasie ponad 230 mln dolarów.
Ludzie chcą zamieszkać na Pandorze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska