Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jezioro Sławskie: Wyspy, mierzeje i morskie fale

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Sławskie ukochali żeglarze. Tutaj bywają morskie fale i wspaniałe wiatry. Ale zdarza się także biały szkwał...
Sławskie ukochali żeglarze. Tutaj bywają morskie fale i wspaniałe wiatry. Ale zdarza się także biały szkwał...
Na mapie naszych akwenów jest zdecydowanie największe. Nie jest jednak ani najgłębsze, ani nie ma największych zasobów wody. Ale na szczęście jest coraz czyściejsze.
Jezioro Sławskie: Wyspy, mierzeje i morskie fale

W Lubiatowie mieszkańcy nie kryją satysfakcji. Pokazują nam wyłowione przed chwila raki. Tak, tak, jezioro jeszcze do niedawna uchodzące za - delikatnie mówiąc - brudne z roku na rok jest czyściejsze. I nie tylko w Lubiatowie cieszą się, gdyż pianka na brzegu i gęsta zieleń zakwitów wreszcie przestaną odstraszać gości. A przecież właśnie z turystów ludzie mieszkający nad Sławą żyją. Używanie tej nazwy sugerują nie tylko miłośnicy śląskiego morza. Każde duże jezioro ma przecież nazwę rzeczownikową.

Wracając do wody... - Jest coraz lepiej i to nie jest tylko moja opinia - zapewnia Alfred Rösler ze stacji badawczej Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Radzyniu. - Wystarczy spojrzeć na przejrzystość wody. Teraz mamy około 1,7 m. W maju, gdy ta przejrzystość jest największa były nawet 3 metry.

To powód do radości i dumy dla wszystkich. W końcu dzieje się tak dzięki pracy i konsekwencji ludzi. Przede wszystkim od kilku lat widać efekt pracy nowej oczyszczalni ścieków. I to nie tylko jej sprawności, ale zlokalizowanych na krańcach zlewni pól filtracyjnych, które w sposób naturalny pozwalają wodzie z oczyszczalni dojść do naturalnego stanu. I pomyśleć, że przed ich budową mieszkańcy okolicznych wsi podnosili larum.

Do tego skanalizowanie całej miejscowości i desperacka walka o likwidację wszelkich dzikich podłączeń, spustów... Do walki rzucono nawet lotnictwo. Pisaliśmy już o specjalnym dymie wpuszczanym do sieci kanalizacyjnej, który pokazywał wszelkie - zamierzone i niezamierzone - nieszczelności. Już nawet nazywana przez dziesiątki lat Smródką rzeczka zaczyna odzyskiwać w świadomości mieszkańców geograficzne miano Czernicy.

Ludziom pomogło samo jezioro - okazało się, że ma znacznie większe możliwości samooczyszczania niż naukowcy się spodziewali. Wprawdzie nadal trzeba będzie uporać się z gromadzącymi się przez lata na dnie akwenu związkami chemicznymi, przede wszystkim azotu i fosforu, ale do rekultywacji nie będzie trzeba użyć aż tak wielu substancji chemicznych. Jezioro jest w dobrym stanie.

A teraz kilka słów o jeziorze. Trudno precyzyjnie określić jego powierzchnię. Jedno jest pewne - zmniejsza się. Przez wieki miało powierzchnię około 1.000 ha. W latach 60. minionego stulecia było 817 ha, ostatnie pomiary Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej mówią o 830.

Jakby tego było mało, geodeci upierają się przy powierzchni 860 ha. Ta ostatnia rozbieżność wynika z innej metody pomiaru - dla geodetów najważniejsza jest linia brzegowa, meteorolodzy i geografowie zaczynają pomiar od środka jeziora.

Zmienia się też jego mapa. Niegdyś na Sławskim było siedem wysp, zostały cztery, z których jedna z wolna staje się półwyspem. Na największą gospodarze niegdyś wywozili krowy. Dziś to busz i rezerwat ornitologiczny. Jest też półwysep nieco przypominający helską mierzeję. Jak prognozowali niemieccy przedwojenni geografowie, nanoszenie piasku miało skończyć się odcięciem zatoki i stworzeniem drugiego akwenu.

Dziś w Sławie małe święto. 60-lecie rybactwa... - Ta data jest bardzo umowna - mówi szefujący gospodarstwu rybackiemu Piotr Olechnowski. - Po prostu mamy zapisy w księgach jeziorowych od 1951, a 29 czerwca to dzień rybaka.

Jednak już przed wojną było tutaj rybactwo. Ba, archeolodzy znaleźli w Lubogoszczy slady prowadzenia tego typu gospodarki już z okresu kultury łuzyckiej. Dziś gospodarstwo pracuje na 1.580 ha wód 14 jezior, w trzech obwodach rybackich i dwóch województwach. Na stałe zatrudnionych jest sześciu rybaków.

- Niestety coraz mniej ryb pozyskujemy, a zajmujemy się głownie... budową pomostów - smutno dodaje Olechnowski bedący także wiceprezesem związku rybaków jeziorowych polskich. - Staramy sie oczywiście Sławskie zarybiać. Wpuszczamy głównie sandacze, szczupaki, węgorze, a z ryb białych liny i trochę karpi.

A teraz przejdźmy do minusów. Niestety nie wybierzemy się na spacer wokół naszego morza. To wszystko przez obsesje grodzenia brzegów. I o ile zdaje się, ze udało nam się uporać ze ściekami, o tyle w konfrontacji z plotami jesteśmy bezradni.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska