Pożar rodzina przeżyła dzięki sąsiadom. To oni zauważyli dym i ogień z poddasza. - Zbudziłem Gromulskich i zaczęliśmy ratować, co się da. Szybko przyjechali strażacy. Spaliło się tylko poddasze z dachem, a mogło być znacznie gorzej. Jeden z synów Gromulskich akurat nie nocował na poddaszu - Czesław Adamus wspomina pożar sprzed miesiąca.
Drewna wystarczy
Sąsiedzi pomogli sprzątać pogorzelisko. Z pomocą pośpieszyły miejscowe firmy. Nadleśnictwa w Głusku i Smolarzu przekazały 16 kubików drewna - na więźbę dachową, czyli szkielet dachu. Pomógł też tartak Edwarda Stopy, a gmina przekazała rodzinie 3 tys. zł, obiecała też pożyczyć bez procentu kolejne 2 tys. - Z punktu widzenia gminy korzystniej jest pomóc w odzyskaniu i wyremontowaniu mieszkania niż szukać lokalu socjalnego, bo go aktualnie nie mamy - mówi burmistrz Dobiegniewa Leszek Waloch.
Blachy sami nie kupią
Materiały na więźbę dachową Stanisław Gromulski ma już na posesji. Chciałby ją jak najszybciej zmontować. Nie ma jednak pieniędzy ani na wynajęcie fachowców, ani na najtańszą blachę na pokrycie dachowe. Pan Stanisław jeszcze przez tylko trzy miesiące będzie dostawał zasiłek dla bezrobotnych, jego żona pracuje w sklepie w pobliskiej Wołgoszczy.
- Trzeba pomóc tej rodzinie, bo na to zasługuje. Może jakaś firma zachce przekazać blachę i pomóc w odbudowania dachu - mówi Czesław Adamus. Jego syn Damian pomagał sprzątać pogorzelisko, a on sam poszedł do tartaku przecierać drewno na więźbę dachową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?