Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Naja: Trzy medale to duży sukces

Paweł Tracz
Karolina Naja (z lewej) ma 23 lata. Urodziła się w Tychach, trenuje w AZS AWF Gorzów. W 2012 roku została brązową medalistką Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Ma sześć medali mistrzostw świata i pięć mistrzostw Europy.
Karolina Naja (z lewej) ma 23 lata. Urodziła się w Tychach, trenuje w AZS AWF Gorzów. W 2012 roku została brązową medalistką Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Ma sześć medali mistrzostw świata i pięć mistrzostw Europy. Archiwum Marka Zachary
- Za mną najtrudniejsza impreza w karierze - mówi kajakarka AZS AWF Gorzów Karolina Naja, trzykrotna medalistka Mistrzostw Świata w Duisburgu. Jak nasza zawodniczka ocenia zawody w Niemczech? Co będzie robiła po sezonie?

- W Duisburgu zdobyła Pani dwa srebrne i brązowy medal. Niedosyt czy zadowolenie?
- Cieszę się, że przywiozłam aż trzy medale, choć faktycznie żal, że ani razu nie udało się stanąć na najwyższym stopniu podium. Szkoda też finału czwórki, gdzie zabrakło dla nas miejsca na "pudle". Może to nawet dobrze, bo przynajmniej jest nad czym pracować i daje to kopa do pracy na kolejne lata.

- Kiedy więc możemy spodziewać się upragnionego złota?
- Prawda jest taka, że po czerwcowych mistrzostwach Europy razem z dziewczynami zawiesiłyśmy sobie poprzeczkę wysoko. Sport jest nieprzewidywalny, więc nie dajemy sobie jakiegoś konkretnego terminu. Oczywiście zrobimy wszystko, by złoty medal wywalczyć jak szybciej.

- Myślicie już o igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro?
- Tak, ale są to luźne pogawędki. Owszem, trener kadry już planuje konkretne zgrupowania, zbiera informacje o klimacie i logistyce, żeby było to zaplanowane z dużym wyprzedzeniem. Jeśli chodzi o sport, to właśnie ten sezon w roku poolimpijskim był po to, aby nas sprawdzić. Stąd decyzja o starcie w jak największej liczbie konkurencji. Dałyśmy radę, a te trzy medale mistrzostw świata to dla mnie duży sukces.

- Pani wystartowała w czterech konkurencjach. Solidna dawka...
- Za mną zdecydowanie najtrudniejsza impreza w karierze. Cztery konkurencje, w tym dwie na dystansach olimpijskich, to było naprawdę duże wyzwanie. I dla organizmu, i dla głowy. W roku poolimpijskim można jednak pozwolić sobie na takie testowanie wytrzymałości. Łatwo oczywiście nie było, bo zaliczyłyśmy maksymalną ilość startów. Ponadto w półfinałach walczyłyśmy z bardzo mocnymi rywalkami. Nie mogłyśmy kalkulować i oszczędzać energię na finał. Po ostatnim dniu mistrzostw doszłam do wniosku, że nie było to wyzwanie ponad moje siły.

- Który z finałów był najtrudniejszy?
- Chyba K-4. Decydujący start w moim odczuciu był w porządku, choć znów nie udało się stanąć na podium. Było widać pewne mankamenty: brak zgrania osady, doszedł stres. Tak, konkurencja czwórek pozostawiła po sobie niedosyt. Wszystkie chcemy jednak, aby za trzy lata na igrzyskach był już pewny medal.

- Za to z Beatą Mikołajczyk stanowicie niemal duet doskonały.
- Rzeczywiście tak jest. Czasami sobie myślę, wsiadając do kajaka, jak dobrze, że mamy siebie. Świetnie się już znamy, wspaniale pracujemy na treningach. Każde zajęcia to dla nas sama przyjemność. Chyba tylko raz, w zeszłym roku był mały zgrzyt między nami. Byłyśmy bardzo zmęczone, ponadto stres przed igrzyskami, ale wszystko rozeszło się po kościach. W tym roku jest świetnie! Po mistrzostwach śmiałyśmy się nawet, że teraz czeka nas separacja. Do końca roku zbierzemy trochę sił, bo od grudnia czekają kolejne wyzwania.

- Teraz z wielkimi imprezami będzie nieco spokojniej. Co planujecie?
- Przez dwa najbliższe lata będziemy "uczyły się" rywalek. To dopiero nasz wspólny drugi rok. Były starty w mistrzostwach Europy i świata, a wcześniej na igrzyskach w Londynie. To wszystko. Te trzy imprezy były "na serio". Rywalizacja w Pucharze Świata nie daje bowiem takiego doświadczenia, co wcześniej wymienione zawody. Teraz naszą docelową imprezą będą igrzyska w Rio. Za trzy lata, po pięciu sezonach wspólnego pływania, będziemy dużo silniejsze. Węgierki pływają ze sobą już dziesięć lat, Niemki niewiele mniej. Będziemy je podpatrywać, uczyć się opanowania, bo w biegu dużą rolę odgrywa gra psychologiczna. Wytrenowaniem od nich nie odbiegamy, zostaje tylko większa praca nad sferą mentalną.

- Co z urlopem?
- Spędzę go u siostry w Hiszpanii. Tydzień czasu prawdziwego odpoczynku! Treningi zawieszam do końca września. Zero wioseł, choć z siłowni definitywnie nie zrezygnuję. Po sezonie z ciałem dzieją się różne rzeczy, wychodzą dolegliwości, więc nie mogę pozwolić "umrzeć" mięśniom. Muszę też odrobić zaległości na uczelni. Od października praca w klubie, od stycznia znów w kadrze. Czas szybko płynie, więc trzeba już powoli szykować się do kwalifikacji na igrzyska w 2015 roku.

- Dziękuję.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska