W Kalsku zmiany na lepsze widać gołym okiem. Choć oczywiście zawsze może być jeszcze lepiej. Co ważne - mieszkańcy chwalą za to swoją sołtyskę, Barbarę Matusiak.
- To prawdziwa gospodyni naszej wioski, dba o wszystko, pełno jej na każdym kroku - podkreśla Jolanta Grefling. - Gdy zimą trzeba odśnieżać ulice i pojawia się pług, pani Barbara wsiada na pług i jeździ z kierowcą. A gdy przyjechał pojazd z tłuczniem do utwardzenia placu to sołtyska pilnowała maszyny do ubijania tłucznia, żeby było jak trzeba.
Oczywiście nie byłoby sukcesów lokalnej społeczności, gdyby nie zgrana ekipa, jaką tworzą sołtyska, rada sołecka i grupa wiejskich aktywistów. A pani Barbara dorzuca do tego jeszcze bliskość Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Wydziały rolnicze i ogrodnicze uczelni widzi ze swego okna.
- Na studentów zawsze można liczyć, oczywiście na władze uczelni także - przekazuje sołtyska. - Gdy powstawał plac zabaw przy szkole należało zinwentaryzować drzewostan wokół, przyszli studenci i zrobili to gratis. Albo gdy organizujemy "pod filarami" imprezę instruktorzy bez problemu wypożyczają nam konie i bryczkę.
Tu trzeba wyjaśnić ciekawą historię. Otóż w środku wsi od lat stoją potężne filary planowanego, chyba jeszcze za Gierka, wiaduktu. Zdaje się, iż tędy w pierwotnej wersji miała biec dzisiejsza S3. Pomysł budowy drogi dawno upadł, ale filary zostały.
Są bardzo zgrani
- Dostaliśmy od dyrekcji dróg i autostrad 38-arową działkę wraz z filarami i urządziliśmy tam wiejskie centrum spotkań - opowiada pani Barbara. W czynie społecznym powstał plac zabaw (drugi w Kalsku), stoły, ławy z pni drzew, zaś między filarami w czasie imprez stawiany jest namiot.
- I tam tworzy się świetna scena - podpowiada J. Grefling. - Ludzie sami ją usypali z ziemi, obsadzili i utwardzili.
W tym miejscu latem odbywają się sympatyczne sołeckie imprezy jak Festyn Rodzinny, Święto Pieczonego Ziemniaka. Zostały utrwalone na zdjęciach, a fotki włożone w wielkie ramy. Dziś każdy kto odwiedza sołtyskę ma okazję przypomnieć sobie, jak wioska bawiła się latem zeszłego roku i w latach poprzednich. - Akurat przychodzą do mnie ludzie z podatkami, to im przy okazji pokazuję te zdjęcia, niech powspominają - śmieje się sołtyska.
O jej planach rozmawialiśmy kilka lat temu, "chwilę" po tym, jak obywatele Kalska zdecydowali się ją wybrać na swą liderkę. Wówczas B. Matusiak nasze spotkanie zakończyła dwoma zdaniami. - Idzie ku lepszemu. Do czerwca powinniśmy mieć we wsi zrobioną kanalizację.
Jak to jest dziś? Oczywiście miejscowość w pełni została skanalizowana. Ma dwa place zabaw, aktywnych mieszkańców, ba, nawet "własną" uczelnię. Czego jeszcze brak do szczęścia?
- Nie mamy własnej świetlicy, zebrania odbywają się w szkole - relacjonuje Matusiak. - Jest budynek, w którym kiedyś istniała sala wiejska, lecz został wydzierżawiony na sklep meblowy. Warto o tej sprawie pomyśleć, ale gdy już będzie gotowa S3 i ruch drogowy tam się przeniesie. Bo dawna sala stoi tuż przy szosie i teraz strach tam prowadzić jakąś aktywność. Poza tym do wyremontowania we wsi są trzy uliczki, łącznie ok. 1,5 km.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?