Zespół na początku lat 50. założył Władysław Dębski, nieżyjący już nauczyciel matematyki. - Był wspaniałym dyrygentem i wielkim pasjonatem muzyki. Społecznie prowadził chór szkolny oraz nasz zespół dla młodzieży i dorosłych. Dzięki niemu koncertowaliśmy nawet w stolicy. Sam nigdy jednak nie zabiegał o sławę - wspominają swojego mistrza Kazimiera i Zygmunt Dudkowie.
W regionie i w stolicy
- Zespół nie miał nazwy, ale wystarczyło dorzucić, że jest z Bledzewa, i każdy w okolicy wiedział, o kogo chodzi - mówi Władysław Fortuniak, który zaczynał występy jako nastolatek.
Z dumą podkreśla, że liczący ponad 20 osób zespół śpiewał na cztery głosy. W repertuarze miał pieśni ludowe i patriotyczne. - Śpiewaliśmy je w całym regionie, bywaliśmy na winobraniach w Zielonej Górze, a nawet zdobyliśmy trzecie miejsce w ogólnopolskim festiwalu w Warszawie - wylicza W. Fortuniak. Z przymrużeniem oka wspomina różne sytuacje. - Kiedyś po występach zacząłem sobie paradować z papierosem, bo chciałem poczuć się dorosły. Dyrygent mnie przyłapał i nieźle mi się oberwało - opowiada pan Władysław.
Łączyła ich pasja
O występach wciąż pamiętają państwo Dudkowie, którzy w latach 50. byli młodzieńczą parą. W zespole śpiewali też rodzice pana Zygmunta i inni dużo starsi mieszkańcy. - Dzieliła nas różnica wieku, ale łączyła pasja.
Dzięki występom bywaliśmy w dużych miastach, a na niektórych koncertach spotykaliśmy gwiazdy: Danutę Ring, Irenę Santor, Sławę Przybylską. To były dla nas niezwykłe przygody, o których po przyjeździe rozprawialiśmy całymi tygodniami - mówią małżonkowie. Ze sentymentem wspominają, jak nawet do odległych miast jeździli odkrytymi ciężarówkami. - Po drodze nieraz wiało, padało albo strasznie się kurzyło. Jednego dnia byliśmy w Zielonej Górze, a następnego w Warszawie. Jaki zespół chciałby dziś w takich warunkach podróżować po Polsce? - mówi pan Zygmunt.
Pamiątkowe zdjęcia zespołu Dudkowie przechowują w specjalnym albumie. - Sami szyliśmy stroje. Panie występowały w jednakowych spódnicach, panowie mieli garnitury. Szkoda, że wiele osób z tych fotografii żyje już tylko w naszej pamięci - wzdycha pani Kazimiera.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?