Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Konopko: - Walczę z życiem i ta walka bardzo mi się podoba

Danuta Kuleszyńska
- Moim autorytetem są moi rodzice - przyznaje Karolina. - A najlepszą przyjaciółką jest mama. Choć ostatnio o pewnych rzeczach już jej nie mówię. Na zdjęciu: Karolina z mamą podczas spaceru w Budziechowie.
- Moim autorytetem są moi rodzice - przyznaje Karolina. - A najlepszą przyjaciółką jest mama. Choć ostatnio o pewnych rzeczach już jej nie mówię. Na zdjęciu: Karolina z mamą podczas spaceru w Budziechowie. fot. Bartłomiej Kudowicz
Nie będę płakać w poduszkę, że jestem jaka jestem. I nie mam pretensji do świata, że moimi nogami są moje ręce.

Jak patrzę w lustro to widzę naprawdę ładną dziewczynę.

Już od progu uśmiecha się promiennie. Wtulona w wózek wyciąga rękę na powitanie. Strofuje Maję, że za głośno szczeka, obraca wózek i w jednej chwili staje w drzwiach swojego pokoju.

- Proszę wejść - pokazuje ręką. - Kawy, herbaty?... - dopytuje od razu. - Mamo, zrób dwie kawy! - woła w stronę kuchni. - I herbatę dla mnie!

Pokój jest w żółtych kolorach, choć ona żółtego nie lubi. Chciała mieć czarne ściany, ale mama nie pozwoliła. Bo czarny źle się kojarzy. - To było zaraz po przeprowadzce - wyjaśnia.

- Miałam podły nastrój, żyć mi się nie chciało, pisałam czarne wiersze... Ale to już za mną... Ta moja poezja leży teraz głęboko schowana, nawet jej nie chcę dotykać... Pamiętnik zaczęłam pisać... O nie! Nie pokażę. Chowam go przed światem, ale tak sobie myślę, żeby kiedyś zrobić z tego książkę... Wiersze? Już nie piszę. Bo o szczęściu pisać nie potrafię.

Idę, po prostu

Karolina Konopko ma 14 lat i mieszka w Budziechowie. Z rodzicami. Dom przy głównej drodze na Lubsko kupili trzy lata temu. Z myślą o niej. - W bloku na trzecim piętrze już nie dało się żyć. Mamie i tacie coraz trudniej było znosić mnie na dół i wnosić na górę... Urosłam, zrobiłam się ciężka... A tu mam dużo przestrzeni. No i w każdej chwili mogę sama wyjść na podwórko, piechotą pójść do Lubska...

- Jak to "pójść"?! Przecież ty nie chodzisz!
- Śmieszne, no nie? Ale ja nie umiem mówić inaczej. Nie powiem, że pojadę do miasta, czy wyjadę na spacer... Ja po prostu idę. I już. Moimi nogami są moje ręce. Muszą być silne, żeby kołami obracać. Jak pani idzie, to się pani męczą nogi, a jak ja idę, to mam zmęczone ręce.

Na świat przyszła z przepukliną oponowo rdzeniową. Wyrok był jeden: do końca życia przykuta będzie do wózka. Już w przedszkolu zauważyła, że jest inna. - Nawet się cieszyłam, że ja sobie jeżdżę jak królowa, a moje koleżanki muszą chodzić.
W podstawówce zrozumiała, że królową nie jest. Że nie będzie mogła skakać, biegać, że nigdy nie stanie na nogach.

- Za bieganiem wcale nie tęsknię, bo nie poczułam smaku biegania... Żalu do losu nie mam, że tak mnie doświadczył. Na wózku też można cieszyć się życiem... I ja się cieszę.

Taki wulkan siedzi

Podstawówkę skończyła w domu. To się nazywało: indywidualny tok nauczania. Przychodzili nauczyciele, czasami odwiedzały koleżanki z klasy. Do szkoły zaglądała rzadko.

Dwa lata temu zaczęło się gimnazjum. Wtedy powiedziała: stop. - Chcę chodzić na lekcje razem ze wszystkimi, chcę być tak jak wszyscy normalna. Chcę żyć! Chcę być samodzielna! - oznajmiła wszystkim. I zaczęła zmagać się z życiem.

- Jak w szkole muszę wejść na piętro, to wpadam do sekretariatu i od progu wołam do pani sekretarki, że potrzebuję mężczyzny. A potem czekam przy schodach. Wtedy przychodzi pan od fizyki i wnosi mnie z wózkiem na górę.

Magda Ławnicka i Anita Krzywiecka. Przyjaciółki z klasy. - Są tak różne... Magda to typ samotnika, marzycielka, przejmuje się problemami innych. Siebie zawsze stawia na drugim miejscu. Anita twardo stąpa po ziemi, jest energiczna, wszędzie jej pełno, uwielbia siatkówkę...

- A ty?
- A ja jestem mieszanką Magdy i Anity. Czasami twarda, czasami sentymentalna... Taki wulkan różnych charakterów we mnie siedzi. Mam jeszcze trochę z charakteru mamy i trochę od taty...

Z kolczykiem w nosie

W pokoju stoi lustro. Karolina przegląda się w nim każdego dnia. W lustrze widzi ładną dziewczynę. - Polubiłam siebie, uważam, że wcale nie jestem brzydka, a nawet śliczna... Ha, ha, ha... W samouwielbienie czasami wpadam, bo życie jest takie piękne...

- Widzi pani: mam w nosie kolczyk, wczoraj znów przefarbowałam sobie włosy... A jeszcze niedawno sięgały mi o tak, do pasa. A potem poszłam do koleżanki: tnij, mówię. Krótkie włosy dodały mi pewności siebie... Już się nie wstydzę, nie boję... Chodzę na dyskoteki, tańczę, ćwiczę na wuefie, śpiewam... A rok temu wzięłam udział w wyborach miss Jasienia. Naprawdę! W kreacji balowej i w sukni ślubnej wystąpiłam. W nagrodę za odwagę dostałam kosmetyki... Bardzo lubię dbać o siebie...

- A co w sobie cenisz najbardziej?
- To, że nigdy się nie poddaję, że jestem uparta, że jeśli płaczę, to tylko w poduszkę, gdy nikt nie widzi... Że walczę codziennie z życiem i ta walka bardzo mi się podoba.

Karolina ma jedno marzenie: skończyć psychologię, pracować w Monarze. Choćby jako wolontariuszka. Chce pomagać ludziom zagubionym, chce ich wyciągać z nałogów... Dużo na ten temat czytała. - "Pamiętnik narkomanki", "Hera moja miłość", "Ćpun" - wylicza. - A ostatnio mama kupiła mi "My z poprawczaka". Ciekawa książka.

Katarzyna Konopko, mama Karoliny, tylko kiwa głową. - Ona już za rok chce wylecieć z naszego gniazdka. Do liceum w Zielonej Górze się wybiera... A mnie z tej jej niezależności aż ciarki po plecach chodzą.

- Oj mamo, mamo, przecież wiesz, że sobie poradzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska