Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest problem w Kijach, czy go nie ma? Staraliśmy się pomóc

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Halina Jóźwiak wystraszyła się, iż obmierzanie sąsiedniej działki przez sąsiadkę oznacza zakaz korzystania z dotychczasowej drogi. Na szczęście tak nie jest.
Halina Jóźwiak wystraszyła się, iż obmierzanie sąsiedniej działki przez sąsiadkę oznacza zakaz korzystania z dotychczasowej drogi. Na szczęście tak nie jest. fot. Mariusz Kapała
Problem zgłosiła do "GL" w imieniu starszej kobiety życzliwa jej osoba, Ewa Bosy. Chodzi o dojazd do posesji pani Haliny w Kijach koło Sulechowa. Pomogliśmy tę sprawę załatwić.

W Kijach znaleźliśmy dawny ośrodek zdrowia (mieści się tu filia miejskiej biblioteki) i sporne miejsce - wjazd na posesję sąsiadującą z byłym ośrodkiem, ulokowaną nieco w głębi. Tutaj w skromnym domku mieszka Halina Jóźwiak opiekująca się niepełnosprawną wnuczką.

- Część ośrodka zdrowia kupiła pielęgniarka środowiskowa i do tego budynku należy wjazd na podwórze, gdzie mieszka pani Jóźwiak - wyjaśnia Ewa Bosy z Sulechowa, która chce pomóc starszej osobie, gdyż wyrosły nagle problem przekracza jej możliwości. - Chodzi tylko o to, żeby gmina ustanowiła tzw. służebność drogi dojazdowej do pani Jóźwiak - dodaje E. Bosy.

- Mieszkam tu 28 lat i do tej pory nie miałam problemów, żeby dojść do swego domu - opowiada H. Jóźwiak. - A teraz, jak niedawno pielęgniarka wykupiła ten dom, to nie wiem już co... Mam fruwać? Ona wzięła geodetę, który wytyczył granice. Wychodzi, iż nie wolno mi chodzić jak kiedyś. Geodeta powiedział, że powinnam sobie zrobić inną drogę przez ogródek. Czyli chodzić jakoś dookoła...

Pani Halina powadzi do ogródka za swym domem i pokazuje gdzie geodeta sugerował zrobienie dojścia do jej posesji. Idziemy też do sąsiadki, Henryki Kapusty, która około sześć lat temu wykupiła piętro (czy raczej poddasze) ośrodka zdrowia, a dwa lata temu połowę parteru; drugą zajmuje biblioteka.

Warto ze sobą rozmawiać

- Mam ustanowioną wspólnotę mieszkaniową z gminą i żeby mieć wszystko pozałatwiane formalnie poprosiłam zarządcę naszej wspólnoty, aby geodeta wyznaczył gdzie są granice działki - relacjonuje H. Kapusta. - Zgodnie z ustaleniami geodety, wjazd na posesję pani Jóźwiak należy w części do mojej działki. I tylko tyle. Jednak pani Jóźwiak obraziła się, bo uznała, że zabieramy jej drogę. Nieprawda! Może z niej korzystać, mówiłam o tym. Chcę tylko, żeby wiedziała jak wyglądają sprawy własności. W końcu płacę za ten grunt podatek. Poza tym chciałabym, żeby ten wjazd nie był zastawiany samochodami, co akurat nie dotyczy pani Jóźwiak. Ale kiedyś tak się zdarzyło, że stał tu pojazd blokujący dojazd na moje podwórko.

H. Kapusta potwierdza opinię E. Bosy, że urząd miejski powinien oficjalnie wyjaśnić sprawę między sąsiadkami. Najlepiej, uważa, żeby do pani Haliny przyszło z ratusza oficjalne pismo tłumaczące na czym rzecz polega, do kogo należy droga i kto ma prawo z niej korzystać.

- Myślałem, że sprawa jest już wyjaśniona - dziwi się burmistrz Ignacy Odważny, do którego, jak się okazuje, dwa, trzy tygodnie temu przyszła ze skargą H. Jóźwiak. - Prosiłem o mediację sołtysa i dalej już się tematem nie zajmowałem. Oczywiście wyślemy z urzędu pismo, gdzie damy gwarancję, iż pani Jóźwiak ma prawo korzystania z drogi, na dodatek poprosimy panią Kapustę, żeby to potwierdziła. To dobra kobieta i nie sądzę, żeby chciała komuś robić na złość.

- Szkoda, że urząd wcześniej nie przysłał pisma - uważa H. Kapusta. - Tyle lat tutaj mieszkam, a wcześniej pracowałam i nigdy nie miałam żadnych konfliktów...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska