W opinii kierownictwa firmy, oraz czytelników, którzy szeroko komentują sprawę na internetowym forum "GL", winę ponoszą opiekunowie dziewczynki oraz jej wujek Bogumił Musiał, który w liście do naszej redakcji opisał całą sprawę.
Jednak po wysłuchaniu kontrargumentów wujka dwunastolatki, ocena całego zajścia nie jest już tak jednoznaczna. - Nie zdziwił mnie komunikat PKS. Spodziewałem się tego po ich wcześniejszym zachowaniu wobec mnie. Każde ich zdanie w tej kwestii jest kłamstwem - mówi. - Po pierwsze, moja siostrzenica wyraźnie poprosiła o bilet do Otynia, a kierowca nie wysadził jej na przystanku tylko na ulicy. Po drugie - zarzuty o braku opieki.
Dziewczyna ostatnimi czasy jeździ codziennie na rehabilitację. Nie zawsze jest komu ją odprowadzić na przystanek, do którego z domu ma dosłownie 50 metrów - mówi B. Musiał. - Poza tym jej niepełnosprawność to skrzywienie kręgosłupa, poza tym jest normalnym dzieckiem, wzorową uczennicą, stąd od razu się zorientowała, że coś jest nie tak - dodaje wujek dziewczynki. - No i w końcu: dlaczego kierowca twierdzi, że nie dopatrzył się u niej niepełnosprawności, skoro sprzedał jej bilet po specjalnej, 78-procentowej zniżce? - pyta pan Bogumił.
Wujek dwunastolatki w piątek wciąż czekał na jakąkolwiek odpowiedź z zielonogórskiego PKS. - Za każdym razem jak dzwonię, to mnie zbywają - żali się. - Dlatego cały czas proszę kierownictwo o kontakt - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?