Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jonas Davidsson i Grzegorz Zengota w Falubazie

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Jonas Davidsson ma 26 lat, pochodzi z Motali. Przygodę z naszą ligą zaczynał w 2006 r. przy W69. W pierwszoligowym zespole, który walczył o awans zaliczył bardzo przeciętny sezon i w kolejnym związał się z Polonią Bydgoszcz. Pozostał wierny "Gryfom” do sezonu 2010, kiedy tamtejsi działacze wypożyczyli go do Częstochowy. Davidsson z własnej kieszeni zapłacił wtedy 50 z 60 tysięcy złotych odstępnego.
Jonas Davidsson ma 26 lat, pochodzi z Motali. Przygodę z naszą ligą zaczynał w 2006 r. przy W69. W pierwszoligowym zespole, który walczył o awans zaliczył bardzo przeciętny sezon i w kolejnym związał się z Polonią Bydgoszcz. Pozostał wierny "Gryfom” do sezonu 2010, kiedy tamtejsi działacze wypożyczyli go do Częstochowy. Davidsson z własnej kieszeni zapłacił wtedy 50 z 60 tysięcy złotych odstępnego. fot. Mariusz Kapała
Dwóch zawodników, ale tylko jeden kontrakt. Roczną umowę z Falubazem parafował wczoraj Szwed Jonas Davidsson. Zakończenie negocjacji i wolę pozostania w Zielonej Górze potwierdził z kolei wychowanek Grzegorz Zengota.

Pierwszy raz Falubaz zwołał konferencję prasową w kawiarni Centrum Rekreacyjno-Sportowego, tuż nad basenem. Bezdomni? Podobno w siedzibie przy W69 jest zimno. Żartowaliśmy, że zapłacili zawodnikom i na rachunki już nie starczyło. Zanim rozpoczęła się właściwa część spotkania, staraliśmy się dowiedzieć czegoś od Andrzej Huszczy. Trener szkółki zapowiedział, że też podpisze umowę. - Jako straszak - wyjaśnił z uśmiechem.

Nie byliśmy zaskoczeni, kiedy w sali pojawili się Davidsson i Zengota. O Szwedzie mówiło się od dawna, a pan Grzegorz już w środę poinformował, że zostaje w Zielonej Górze. Czego więc się dowiedzieliśmy? A tego, że "Zengi", zawodnik Stowarzyszenia ZKŻ, został bezpłatnie przekazany spółce, która prowadzi pierwszy zespół. Co to oznacza? Zwykle w takiej sytuacji żużlowiec zostaje wypożyczony i do końca sezonu musi jeździć w jednym klubie (można go wypożyczyć tylko raz). W przypadku Zengoty furtkę mamy otwartą. Prezes Robert Dowhan nie podpisał z nim umowy, bo PZM musi najpierw przyklepać rozwiązanie poprzedniej ze stowarzyszeniem. Obaj panowie zapewnili, że zgadzają się w stu procentach.

Nasz nowy obcokrajowiec wyglądał na nieco spłoszonego. Nie zdjął płaszcza i stał trochę z boku. Po krótkim wstępie Dowhana, panowie złożyli parafki na pliku papierów i Szwed przemówił. - Negocjacje przebiegały bardzo szybko - ocenił Davidsson i zdradził, że zielonogórski klub kontaktował się z nim już pod koniec minionego sezonu.

Nie jest tajemnicą, że w Falubazie jest teraz teoretycznie (Greg Hancock i Rafał Dobrucki nie podpisali umów) pięć miejsc i sześciu chętnych. Kluby ekstraligi nie lubią dysponować składami na styk. W przypadku kontuzji podstawowego zawodnika, zawsze jest ten rezerwowy. Oczekujący żużlowiec spełnia jeszcze jedną rolę: niby naciska na najsłabsze ogniwo zespołu. Niestety, to nie zawsze działała zbyt dobrze.

Davidsson przyznał, że jest gotów walczyć o skład. - Nie przejmuję się tym aż tak bardzo. To twardy sport i trzeba walczyć o swoje. Podpisałem umowę i nie zamierzam przyglądać się żużlowi z trybun - zapewnił.
Dziś nie wiadomo, kto będzie musiał walczyć o skład i jakimi kryteriami posłuży się następca Piotra Żyty.

W minionym sezonie proste kryterium punktowe nie zawsze decydowało o miejscu w składzie. Niemal etatowo walczyli o nie Zengota i Niels Kristian Iversen, rzadziej Fredrik Lindgren, a nigdy (choć zawodził) Rafał Dobrucki. Teraz ma być inaczej. Tak przynajmniej zapowiedział prezes Dowhan, więc trzymamy go za słowo.

SPORO ZMIAN SPRZĘTOWYCH I W SAMYM SOBIE

- Chciałbym w marcu być na motocyklu pewnym siebie - powiedział zielonogórski żużlowiec GRZEGORZ ZENGOTA, który przedłużył umowę z macierzystym klubem.

- Zostanie pan w Falubazie?
- Wszystko idzie w odpowiednim kierunku. Myślę, że dojdziemy do porozumienia i zostanę w Zielonej Górze (rozmawialiśmy w środę o 11.00, a o 13.30 zawodnik dogadał się z klubem - dop. red.). Zresztą osobiście już o tym zadecydowałem. Nic nie stało na przeszkodzie. Chodziło o miejsce w zespole i czy na pewno będę je miał. Teraz uważam, że walka o skład nie będzie mnie dotyczyła. Wkładam w przygotowania bardzo dużo pracy i to musi przynieść efekty. Na pewno pozwoli w sezonie zdobywać duże ilości punktów.

- Słyszałem, że zmienił pan styl przygotowań.
- Sporo zmian sprzętowych i w samym sobie. Naprawdę mam co robić. Ważne, że wiem nad czym muszę jeszcze popracować, jakich elementów brakuje. Robię to teraz zimą i mam nadzieję, że wystarczy mi czasu. Chciałbym w marcu być na motocyklu pewnym siebie.

- Dlaczego trenuje pan sam, a nie z drużyną?
- Ćwiczenia w grupie, to nie jest do końca to. Absolutnie nie chodzi mi, że są złe... Jeśli pracuje się pod opieką indywidualnego trenera, który stale mnie obserwuje, to nie ma mowy o ociąganiu czy zrobieniu ćwiczenia byle jak.

- Jak ocenia pan zmianę trenera pierwszego zespołu?
- Ciężko powiedzieć, bo na ten moment nie mamy nikogo, kto zastąpi trenera Żytę. Wydaje mi się, że specjalnie nie zawodził, choć miałem jakieś tam przykre sytuacje i byłem odsuwany od składu. Ale uważam, że trener musi bronić wyniku. On odpowiada za rezultaty, a dopiero później zawodnicy. Ja, choć mnie trener odsuwał, nie czuję do niego większego żalu, bo może momentami robił to słusznie i motywował mnie do jeszcze cięższej pracy. Przez dwa lata trener zdobył złoty i srebrny medal. Trzeba mu to oddać. Jeśli znajdziemy kogoś lepszego na jego miejsce to bardzo fajnie. Oby nie doszło do sytuacji, że "zamienimy siekierkę na kijek".

- W Anglii spore zawirowania regulaminowe. Rozmawiał pan już z promotorem?
- Były wstępne rozmowy, ale klub ze Swindon ma wobec mnie zaległości. Żeby rozpocząć dyskusję o przyszłym sezonie, trzeba najpierw zamknąć poprzedni. Swindon widzi mnie w składzie i bardzo się z tego cieszę, bo czułem się tam bardzo dobrze.

- Czy nauka na Wyspach procentuje?
- Myślę, że było to widać w sezonie. Choć momentami ta Anglia... troszkę zbyt dużo tego było. Na polskich torach czułem się nie tak, jak powinienem, bo zbyt często walczyłem na Wyspach. Ogólnie rzecz biorąc mam za sobą najtrudniejszy, bo pierwszy rok. Teraz już wiem czego się spodziewać i nie będzie tłumaczenia, że to debiut. Mam 22 lata, w przyszłym roku 23 i nie ma wytłumaczeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska